Rozdział 11

186 12 3
                                    

Eric

Wieczór kiedy Grace do mnie przyjechała zmienił bardzo wiele w życiu nas obojga. Nie spodziewałam się, że wizja jak odchodzi na zawsze i nigdy nie będzie między nami nic więcej, porazi mnie do tego stopnia, że oleję brata i po prostu zrobię krok na przód. Widocznie potrzebowałem impulsu do działania.

Od tamtego dnia minął dokładnie miesiąc i muszę przyznać, że jestem cholernie szczęśliwy.
Rozmowa z Tonym następnego dnia przebiegła całkiem nieźle. Przyjął do wiadomości, że jestem w związku i jeśli ma zamiar odpierdalać takie numery jak dawniej to lepiej żeby przeprowadził się do innego miasta, ponieważ miejsca dla nas dwóch jest tutaj zdecydowanie za mało.
Ostrzegłem go również, że jeśli Grace będzie czuć się w jego obecności, w jakiś sposób zagrożona to nie ręczę za siebie i zrobię wszystko by poniósł tego konsekwencje.
To, że byliśmy nierozłączni w dzieciństwie i świetnie się dogadywaliśmy nie świadczy o tym, iż w dorosłości tak musi być.

Moja dziewczyna podjęła pracę na zlecenie Leona a on odwołał swoją napastliwą żonę od prześladowania mnie.
Człowiek, który dostaje co godzinę wiadomość o przygotowywanej na nim zemście, kiedyś wyjdzie z siebie. Ja na szczęście wiedziałem, że to żarty, ale byłem bliski obłędu i dosypania Mayi środków przeczyszczających do drinka. Nie powstrzymało by mnie nawet to, że starają się o dziecko.

Gdy powiedziałem o tym Grace, obiecała porozmawiać z żoną przyjaciela i zakończyła obławę na moją osobę. Koniec końców obie kobiety złapały wspólny język i zaczęły się przyjaźnić. Wraz z Leonem bardzo byliśmy zadowoleni z takiego obrotu spraw, ponieważ któregoś wieczoru Grace powiedziała, że czuję się po powrocie trochę osamotniona. Nie miała przyjaciółek ani bliższych znajomych. Koleżanka ze studiów wyjechała do Chicago. Przez pewien czas utrzymywały kontakt, ale to się wkrótce urwało. Teraz piszę jedynie ze znajomymi z Europy.

Siedzę w swoim gabinecie i próbuję wymyślić prezent dla Grace na urodziny. Peter powiadomił mnie o uroczystej kolacji niespodziance, która odbędzie się za tydzień w domu Lisy, by blondynka niczego nie podejrzewała.
Za chwilę mam spotkanie w sprawie kupna niewielkiej starej kamienicy niedaleko wybrzeża. To świetny punkt wypadowy zarówno na plażę jak o na miasto. Po remoncie ta inwestycja będzie sporo warta. Podzielimy ja na dwupiętrowe lofty do wynajęcia lub sprzedamy.

Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.
Zerkam na ekran i uśmiecham się od ucha do ucha.
Klikam w ekran by wyświetlić treść powiadomienia.

" Znowu wynająłeś ochronę, bez mojej wiedzy?"

- O cholera!- zaczynam się denerwować, ale sam nie wiem czym.

Wybieram pospiesznie jej numer.

- To miał być żart?- pytam by się upewnić.

- Jaki żart Eric? Jestem na zakupach w centrum i mam wrażenie, że ktoś za mną łazi!

- Jesteś pewna?

- Cholera przecież mówię. Widzę faceta do półtorej godziny jak krąży jak sęp. Niby wtapia się w tłum, ale czuję na sobie jego wzrok. Aż mam ciarki.

- Wsiądź natychmiast do taksówki i przyjedź do mnie do biura.- zdenerwowanie powoduje, że dłonie zaczynają mi się trząść.- I nie rozłączaj się dopuki nie ruszysz w trasę.

- Dobrze.

Słyszę jak pyta kierowcę o kurs i dźwięk zatrzaskiwanych drzwi.

- Już jadę, będę za dziesięć minut.

- Będę czekał przed budynkiem.

Rozłączam rozmowę i dzwonię do ochrony. Proszę by kierownik zmiany- Damian, spotkał się ze mną w lobby.

Zapomnieć o przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz