Cassie
Wstałam o czwartej, nie wiedząc w pierwszej sekundzie, dlaczego budzik tak wcześnie zadzwonił. A gdy już sobie o tym przypomniałam, ubrałam się w czarne leginsy i tego samego koloru wkładaną bluzę.
Trzy minuty później już wychodziłam z pokoju, czując się trochę jak zombie. Oczy bolały mnie od tego, ile łez wypłynęło z nich tej nocy. Ze złamanym sercem schodziłam po schodach, chcąc jak najszybciej znaleźć się na plaży.
Czułam, że w tej chwili tylko tam mogłam poczuć się choć odrobinę lepiej.
Bez problemu wyszłam z hostelu w taki sposób, jaki wytłumaczyła mi za pierwszym razem Katie. Było chłodno, ale to sprawiało, że czułam się coraz bardziej rozbudzona.
Bolesne wspomnienia zaczęły wbijać się w moje serce, gdy spacerowałam już po piasku. Bo, gdy za pierwszym razem przyszłam zobaczyć wschód słońca, on również tutaj przyszedł.
- Jesteś rannym ptaszkiem czy nocnym markiem? Bo ciężko stwierdzić - usłyszałam Hardina, kiedy zaczęłam otrzepywać tyłek z piasku.
Nie miałam siły, aby usiąść w naszym...moim stałym miejscu, więc usiadłam kilka metrów dalej za nim. Przez kolejne minuty starałam się za bardzo nie myśleć o tych piwnych oczach, ale nie sądziłam, że to może być aż tak trudne.
Przypomniałam sobie to, gdy pierwszy raz go zobaczyłam, kiedy przyjechaliśmy do hostelu, a oni zaraz za nami. Wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że te piękne oczy będą powodem mojego uśmiechu. A tymbardziej nie spodziewałam się, że znienawidzę je dwa razy. Ale życie lubiło mnie zaskakiwać i udowodniło to kolejny raz.
Tylko dlaczego zawsze musiały być to takie bolesne niespodzianki?
Siedziałam, wpatrując się w kolorowe niebo i ciesząc się cichym szumem fal.
Za tym na pewno zatęsknię - pomyślałam.
Napawałam się tym widokiem tak, jakbym chciała zrobić to na zapas. Jakieś kilka sekund później do moich uszu zaczął dolatywać jeszcze jeden dźwięk. Ktoś szedł po piasku i był już bardzo blisko mnie. Nie musiałam nawet patrzeć na tę osobę, aby wiedzieć, że to był właśnie on.
W końcu kto normalny o ten porze wstałby i przyszedłby na plażę? Oprócz mnie oczywiście.
W moim ciele na nowo rozpalił się gniew.
- Jasne, że znowu musiałeś tutaj przyjść w tym samym momencie, co ja - odezwałam się z nieszczerym rozbawieniem w głosie.
- Chciałem znaleźć gdzieś ukojenie - odparł powoli.
- Niestety ta woda nie posiada takiej mocy, aby zmyła z ciebie to, jakim dupkiem jesteś. Przykro mi - oznajmiłam, udając przez chwilę, że mnie to poruszyło.
- Cassie...- zaczął, robiąc krok w moją stronę, ale nie miałam zamiaru dać mu skończyć.
O nie. Przyszła kolej na mnie.
- Żałuję, że cię poznałam - przerwałam mu, czując, jak zaszkliły mi się oczy, a następnie kontynuowałam dalej.
Zatrzymał się przez moje słowa.
- Tak bardzo żałuję, że wierzyłam w tego prawdziwego Hardina, o którym mi mówiłeś. Że otworzyłam się przed tobą, jak i trochę przed resztą. Dzięki tobie. Najbardziej żałuję tej nocy, gdy piliśmy w moim pokoju, a wszystko, co stworzyłam wokół siebie, zaczęło się sypać. Przez ciebie. Żałuję, że wtedy pozwoliłam sobie na tę chwilę słabości, gdy mnie przytulałeś. Kiedy usnęliśmy razem w jednym łóżku. I tego pocałunku, który naprawdę stał się dla mnie czymś ważnym. Żałuję, że mieliśmy pokoje tak blisko siebie. Tych wszystkich wspólnych wieczorów. I szczególnie tej jednej pieprzonej chwili, która sprawiła, że zwróciłeś na mnie swoją uwagę, gdy pokazałam ci środkowy palec w windzie - mówiłam dalej, czując, jak pierwsze łzy spływają po moich policzkach.
CZYTASZ
Dzięki tobie
RomanceDziesięć dni - tyle wystarczyło, aby Cassie choć trochę nacieszyła się widokiem morza, o którym marzyła od dziecka. I aby doświadczyła emocji, jakich nie spodziewała się w tym miejscu. Liczyła na samotne spędzanie czasu na plaży, obserwując wschody...