Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!
Grace
Dwa lata. Dwa długie lata nie było mnie w domu. Oczywiście przyjeżdżałam do ojca kilka razy w roku, ale to nie to samo co mieszkać i pracować w San Diego.
Oddycham gorącym powietrzem przed halą lotniska. Moja Europejsko- Azjatycka eskapada zaczęła się niespodziewanie tuż po zakończeniu studiów. Tydzień po odbiorze dyplomu zgłosił się do mnie wykonawca z Emiratów i zaproponował kontynuację projektu mamy. Potem poznałam Frederico z Włoch i Angeliq z Francji. Wszyscy wcześniej współpracowali z mamą. Dzięki nim stanęłam na nogi i uwierzyłam w siebie.
Długi ojca spłaciłam osobiście.
Eric Thompson był w lekkim szoku, gdy z dniem zakończenia studiów pojawiłam się w jego biurze i rzuciłam mu te pieniądze prosto w twarz. Jego mina wyrażała podziw i coś, czego nie potrafiłam rozszyfrować. Próbował się nawet ze mną umówić, ale znam takich jak on na wylot i nie miałam zamiaru babrać się w jego gównie.
Przystojniak z kupą kasy i wodą sodową zamiast mózgu, który co godzinę ma inną panienkę. Nie dziękuję.Jego brata na szczęście nie było, bo wydrapałabym mu oczy na pożegnanie. Mam nadzieję nie spotkać bliźniaków na swojej drodze już nigdy.
A teraz?
Teraz wróciłam do domu i mam zamiar pracować na swoje nazwisko tak jak robiła to moja mama. Na własny rachunek i prestiż.
- Dzień dobry córeczko!- słyszę podniesiony i zadowolony głos ojca tuż za swoimi plecami. Odwracam się raptownie i wpadam wprost w jego rozpostarte ramiona.
- Dzień dobry tatku. Dobrze Cię widzieć.- szeptam wtulona w jego tors.- I dobrze wrócić do domu.
- Też się cieszę.- słyszę jego śmiech i odrywam się do jego klatki piersiowej.
- Jedzmy do domu. Podróż z Madrytu była okropna. Muszę odpocząć.
- Jasne. Daj walizkę i chodź do samochodu.
- A gdzie Lisa?- pytam lekko zdziwiona.
- Została w domu. Czeka na Ciebie.
Na te słowa uśmiecham się szeroko. Już nie mogę się doczekać.Lisa to przyjaciółka ojca, z którą spotyka się od pół roku. Nie miałam okazji poznać jej osobiście, ale rozmawiałyśmy kilka razy przez telefon i Skype'a. Jest bardzo miła i otwarta na ludzi. Podziwiam ją. Też jest wdową i próbuję na nowo odnaleźć się w życiu. Ma dwoje dzieci niewiele młodszych ode mnie. Maggie studiuje na pierwszym roku historię sztuki a Thomas kończy liceum i chce studiować, ale wolałby zaciągnąć się do wojska. Jest typem sportowca. Życzę im jak najlepiej, bo to dobrzy ludzie a dzięki nim tata znowu jest szczęśliwy.
Gdy tylko wysiadam z samochodu na podjeździe cała trójka stoi już w drzwiach z uśmiechami na ustach. Powiem szczerze nie spodziewałam się takiego powitania, ale jest mi bardzo miło, zważywszy na fakt, że jesteśmy prawie obcymi dla siebie ludźmi.
Witam się z każdym z osobna odbierając i rozsyłając uściski i uśmiechy. To cudowne uczucie. Naprawdę czuję się jakbym miała rodzeństwo.- Witaj w domu!- krzyczą chórem, gdy przekraczam próg domu.
- Dziękuję.- mówię ze łzami w oczach.- Bardzo Wam wszystkim dziękuję.
Po kilku godzinach w tak fantastycznym towarzystwie nie mogłam iść spać bez uśmiechu na twarzy. Wszyscy bez wyjątków są kochani. Przygotowali dla mnie prawdziwa ucztę i dużo opowiadali o sobie. Teraz jednak muszę odpocząć, ponieważ od poniedziałku zaczynam nowe zlecenie. Tym razem dla dużego dewelopera, który buduje osiedle niewielkich apartamentowców na obrzeżach San Diego. Zlecenie dostałam od dawnego znajomego i wspólnika mamy i bardzo się cieszę, że mogę pracować u siebie. Może w końcu i tutaj pokażę na co mnie stać.
Poniedziałek nadchodzi zdecydowanie zbyt szybko. Niedzielę praktycznie przespałam. Śniłam wspomnienia z Europy i nie myślałam, że kiedyś to przyznam, ale tęsknię za tamtym klimatem i ludźmi. Angeliq okazała się fajną towarzyszką imprez i powierniczką a Marc był dla mnie kimś dużo ważniejszym, ale niestety wszystko kiedyś się kończy. Oni zostali w Paryżu a ja ruszyłam dalej ze swoim życiem. I to nie jest tak, że zostawiłam faceta dla kariery. Po prostu każde z nas po kilku miesiącach stwierdziło, że nie było nam pisane bycie razem, ale za to seks był boski.
Jest ósma rano. Ubieram elegancki komplet w kolorze pudrowego różu i białą bluzkę na cienkich pateczkach, której koronkowy dekolt lekko wygląda spod marynarki. Żakiet zapinany na cztery guziki i ołówkowa spódnica przez kolano pasują jak ulał do spotkania biznesowego. Jeszcze tylko czarne szpilki i jestem gotowa do wyjścia. Makijaż i fryzura zajmują mi dziesięć minut. Opalona i gładka cera nie wymaga ode mnie nakładania maski i użycia tony kosmetyków a naturalnie, lekko falowane włosy wystarczy potraktować suszarką i wyglądają jak z salonu.
Zadowolona żegnam się z ojcem i w przelocie zabieram z biurka pracowni teczkę z projektami. Wsiadam do mojego ukochanego Mini, które czekało na mnie cierpliwie w garażu przez ten czas.
Jakiś czas myślałam by sprzedać samochód i kupić inny po powrocie do Stanów, ale ten jednak bardziej do mnie pasuje i w końcu znamy się na wylot. W innym nie czułabym się tak dobrze.Dojazd do firmy pana Donovana zajmuje mi prawie czterdzieści minut. Parkując przed budynkiem mam wrażenie jakbym cofała się w przeszłość. Jest niemal identyczny jak biurowiec, w którym pracował Thompson. Na szczęście tamten znajduje się w innej części miasta, dlatego oddycham z ulgą pewna, że prawdopodobieństwo spotkania bliźniaków albo przynajmniej jednego z nich jest równe potrącenia przez rower.
Możliwość jest, ale nikła.Czekając na odpowiedni czas zaglądam jeszcze raz do teczki z projektami. Wszystko jest tak jak należy i mam nadzieję, że rysunki spodobają się wykonawcy. Spoglądam we wsteczne lusterko i postanawiam troszkę zaszaleć. Sięgam do torebki po moją ulubioną czerwoną, matową szminkę i przeciągam nią usta. Efekt jest powalający nawet dla mnie. Od razu czuję się pewniejsza siebie.
Za pięć ósma zabieram swoje rzeczy i pewnym krokiem wchodzę do budynku. Przy kontuarze wita mnie rudowłosa, długonoga piękność i powalającym uśmiechem zaprasza do windy. Gdy wciska na panelu guzik z piętnastką, wycofuje się do lobby i życzy mi powodzenia. Odpowiadam grzecznie i również się uśmiecham, ale jakieś dziwne uczucie ściska mnie w dołku.
Teraz nie wiem czy bać się, czy cieszyć.
Po dłuższej chwili drzwi windy się rozsuwają i znowu wita mnie przyjazna twarz, tym razem blondynki. Gestem dłoni zaprasza mnie w kierunku oszklonej sali konferencyjnej, w której zebrało się już kilkoro pracowników. Dyskutują o czymś zawzięcie z osobą siedzącą u szczytu ogromnego stołu. Przekraczając próg pokoju czuję, jak ciało zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa a skóra mrowi na karku.
Słyszę głos, który prześladuje mnie w snach. Niski, wibrujący i sięgający aż do wnętrzności.Potrząsam głową by odgonić niezbyt miłe skojarzenia i wizję mężczyzny, który kiedyś niewątpliwie mi pomógł, ale już nigdy nie chciałam go spotykać na swojej drodze. Sam diabeł mógłby być zazdrosny o strach jaki wywołuje u ludzi właśnie on- Eric Thompson.
Gdy asystentka ogłasza moje przybycie, szczelny kordon mężczyzn i kobiet rozsuwa się a każdy teraz ma twarz zwrócona w moją stronę. Jednak ja patrzę tylko na jedną osobę. Mężczyznę siedzącego pośrodku tego wianuszka wzajemnej adoracji. Krew odpływa mi z głowy w momencie, gdy nasze spojrzenia krzyżują się na ułamek sekundy.
O Boże! Nie masz nade mną litości.
![](https://img.wattpad.com/cover/301345066-288-k563110.jpg)
CZYTASZ
Zapomnieć o przeszłości
RomansaEric Thompson jest zatwardziałym singlem. Właściciel dobrze prosperującego biznesu nieruchomości nie ma zamiaru wiązać się z żadną kobieta stąpającą po tej planecie i nie chodzi tutaj wcale o związek z miłości. Bynajmniej. On nie chce związku wogóle...