Grace
Wszechogarniająca ciemność i zimno. Tylko to czuję przez długie godziny spędzone w samochodzie. Do tej pory zatrzymaliśmy się tylko raz i szybko ruszyliśmy w dalszą drogę. Mam wrażenie, że w samochodzie znajduje się jeszcze jedna osoba, ale nie odezwała się ani słowem od początku, jakby bała się, że ją rozpoznam po głosie. Na samą myśl, że jest to osoba która znam, żołądek ściska mi się boleśnie a głowa zaczyna tępo pulsować.
Podciągam nogi pod klatkę piersiową by ogrzać nieco zziębnięte ciało i być może ochronić życie, które mam nadzieję się we mnie rozwija.Po chwili zdaje sobie sprawę, że samochód się zatrzymał.
- Jesteśmy.- odzywa się facet siedzący przede mną, najpewniej kierowca.
Słyszę jak drzwi obok mojej głowy się otwierają a następnie zostaje poderwana do góry i postawiona na nogi. Kamienie chrzęszczą pod stopami, gdy jestem prowadzona w nieznanym kierunku. Słyszę szczęk zamka i skszypienie zawiasów.
- Idziemy mała!- warczy koleś prosto do mojego ucha. Pociąga mnie za ramię tak, że uderzam głową w jakiś przedmiot.
Ból przeszywa mi czaszkę i powoduje chwilowe zaćmienie.- Mówię, idziemy- powtarza a ja jęczę z bólu. Nie zwraca uwagi na moje cierpienie.
Idę ledwo suwając nogami.
Nie jadłam nic do kilkunastu godzin a wcześniej również nie zapełniłam żołądka na tyle by wystarczyło do tej pory. Do tego tak okropnie chce mi się sikać, że zaraz rozerwie mi pęcherz.
Zaczynam mamrotać przez tę szmatę w ustach by zwrócić ich uwagę. Być może wyjmą ją na chwilę bym mogła powiedzieć o co mi chodzi.
Słyszą mnie, ale nie reagują co mnie jeszcze bardziej wkurza.Zostaję przeprowadzona w totalnym milczeniu do innego pomieszczenia i tam posadzona na krześle.
- Zamknij oczy!- słyszę za sobą.
Wykonuje rozkaz bez szemrania. Worek znika. Na jego miejsce pojawia się opaska. Facet chwyta pewnie za materiał w moich ustach i lekko szarpie, ale go nie usuwa.
- Zacznij krzyczeć to knebel wróci na swoje miejsce.- syczy do mojego ucha aż ciarki przerażenia wędrują po moim kręgosłupie.
Potakuję ruchem głowy, że rozumiem. Śmierdzący materiał również znika.
Poruszam szczęką by nieco rozluźnić rozciągnięte mięśnie. Do ust na powrót napływa ślina dzięki czemu czuję się o niebo lepiej.- Czy mogę skorzystać z toalety?- pytam niepewnie piskliwym głosem.
Zamiast odpowiedzi słyszę głośny pomruk jakby dzikiego zwierza i zostaje poderwana na równe nogi a następnie popchnięta przed siebie. Robię niepewnie kilka kroków po czym mężczyzna mnie zatrzymuje.
- Zamknij oczy.- rozkazuje.
Czuję jak materiał zjeżdża z mojej twarzy a w zamknięte powieki uderzają promienie słońca.
Czuję to cudowne ciepło rozchodzące się po twarzy.- Możesz otworzyć oczy gdy zamknę drzwi.- informuje mężczyzna.
- Dobrze.
Słyszę za sobą jakieś szmery oraz kroki a potem skrzypienie zawiasów i odgłos uderzenia skrzydła o framugę. Gdy tylko się zatrzaskują oddycham z ulgą.
Otwieram niepewnie oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. To najpewniej jakąś leśna chata z dala od cywilizacji. Przez niewielkie okienko widzę drzewa i polane na której stoi domek. Niestety nic poza tym. Łazienka nie wygląda najlepiej. To jakaś samoróbka do tego obleśna, brudna i śmierdząca.Jechaliśmy tutaj cholernie długo więc pewnie nikt nawet nie podejrzewa gdzie jestem.
Zbiera mi się na płacz, którego nie mogę powstrzymać. Ogromne, gorące łzy przetaczają się po moich policzkach by zaraz potem opaść na koszulkę i wsiąknąć w materiał tworząc duże plamy.
Ocieram je dłonią i w końcu decyduje się na załatwienie swoich potrzeb. Potem myję dłonie z nadzieją, że niczym się nie zarażę od tego syfu. Aż dziw bierze, że jest tutaj bieżąca woda. Może jesteśmy blisko jakiegoś miasteczka.
Jeszcze raz rozglądam się po pomieszczeniu szukając przedmiotu, którym mogłabym się obronić i uciec. Niestety nic takiego nie znajduję.- Skończyłaś!- słyszę zza drzwi ten sam głos.
- Tak.
- Stań plecami do drzwi i zamknij oczy.- surowość w głosie nie pozwala mi się przeciwstawić. Robię co każe.
Drzwi się otwierają i po chwili ciemny materiał ląduje na moich oczach i zawiązany z tyłu. Zostaję przeprowadzona kilka kroków i zostawiona.
- Gdy wyjdę możesz zdjąć opaskę.
Potakuję i słyszę jak zamyka drzwi i przekręca klucz w zamku.Zdejmuję materiał i próbuję odwiązać węzeł na dłoniach. Niestety to mi się nie udaje. Dopiero po chwili zaczynam rozglądać się dookoła. Mały pokój wygląda trochę lepiej niż łazienka. Połowę łóżko, stolik na którym teraz znajduje się najpewniej mój parujący jeszcze posiłek, krzesło i szafka w kącie. To wszystko.
Podchodzę do stolika i wdycham smakowity zapach brunatnej brei w misce. Aż mi ślinka cieknie na coś co nie wygląda ani trochę apetycznie, ale pachnie obłędnie. Siadam i podnoszę pierwsza łyżkę do ust. To niewątpliwie jakiś gulasz. Są w nim kawałki mięsa i warzyw. Gdy smakuję niepewnie pierwszą porcję aż mruczę z zachwytu. To jest pyszne. Zaczynam pochłaniać posiłek w takim tempie jakbym nie jadła nic co najmniej tydzień.
Gdy kończę wstaje z krzesła i podchodzę do okna. Znowu rozglądam się uważnie zapamiętując każdy szczegół. Okno wychodzi na inną stronę niż to z łazienki, ale jest zabezpieczone kratą. Możliwość mojej ucieczki zmniejszyła się prawie do zera. Widzę z niego kawałek żwirowego podjazdu, samochód, którym przyjechaliśmy i kawałek drogi znikającej między drzewami. Mam nadzieję, że pomoc w końcu nadejdzie.
Wzdycham ciężko i kładę się na łóżku czując ogromne zmęczenie. Chcąc stąd uciec muszę mieć siłę a w takim stanie do niczego się nie nadaję. Moje powieki stają się ciężkie jak z ołowiu. Nawet nie wiem kiedy odpływam w sen.Budzę się, gdy na zewnątrz jest już ciemno. Z pomieszczenia obok dochodzą mnie podniesione głosy. Zrywam się z miejsca i podchodzę cichutko do drzwi. Może uda mi się usłyszeć coś co pomoże mi się stąd wydostać lub dowiedzieć kim są porywacze.
- Nie mam zamiaru pogrywać w Twoje gierki.- warczy mężczyzna, ale nie słyszę odpowiedzi.- Nie mam mowy. Mówiłem, że to jednorazowa akcja. Jeśli do jutra nie dostanę obiecanej kasy wypuszczę ją.
Facet ewidentnie rozmawia przez telefon. Ktoś zlecił im moje porwanie. Kim do cholery jest rozmówca i zleceniodawca? Komu aż tak bardzo zależy bym zniknęła i dlaczego?
- Miałaś zaraz wrócić!- słyszę dalszy ciąg rozmowy ale już nieco cichszy jakby z oddali.- Gówno mnie to obchodzi! Masz tutaj być. Nie wkopiesz mnie w to i zostawisz. To tak nie działa. Jeśli się dowiem, że wykręciłaś jakiś numer to sam zadzwonię na policję i powiem co zrobiłaś.
Wiec to kobieta. Ale co ma do mnie? Chyba, że...
- Nie... To nie możliwe.- szepczę pod nosem, śmiejąc się ze swojej głupoty.
Chociaż nie wierzę w zbiegi okoliczności. A tylko jedna kobieta ostatnio wkradła się z przytupem w nasze życie. Ta, o której mówił mi Tony. Ta, która oskarżyła Erica o gwałt i napaść.Zwijam dłonie w pięści.
-Kimberly ty suko. Popamiętasz mnie!
Staram się nasłuchiwać dalej, ale chęć dorwania tej kobiety w swoje ręce jest obezwładniającą. W mojej głowie pojawia się wizja co zrobię gdy się spotkamy. Marzę by objąć palcami jej szyję a paznokcie wbić w skórę i patrzeć jak błaga o litość, gdy będę zacieśniać uścisk.
Znalazłam się tutaj przez jej chore wyobrażenia, że Eric należy do niej i nawet nie wiem czy ktokolwiek mnie szuka.

CZYTASZ
Zapomnieć o przeszłości
RomanceEric Thompson jest zatwardziałym singlem. Właściciel dobrze prosperującego biznesu nieruchomości nie ma zamiaru wiązać się z żadną kobieta stąpającą po tej planecie i nie chodzi tutaj wcale o związek z miłości. Bynajmniej. On nie chce związku wogóle...