~time skip-tydzień~
✈POV. Narrator︎✈︎
Minął tydzień od ostatnich zdarzeń. Chłopcy (Ranboo i Tubbo) znacznie oddalili się od siebie. Z twarzy obu z nich znikł uśmiech, a z Tubbo uleciała cała energia. Jak kochał jeździć na deskorolce, tak teraz mu się nie chce. A co do Ranboo.. kochał muzykę, prawda? To teraz nie słucha jej wcale. Ale mają usprawiedliwienie, przynajmniej dla nich jest dobre. Dla Tubbo jazda na deskorolce kojarzy się ze skatepark'iem, a to miejsce zaś kojarzy mu się z tym, jak uciekł z Ranboo do parku i tańczył z nim w deszczu. Za to Ranboo usprawiedliwia się tym, że muzyka kojarzy mu się z momentem kiedy słuchał jej na słuchawkach, bawiąc się włosami bruneta.
Nawet Wilbur, Alex oraz Phill zauwarzyli, że ich dzieci są "wyssane" z energii. Nie robili już nic, co kiedyś sprawiało im przyjemność.
Po tym, jak Ranboo ledwo wstał z łóżka zaczepił go Will, mówiąc mu, że że jutro idzie do szkoły, już normalnie i nie będzie uczył się w domu. Na tą informację zareagował dosyć... Dziwnie? Chyba można tak powiedzieć, bo jego reakcją było "okej." I nic więcej. Zero radości czy rozczarowania, zero zdziwienia. W tej sytuacji on(Wilbur) i Alex nie widzieli co zrobić. Zapisać go do psychologa, samemu z nim porozmawiać czy może poprostu dać mi więcej czasu? Nie wiadomo.
~następny dzień, rano, godz.6:30~
Ranboo obudził się wraz z budzikiem. Odruchowo go wyłączył, wstał, podszedł do szafy, ale dziś zamiast wybrać byle czego, postanowił się postarać. Wkońcu to jego pierwszy dzień w szkole po nauczaniu domowym. Wybrał jego stary, znany, ale też przez niego uwielbiany strój. Brązowe spodnie w kant, białą koszulę i jasno żółty sweter bezrękawnik, żeby wystawał kołnierzy i rękawy koszuli. Na nogi ubrał białe skarpetki oraz brązowe eleganckie buty. Spakował się do zwykłego, czarnego plecaka z marki Vans. A dlatego że nie miał co pakować, bo nie znał planu lekcji, i dzik go poznać, to wpakował tam brudnopis, piórnik, słuchawki, telefon, portfel i szkicownik.
Tak przygotowany zszedł na dół, zjadł śniadanie, rozmawiając z Quackity'm, który je przygotował. Następne Wilbur zawiózł go do szkoły ciągle powtarzając mu, że jeśli ktoś będzie mu dokuczał to mapo niego dzwonić a on i ich kicia, Boko(ja chcę tak koteła nazwać 😻), im pokarzom gdzie ich miejsce, na co zawsze się śmiał.
Kiedy wydział z auta, stanął przed budynkiem i mu się przyjrzał. Wziął głęboki oddech i wszedł do środka, rozglądając się, czy jakimś cudem będzie kogoś znać i zgadnijcie kogo zobaczył? Tak, Tubbo, który był w niezłym szoku, widząc drugiego w szkole. Szybko pomachał i podbiegł do niego, przytulając go jak najmocniej potrafił.
- Tęskniłem!- krzyknął, a kilkoro uczniów zwróciło ku nim uwagę, ale tylko na sekundę.
- ja też..- pogładził jego plecy, ale kiedy przy pomniku sobie, że są w szkole powoli się od siebie oderwali.- pokażesz mi może, gdzie jest sekretariat?-
- jasne!- złapał go za rękę i pobiegł w nieznaną Ranboo stronę. Dobiegli tak do drzwi z napisem "sekretariat"- idź. Ja zaczekam tutaj.-
Ranboo wszedł do środka pomieszczenia. Było ono w kremowych kolorach z jasno brązowymi meblami. Gdzie nie gdzie stały także roślinki, głównie paprotki.
- co cię tu sprowadza, słoneczko?- spytała kobieta za biurkiem. Była gdzieś po 60-siątce, pomarszczona jak rodzynka.
- um, ja jestem nowy i przyszedłem po plan lekcji i informacje w jakiej jestem klasie- odpowiedział jej na jednym wdechu.
CZYTASZ
~ So this is love...- Ranboo x Tubbo~ ZAKOŃCZONE✔️
Rastgeleopis książki macie odrazu na początku :) MIŁEGO CZYTANIA! <3