Cassie
Następnego dnia ubrałam się w jasne jeansy i kremową koszulkę, którą włożyłam w spodnie, aby lepiej się prezentować.
Hardina spotkałam dopiero na śniadaniu, ale nie zamieniłam z nim ani słowa. Spoglądaliśmy na siebie z oddali. Z tym, że ja przynajmniej udawałam, że nie robię tego specjalnie.
Szlag by to trafił.
Dodatkowo mojego nastroju nie polepszało to, co mi się śniło. A miałam naprawdę piękny sen z Hardinem w roli głównej. Znowu znalazłam się z nim na plaży. Pływaliśmy, a potem siedzieliśmy na piasku tak jak poprzedniego wieczoru. Z tym, że we śnie nie targały mną takie uczucia. Czułam się tam wolna. Całowaliśmy się aż do utraty tchu. A potem jeszcze raz. I kolejny.
Zdarzały mi się sny, które potrafiłam nieco kontrolować. Takie uwielbiałam najbardziej, ale ten do nich nie należał. I naprawdę cieszyłam się z tego powodu, bo na pewno nie pozwoliłabym sobie na tak wiele. Bo we śnie dotykałam go tak, jak naprawdę chciałam. Wplątałam palce w jego włosy i przyciągałam go do siebie, przez co bardziej napierał na moje usta. Potem przeniósł mnie na swoje kolana, abym siedziała naprzeciwko i jak najbliżej niego.
Sen skończył się na tym, że wpatrywałam się z bliskiej odległości w jego piwne oczy. A z nich mogłam wyczytać tylko cztery słowa. Tylko i aż. Zakochałem się w tobie. Te, którym nie pozwoliłam wydostać się na plaży.
I kiedy myślałam o tym śnie podczas jedzenia śniadania, miałam wrażenie, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
Od razu włączyłam telefon i nakierowałam na siebie aparat. To tylko mi się wydawało. Na całe szczęście. Ten sen tylko zwiększył moje cierpienie.
Miałam nadzieję, że jak już nie będę musiała widzieć codziennie Hardina, to z każdym kolejnym dniem będę czuła się odrobinę lepiej. Może nie od razu, ale po pewnym czasie.
W pewnym momencie do naszych opiekunów podszedł Hardin z Kylem. To mnie w pewien sposób zezłościło, bo przecież był na niego taki wkurzony, a teraz nagle znowu było między nimi wszystko okej? A może właśnie tak funkcjonowała między nimi przyjaźń. W końcu, gdy się z kimś przyjaźniło, to wybaczało się niemal wszystko drugiej osobie i to trwało zazwyczaj bardzo krótko.
- Mamy dla państwa propozycję - odezwał się z uśmiechem Byers, spoglądając na mnie przez sekundę.
- Słuchamy - uśmiechnął się pan Williams.
On wydawał się go lubić, ale za to pan Reeves nieszczególnie. Usłyszałam, że wczoraj chłopaki z grupki Hardina urządzili sobie popijawę. W pokoju, który znajdował się właśnie pod naszymi nauczycielami. O ile pan Williams rozumiał, że młodzi lubią szaleć, to on niekoniecznie. I traktował każdego z nich tak samo. Chociaż i tak był do nich nieco przyjaźniej nastawiony niż pierwszego dnia.
Chyba wszyscy byli zaskoczeni, że z nimi dało się spędzać przyjemnie czas.
Hardin wyjaśnił, na czym polegała ich propozycja, a następnie razem zgodnie umówiliśmy się o dziewiątej dziesięć przed hostelem. Oceanarium znajdowało się w środku miasta, ale była piękna pogoda i postanowiliśmy się przejść na piechotę.
Kiedy już stałam o wyznaczonej godzinie na dworze, nie mogłam powstrzymać się przed przewróceniem oczami, gdy zobaczyłam, że znowu wszystkie dziewczyny były ubrane w spódnice czy sukienki. Dwie wprost powiedziały, że chciały skupić na sobie uwagę chłopaków.
Podobno jeszcze żaden z nich nie chciał wymienić się numerami telefonów. To było nieco dziwne.
Hardin już wspomniał o tym więcej niż raz.

CZYTASZ
Dzięki tobie
RomanceDziesięć dni - tyle wystarczyło, aby Cassie choć trochę nacieszyła się widokiem morza, o którym marzyła od dziecka. I aby doświadczyła emocji, jakich nie spodziewała się w tym miejscu. Liczyła na samotne spędzanie czasu na plaży, obserwując wschody...