Cassie
Ta myśl mi się w ogóle nie podobała, ale wiedziałam, że tak właśnie będzie. Będę tęsknić za tym piwnookim brunetem.
Jednak w tamtej chwili nie chciałam się tym przejmować. Miałam zamiar czerpać z tych ostatnich dni jak najwięcej. I nie chodziło tu tylko o spędzanie czasu z Byersem.
Wiedziałam, że do ostatniego dnia, do ostatniej godziny będzie gdzieś w pobliżu mnie. Od pierwszego naszego spotkania nad morzem miałam takie wrażenie w głębi duszy. Zawsze musiałam się gdzieś na niego natknąć. A gdy byłam na balkonie, to dziwnym trafem on też tam najczęściej już był.
Może właśnie tak miało być. Może nie wierzyłam do końca w miłość, ale wierzyłam w to, że nic nigdy nie działo się bez powodu. Rozstanie moich rodziców sprawiło, że mama znowu zaczęła się częściej uśmiechać. Dopiero po czasie zrozumiałam, jak źle czuła się w towarzystwie taty. Nasza rozpadnięta relacja z Joe musiała przejść huragan, aby teraz mogła zrodzić się na nowo. Silniejsza. A przynajmniej tak myślałam. Chciałam, aby tak było. Zaczęłam otwierać się ponownie przed znajomymi, a wyraziłam na to chęć przez ciągłe zaczepki Hardina w moją stronę.
I może właśnie, dlatego spotkałam go na swojej drodze. Bo czy mogło kryć się za tym coś więcej? Przecież mieszkaliśmy tak daleko od siebie.
A mimo to w momencie, kiedy powiedział, że za mną tęskni i uśmiechnął się tak pięknie, poznałam znaczenie tego złotego kwiatu, którego wyobrażałam sobie wewnątrz siebie. Ja nie tylko lubiłam Byersa, ale zaczęłam się też do niego przywiązywać. I to mnie nieco przybiło. Zapierałam się rękami i nogami, żeby to się nie stało, ale przegrałam tę walkę. Wystarczyło siedem dni, aby Hardin Byers mnie do siebie przekonał. Tak, jak powiedział na samym początku. I udało mu się to.
- A ty za mną ani odrobinę? - spytał z rozbawieniem, kiedy po trzech sekundach przeniosłam wzrok z powrotem na ekran.
Nadal lekko się uśmiechałam. Nie chciałam odpowiadać na jego pytanie.
- Wiem, że jakaś cząstka ciebie na pewno będzie - dodał po dłuższej chwili, a następnie rozsiadł się wygodnie.
Posłał mi lekki cwaniacki uśmieszek, będąc pewnym, że miał rację. Bo miał.
- Jak wrócę do Sheffield, to nie będę musiała się martwić, że jakiś idiota wejdzie do mnie przez balkon - oznajmiłam z uśmiechem.
- A co, nie masz balkonu?
- Mam, ale nie da się na niego wejść. Mam pokój na górze, a pod nim nie ma nic, na co dałoby się wspiąć.
- Myślę, że coś bym wymyślił - uśmiechnął się.
- Ciiii - szepnął obok niego Kyle.
Hardin parsknął śmiechem.
- A podobno takie filmy ci się nie podobają - dogryzł przyjacielowi.
- Zamknij się.
Tym razem zaśmiałam się cicho razem z brunetem. Po chwili Hardin wstał, mówiąc, że idzie do łazienki. Wróciłam z powrotem do oglądania filmu, ale kątem oka zobaczyłam, jak Joe wstał ze swojego miejsca kilka sekund później.
Czułam, że nie zaczął iść do hostelu z tego samego powodu, co Hardin.
Hardin
Minąłem recepcję i wszedłem do łazienki. Dwadzieścia sekund później myłem już ręce, a do środka weszła kolejna osoba. Spojrzałem na chłopaka, który odbijał się w lustrze i stał, przyglądając mi się.
CZYTASZ
Dzięki tobie
RomanceDziesięć dni - tyle wystarczyło, aby Cassie choć trochę nacieszyła się widokiem morza, o którym marzyła od dziecka. I aby doświadczyła emocji, jakich nie spodziewała się w tym miejscu. Liczyła na samotne spędzanie czasu na plaży, obserwując wschody...