8. Dupek miał rację.

233 30 36
                                    

Cassie

Zanim wróciliśmy do swoich pokoi po obiedzie, pan Reeves zaproponował, żeby wybrać cztery osoby, po dwie z naszych grup, aby one zajęły się zakupami.

Chociaż widać było, że on nie był aż tak przyjaźnie do nich nastawiony, to pan Williams wręcz przeciwnie. A on zawsze wyczuwał dobrych ludzi. Musiałam mu zaufać.

Jak na razie nikt od Hardina nie sprawił, że wróciłam do myśli z pierwszego dnia, w której byłam negatywnie do nich nastawiona. Bo wtedy była to dla mnie banda bogaczów, a teraz miałam przed sobą po prostu paczkę dobrych znajomych, którzy może czasami lubili się zabawić trochę bardziej, sądząc po usłyszanych historiach. I może trochę częściej flirtowali, z kim popadnie. Ale to nie było nic złego.

Wróciłam do pokoju, kiedy Hardin z Kylem i Joe z Ericiem poszli do sklepu. Wolałam nie myśleć o tym, że poszła tam dwójka chłopaków, którzy zaprzątali moją głowę na tym wyjeździe.

Położyłam się na łóżku, narzekając przez chwilę na zacinającą się tego dnia windę. Na szczęście zatrzymała się tylko na kilka sekund.

Potem włączyłam serial, ale
obejrzałam zaledwie kilkanaście minut, ponieważ zadzwonił mój brat. Zdziwiłam się, bo odkąd przyjechałam, to gadaliśmy tylko raz dziennie. A dzisiaj przecież już dzwonił. Zmartwiłam się, że coś się stało, więc szybko odebrałam.

- Hej, Jay, co tam? - spytałam, mając nadzieję, że moje obawy są zbędne.

- Hej, chciałem ci powiedzieć, że w poniedziałek ktoś fajny gra koncert u nas w mieście - odpowiedział wyraźnie zadowolony.

Musiał bardzo lubić tę osobę. Inaczej nie fatygowałby się, aby mnie o tym poinformować.

- Kto? - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że to musiał być ktoś, kogo słuchałam bardzo często.

- Zaczyna się na Ed, a kończy na Sheeran - oznajmił, a mi na moment przestało bić serce.

- Żartujesz - odparłam.

Bo Ed Sheeran jeszcze nigdy nie zagrał u nas koncertu.

- Ci, którzy robią imprezę, na której miały być te mniej znane osoby, postanowiły zaprosić gościa specjalnego. Wiem to od mamy. Powiedziała też, żebym nikomu o tym nie mówił, więc siedzę cicho. Nawet Eddie nie wie.

Mama przyjaźniła się z kobietą, która zajmowała ważne miejsce w zarządzie miasta, więc od razu domyśliłam się, skąd to wiedziała.

- O kur...to super - zacięłam się na moment, nie chcąc, aby słyszał, jak przeklinam.

Zawsze przy nim uważałam, ale i tak za wiele razy słyszał ode mnie przekleństwa, więc wszystkie najważniejsze niestety już znał.

Cieszyłam się, że jedna z osób, które uwielbiałam najbardziej, będzie w naszym mieście. Gdyby piosenkarz pojawił się z jakiegoś powodu wcześniej, to serio bym się wkurzyła.

- Chwila, skoro miała to być tajemnica, to... - zaczęłam od razu mówić, zanim zdążył się odezwać. - Ja też nie powinnam się o tym dowiedzieć - dokończyłam z rozbawieniem.

- Ty się nigdy w to nie wliczasz. Zawsze ci o wszystkim powiem - odparł zadowolony.

Jak mogłam go nie kochać?

- I mam nadzieję, że to działa w obie strony - dodał nagle, co mnie zainteresowało.

Wyszłam na balkon, zastanawiając się przez chwilę, o co może mu chodzić.

- Do czego zmierzasz? - spytałam.

- Lubisz tego Hardina? Wiem z filmów, że dziewczyny lubią złych chłopców.

Dzięki tobie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz