Rozdział 7

152 12 1
                                    

Eric

- Co to kurwa było!?- rozlega się tuż za mną głos Leo gdy drzwi jego gabinetu się zatrzaskują. Zdenerwowanie mojego przyjaciela jest jak najbardziej uzasadnione.

Leon faktycznie długo się starał by Grace przyjęła jego zlecenie i nie dlatego, że go o to prosiłem. Zanim opowiedziałem mu o moim problemie z panną Angelis chciał podjąć z nią współpracę. Widział jej projekty i gotowe budynki. Podczas podróży do Madrytu mieszkał w zaprojektowanym przez nią hotelu. W Paryżu spotkał ją na jednym z bankietów i był oczarowany jej profesjonalizmem. Żona Leona- Maya, bardzo ją polubiła i to bardziej ona próbowała namówić kobietę do pracy na rzecz jej męża.

- Nie mam pojęcia... Nie spodziewałem się...

- Przestań się jąkać jak w podstawówce durniu! Gdzie Twój profesjonalizm?!

Patrzę na niego oniemiały i faktycznie nie wiem co mógłbym powiedzieć.

- Znam Cię od gówniarza i nie mówisz mi, że ona jest tylko kolejną z wielu.- Leon siada za biurkiem taksujac mnie wzrokiem.- Zapomniałaś, że byłem świadkiem większości Twoich romansów. Nigdy, ale to nigdy nie widziałem cię zazdrosnego nawet o tą... jak jej tam było... Olivię.

- Nie jestem zazdrosny!- warczę przerywając jego wywód.

Szeroki uśmiech jaki pojawia się na jego twarzy w chwili wypowiadania przeze mnie tych słów wkurwia mnie jeszcze bardziej.

- I co byś nie powiedział i do jakich durnych wniosków nie doszedł, to od razu możesz wsadzić je sobie w dupę.- dopowiadam patrząc mu w oczy.

Przyjaciel paryska śmiechem i rozsiada się wygodnie za biurkiem wyciągając długie nogi przed siebie i krzyżując je w kostkach a dłonie splata na karku.

- Muszę do niej zadzwonić i przekonać by nie zarzucała projektu. A ty lepiej trzymaj się od niej z daleka. Skoro w pięć minut potrafisz doprowadzić ją do płaczu to co będzie za rok jak skończymy budowę. Ta kobieta będzie wrakiem albo nie wytrzyma i Cię zastrzeli.- rzuca śmiejąc się.

- Nie mogę o niej zapomnieć.- mówię cicho bardziej do siebie.- Jej wyraz twarzy, gdy zrozumiała dlaczego tamci się śmiali. Nawet nie potrafię zrozumieć dlaczego nie stanąłem w jej obronie.

Zapada grobowa cisza. Kumpel przygląda mi się z przymrużonymi oczami intensywnie nad czymś myśląc.

- Dobrze, że tego nie zrobiłeś. Byłoby gorzej. Mieli by dowód, że coś was łączy.

- Ale nas nic nie łączy. To znaczy chciałbym, ale teraz to raczej niemożliwe. Ona mnie nienawidzi i ma powód.- wzdycham ciężko i zwieszam zrezygnowany głowę.

- Nie chciałem tego mówić stary, ale teraz nie mam wątpliwości. Zakochałaś się!

- Przestań pierdolić! Ja się nie zakochuję!- wstaję gwałtownie chcąc jak najszybciej opuścić jego gabinet. Wkurwienie rozlewa się po moim ciele nie pozwalając rozumowi dojść do głosu.

- Obyś nie zrozumiał tego zbyt późno, bo taka kobieta jak ona, nie będzie czekać wiecznie.

Z chwilą, gdy Leon kończy zdanie słyszę odgłos zatrzaskiwanych drzwi za moimi plecami i oddycham z ulgą. Jeszcze chwila wysłuchiwania umoralniających gadek a zarzgał bym mu wykładzinę.

Uczucia takie jak miłość, wierność i uczciwość w związku aż po grób są mi całkowicie obce.

Rodzice kochają się od ponad trzydziestu lat, ale nie uchroniło ich to od zdrad i wzajemnych pretensji. Wychowywałem się w udanej, kochającej i wspierającej się na każdym kroku rodzinie, ale nie chcę skazywać siebie na jedną kobietę na całe życie. To męczarnia dla obojga. Nie oszukujmy się. Nie ma związków z miłości do grobowej deski. Teraz królują romanse, zdrady, rozwody i walka o pieniądze. Nie ma uczuć.

Zapomnieć o przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz