Rozdział 1

327 18 14
                                    

Eric

Ze snu wyrywa mnie natarczywy i zbyt głośny (jak na mój gust) dźwięk telefonu. Za oknem jest jeszcze dość ciemno, ale na horyzoncie majaczy już pomarańczowa łuna wschodzącego słońca.
Po omacku sięgam dłonią do włącznika kinkietu wiszącego nad łóżkiem. Gdy światło błyska, moją głowę przeszywa ogromny ból. Kac.

Wzdycham ciężko i odnoszę wrażenie jakby coś (prócz bólu głowy) blokowało moje ruchy.
Zerkam na obejmującą mnie kobiecą dłoń i krzywię się na ten widok.

Musiałem nieźle zabalować ponieważ nigdy nie przyprowadzam kobiet do siebie a już na pewno nie pozwalam żadnej zostawać na noc.

Tak naprawdę moje mieszkanie to moja oaza, dlatego zazwyczaj zapraszam kobiety do hotelu lub namawiam na wizyty u nich. Jedyne przedstawicielki płci pięknej jakie mają wstęp do mojego domu to matka i siostra.

Zanim odbiorę połączenie potrząsam ramieniem brunetki by się obudziła i wynosiła skąd przyszła. Wystarczy jej odpoczynku.

Jakie jest moje zdziwienie, gdy kobieta podnosi swoją twarz i rozpoznaję w niej jedną z moich współpracownic.
Patrzy na mnie rozanielonym wzrokiem a na jej ustach błądzi nieśmiały uśmiech.
Z otępienia wyrywa mnie kolejny dzwonek telefonu.

- Kim? Co ty tu robisz do cholery?- pytam oburzony i lekko zszokowany.

- Eric... Nie mów, że nic nie pamiętasz?- mruczy seksownie a mnie włosy na karku stają dęba.

- Wstań, ubierz się i wyjdź!- rzucam oschle.

Kobieta sztywnieje a z ust znika uśmiech. W oczach pojawiają się groźne błyski
Wyskakuje na prędce spod pościeli zbierając w pośpiechu swoje ubrania z dywanu i zamyka się w łazience trzaskając drzwiami z taką mocą, że szklanki na minibarku zaczynają dzwonić.
W końcu sięgam po ryczący telefon i akceptuję połączenie.

- Czego?- syczę wściekle.

- Eric, no w końcu.- rozpoznaję głos brata bliźniaka.- Dzwonie i dzwonię. Gdzieś ty był? W piekle?

- Taaa grałem w pokera z diabłem.- wzdycham.- Do rzeczy Tony.

- Mam problem. Angelis zwleka z ratą.

- I dlatego dzwonisz do mnie o piątej rano?!- Warczę do słuchawki. Zaraz szlag mnie trafi.

- Wyobraź sobie, że tak. Trzeba go przycisnąć i to jak najszybciej. Natknąłem się na niego w kasynie u Johna. Skurwiel wygrał kupę kasy. Trzeba przypilnować by oddał dług puki ma forsę.

- To się tym zajmij. Niańki potrzebujesz?

- Nie, ale gość się Ciebie boi. Mógłbyś go odwiedzić.

- Dobra. Dziś wieczorem do niego pojedziemy. A teraz daj mi spać.

- Spać? Wyszedłeś z Kim. Aż tak Cię wymęczyła?- śmiech brata zaczyna wyprowadzać mnie z równowagi.

- Zamknij się głąbie. Trzeba było mnie powstrzymać. Wiesz, że nigdy nie sypiam z kobietami, które zatrudniam. Nigdy.- Syczę przez zęby.- To tylko wszystko komplikuje.

- Nie wyglądałeś na pijanego. Myślałem, że zmieniłeś zdanie, bo to naprawdę niezła sztuka.

- Nie. Nie zmieniłem.

- To co teraz?

- Gdyby nie to, że jest menadżerem i zajebiście sobie radzi, wylądowałaby na bruku. Na razie zostaje i będzie obserwowana. Jak tylko będzie próbować wykorzystać sytuację, że ze sobą spaliśmy- wylatuje.

Zapomnieć o przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz