--------------------9--------------------

612 32 19
                                    

✈︎POV. Ranboo✈︎

Obudziłem się leżąc na kapanie, pomiędzy Wilbur'em a Quackity'm. Szybko wstałem i poszedłem do swojego pokoju, wybrać strój na dzisiaj.

Stałem przed otwartą szafą 10minut, nie wiedząc co wybrać, aż wkońcu padło na moje ulubione, brązowe spodnie w kant oraz  czarną koszulę. Koszulę wsadziłem do spodni, a rękawy wywinąłem do łokci. Ubrałem jeszcze wisiorek od Tubbo, który zawsze noszę. Wziąłem wybrane ubrania do łazienki gdzie zrobiłem moją rutynę i wziąłem prysznic. Rozczesałem włosy, na dłonie nałożyłem czarne i złote sygnety. Popsikałem się moimi ulubionymi perfumami, miały one zapach kwiatów i cytrusów.

Wyszedłem z łazienki już gotowy i udałem się do kuchni, gdzie siedział Alex, już gotowy i ubrany w świeże ubrania, pełen energii, a mój tata miał duże wory pod oczami i wyglądał jakby wyssano z niego całe życie.

- dzień dobry, kaczuszko!- uśmiechnął się promiennie Alex.

- cześć Quackity, cześć tato- odwzajemniłem uśmiech i podszedłem do lodówki. Wyjąłem z niej duży jogurt truskawkowy. Wziąłem łyżeczkę i otworzyłem moje "śniadanie".

Jadłem w spokoju, a Quackity wziął mojego tatę do pokoju, żeby pomóc mu się ogarnąć, bo wątpię że sam by to zrobił, będąc tak zaspanym. Myślałem co mogę dzisiaj porobić, a do głowy przyszło mi żebym poszedł do parku coś porysować. Była 9 rano, więc powinno być mało ludzi. Idealnie. Zjadłem jogurt do końca, opakowanie wyrzuciłem, a łyżeczkę dałem do zlewu. Poszedłem do pokoju mojego taty, ale teraz chyba też Alex'a, żeby powiadomić ich że wychodzę i nie muszą się martwić.

- Hej tato, hej Alex, wychodzę do parku, więc nie musicie się martwić- Siedzieli na łóżku i rozmawiali. Uśmiechnąłem się do nich.

- dobrze, a za ile wracasz?- spytał Wilbur.

- myślę że pod wieczór-

- dobrze, baw się dobrze, kaczuszko!- powiedział Quackity, kiedy zamykałem drzwi.

Zbiegłem na dół i ubrałem buty. Wyszedłem z domu, powolnym krokiem idąc do parku. W planach miałem pójść na skatepark, który znajduje się w parku i rysować osoby, jeżdżące tam.

Po dotarciu do celu mojej krótkiej podróży zauwarzyłem że na największej rampie siedzi dziewczyna, grająca na gitarze. Muzyka była bardzo piękna i spokojna, więc postanowiłem usiąść na tej samej rampie co ona, bo naprawdę ładnie gra, a ja chętnie posłucham.

Usiadłem na rampie 'po turecku' i wysłuchałem się w piosenkę, jaką grała dziewczyna. Po kilku minutach chłopak skończył, więc postanowiłem zapytać jak się nazywa.

- naprawdę ładnie grasz!-  powiedziałem, żeby zwróciła na mnie uwagę.

- oh, dziękuję bardzo! Jesteś tu nowy? Nigdy nie widziałam cię w L'manburg'u- uśmiechnęła się.

- tak, ale ja nie jeżdżę, przyszedłem rysować!- odwzajemniłem uśmiech.- mogę zapytać, jak masz na imię?

- Nikita, ale mów mi Niki- dziewczyna poprawiła wianek, który miała na głowie. - chcesz może poznać resztę?

- pewnie!- odpowiedziałem.

Zeszliśmy z rampy i podeszliśmy do pierwszej grupki tutaj. W tej grupce był Clay, ale chciał być nazywany Dream, Nick, aka Sapnap, oraz George i Karl. W następnej grupce, a wsumie "parze" bo siedzieli tylko we dwoje,  Floris, inaczej Fundy i Jack. Później podeszliśmy do kolejnej grupki. Był tam Purpled, który nie chciał zdradzić swojego prawdziwego imienia, Ponk i Sam. Później siedziała kolejna dwójka, tak zwiani Darryl, aka badboyhalo i Zak, aka Skeppy. Późniejszą grupką były same dziewczyny. Minx, Puffy, Alyssa(nwm czy dobrze napisałam) i Hannah, która robiła wianki, i jedne mi dała. Następna grupę już znałem.

- Boo?! Ty tutaj?!- krzyknął Tommy i mnie przytulił.

- cz-cześć Tommy!- kurde chłop ma uścisk.- d-dusisz...!

- o kurwa, przepraszam- wrócił na miejsce.

- hej Ranboo- przywitał się Techno, który leżał na trawie i nawet nie utworzył oczu.

- hej, Ranboo.- Tubbo tylko sekundę na mnie spojrzał i odrazu odwrócił wzrok. Nie dziwię mu się po tej sytuacji, jak się żegnaliśmy...

- oh, to wy się znacie?- wtrąciła się Niki.

- tak! Boo to syn Wilbura!- dalej krzyczał Tommy. Czy on nie może być ciszej?

- naprawdę?! Wilbur ma syna? Nie wierzę!- ucieszyła się.

- nie jestem jego biologicznym synem... Adoptował mnie 4 lata temu- uśmiechnąłem się do niej.

- to dlatego nie przyszedł do L'manburg'u od 4 lat... Dobra, nie będę wam przeszkadzać. W razie czego będę siedzieć z dziewczynami- odeszła od nas, a ja usiadłem przy chłopakach.

- ej, Ranboo, skoro już tu jesteś, to może nauczę się jeździć na desce?- spytał podekscytowany Tommy.

- nie dzięki, przyszedłem tu rysować! Więc może pójdziesz jeździć, a ja cię narysuję?- zaproponowałem.

- akurat idę uczyć jeździć Techno, może kiedyś mnie narysujesz!- wstał z Techno i gdzieś odbiegli, a ja zostałem sam z Tubbo.

Minęło kilka sekund, a pomiędzy nami wytworzyła się nieprzyjemna i niezręczna atmosfera. Cisza tak samo, a może nawet bardziej była niezręczna. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Już chciałem go przeprosić za to pożegnanie, ale mnie wyprzedził.

- Przepraszam Ranboo. Nie powinienem tak się do ciebie przylepiać wtedy...- spuścił głowę.

- też chcę przeprosić. Niezręcznie wtedy wyszło, ale między nami jest okej...?- spytałem z nadzieją w głosie. Nie chciałem, żeby między nami panowała taka dziwna atmosfera.

- myślę że tak- podniusł głowę i delikatnie się uśmiechnął. Ma naprawdę śliczny uśmiech.


✈︎POV. Tubbo✈︎

- m-może się przejedziemy po-po parku?- czemu ja się kurwa jąkam?! Wtf-

- jasne, chodźmy!- wstał i podła mi rękę, która przyjąłem i również wstałem.

Wyszliśmy z L'manburg'u i znaleźliśmy jakiś luźny temat do rozmowy. Zaczęliśmy spacerować po parku, a z racji, że było lato, to wszędzie było zielono. Było także pełno kwiatów, na których siedziały pszczoły, ja się nimi zachwycałem, a Ranboo się że mnie śmiał. No ale one są takie urocze!

Później weszliśmy do parku jeszcze głębiej. Było strasznie mało osób, tylko co jakiś czas mijaliśmy spacerujące, strasze małżeństwo czy samotną staruszkę.

Mimo że słońce mocno grzało, a na niebie nie było żadnej chmurki, zaczęła padać deszcz. Na nasze nieszczęście byliśmy na małej polanie, w środku parku, więc po chwili byliśmy już mokrzy. Krople, obijające się o drzewa i ścieżkę wydawały coś na pozór muzyki.

Wtedy wpadłem na pomysł.

Co jeśli zaprosić by Ranboo do tańca w deszczu?

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

Od następnych rozdziałów zmieni się trochę.

Nie będzie pisać:

--------------------9-------------------

Tylko:

☁︎9. (Nazwa rozdziału)☁︎

Ponieważ często mam pomysł na nazwę, a nie wpisuje jej i trochę mnie to w sercu boli😿

Jeśli mogę was prosić, to w ostatnim wersie, a w zasadzie pytaniu, w tym rozdziale odpowiedzcie czy Tubbo ma zaproponować Ranboo ten taniec w deszczu czy zrezygnować i czy Ranboo ma się zgodzić czy odmówić

Bay! •ᴗ•

~ So this is love...- Ranboo x Tubbo~ ZAKOŃCZONE✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz