Eric
Dwie godziny później dołącza do nas w końcu zastępca przyjaciela.
- To Adam Davis, szemrany typ. Pochodzi z Pine Valley. Mieszka w Los Angeles. Podobno dorabia jako detektyw na zlecenie. Para się też fotografią i szantażem. Dziwne, że jeszcze nie siedzi. Musi mieć wtyki w policji.- informuje nas Arturo, rzucając teczkę z aktami na ławę w salonie.- Sprawdziłem też czy ma jakieś powiązania z tym żołnierzem, o którym wspomniałeś. Oprócz podobieństwa fizycznego nic ich nie łączy.- oddycham z ulgą wiedząc, że nie nabawiłem się kolejnego wroga.- W bazie nadal są dostępne akta Ty'a Devers'a. Okazuje się, że rok po jego śmierci udało się sprowadzić jego zwłoki do kraju i wykonać sekcje zwłok by potwierdzić tożsamość. Nie ma żadnych wątpliwości, że to on.
- Gdzie go pochowano?- już teraz nie mam wymówki by nie odwiedzić jego grobu.
To, że go tam zostawiliśmy nie było zależne ode mnie. Wycofywaliśmy się pod ostrzałem i moim zadaniem było osłanianie punktu ewakuacji. Zostawiłem go pod opieką sanitariusza, który do końca walczył i jego życie. O tym, że został, dowiedziałem się dopiero w powietrzu. Do tej pory nie mogę tego przeboleć.
- W Arlington. Jak chcesz to dam Ci namiary.
- Prześlij mi je, gdy będziesz miał trochę czasu, a teraz zajmijmy się gnojkiem, który śledzi moją kobietę.- uśmiecham się przebiegłe a Damian zaciera ręce na ponadorogramową robótkę.
- Przypuszczam, że za odpowiednią kasę wyśpiewa, dla kogo pracuje. Nie będziemy musieli brudzić sobie rąk.- mówi ze śmiechem Arturo.- Tylko pytanie, czy chcemy?
Jak na zawołanie wszyscy trzej wybuchamy śmiechem. Prawda jest taka, że od kilku lat, gdy brakuje nam odrobiny akcji, dreszczyku emocji i kopniaka adrenaliny bawimy się w żołnierzy. Mamy mini oddział specjalny działający na zlecenie bogaczy z problemami, którzy nie chcą rozgłosu. Działamy zgodnie z prawem, ale i tak narobiliśmy sobie sporo wrogów i problemów. Trzy lata temu dałem się postrzelić i niestety wycofałem się z interesu, ale teraz czas na powrót, by chronić Grace.
- Nie chcemy!- mówimy równocześnie z Damianem.
- Dobra, to ja zbieram dalej informacje i dam znać. Może przynajmniej dowiem się gdzie się zatrzymał.- napakowany blondas upija łyk herbatki przyjaciela i z cwaniackim uśmiechem kieruje się do windy zanim ten orientuje się, że na dnie kubka zostały tylko zmięte, wymoczone liście.
Warczy cicho w złości na co ja parskam śmiechem.
- Kto zajmie się Grace?- pytam sam zastanawiając się nad kandydatem.
- Myślę, że Duncan byłby odpowiedni.- w mgnieniu oka wyobrażam sobie blondynkę w stalowych objęciach muskularnych ramion rudego szkota, ubranego w kilt i nic poza tym. Wzmożone ciśnienie od razu daje o sobie znać. Skurkowaniec ma powodzenie u płci przeciwnej i doskonale potrafi to wykorzystać. A Damian doskonale wie jak mnie wkurwić.
- Nie!- Syczę przez zęby.- Tylko Robert wchodzi w grę, gdy Grace nie będzie ze mną.
Serdeczny rechot przyjaciela pozbawia mnie resztek kontroli. Biorę w dłoń plik czasopism leżących pod stolikiem i ciskam w niego premedytacją.
- Zamknij się durniu!- mój krzyk roznosi się po pomieszczeniu.
Kumpel ociera wierzchem dłoni łzy z policzków nadal się śmiejąc, jednak po chwili poważniej i pochyla się w moją stronę.
- I ty mi powiesz, że nie jesteś zakochany? Idioto, zrozum wreszcie, że masz szansę na coś prawdziwego, co da Ci szczęście. Znalazłeś odpowiednią kobietę a i tak robisz z siebie dupka wmawiając sobie, że nic do niej nie czujesz. Zniszczysz nie tylko siebie, ale i ją! Zrozum to w końcu. A jeśli myślisz, że czterdziestoośmio letni, żonaty, siwiejący i napakowany były wojskowy załatwi sprawę to jesteś w błędzie. Nie możesz trzymać wszystkich gości z dala od niej.
Zatyka mnie na chwilę. Nie spodziewałem się usłyszeć tych słów właśnie od niego. Walczył o Rose jak lew, ale nigdy przy nas nie mówił o uczuciach. Nawet Rose wyznał miłość publicznie dopiero na własnym ślubie. Nie lubi okazywania uczuć a co dopiero mówienie o nich do osób trzecich. Teraz to ja mam problem z mówieniem i okazywaniem uczuć. Mętlik w głowie tylko potęguje wrażenie, że błądzę po omacku trzymając wszystko głęboko ukryte.
- No co tak patrzysz, baranie!?
- Ja... ja...- zamykam i otwieram usta nie mogąc wykrztusić słowa.
- Chłopie, co z Tobą? Zachowujesz się jak nie Ty? Dawniej brałeś garściami i korzystałeś z życia a teraz nie można cię namówić na piwo w barze na przeciwko. Bez powodu byś się tak nie zachowywał. Jeśli boisz się, że napatoczy się kolejna chętna i skorzystasz to...
- Pragnę jej całym sobą, od dawna myślę tylko o niej, nie umiem przestać, ale...
- Spaliście w ogóle ze sobą?- wchodzi mi w zdanie przyjaciel tak ja jemu wcześniej i uważnie mierzy mnie spojrzeniem, gdy zbieram się w sobie by dowiedzieć.
Waham się dłuższą chwilę, ale jeśli nie wykrztuszę tego przy nim, to przed Grace również.
- Po tym co robiłem dawniej, jak żyłem... zgłosiłem się do lekarza na badani i czekam na wyniki.- wzdycham ciężko.- Faktem jest, że zawsze pilnowałem by się zabezpieczać jednak nie zawsze byłem w stanie, jeśli wiesz co mam na myśli.- Damian potakuję, więc kontynuuję.- Nie jestem w stanie się przemóc by... Czuję jakbym miał ją bezcześcić samym dotykiem. Boję się, że zrobię jej krzywdę. Ona jest jak pierdolony anioł a ja już dawno jestem w piekle. Przez nią.
- Grace nie jest z porcelany. Przecież też była w związkach. Miała facetów...- na samą myśl, że Grace spała z innymi, zaciskam mocno dłonie w pięści, aż wbijam paznokcie w skórę. Kumpel widząc co wyprawiam przerywa wypowiedź.
- Kocham ją!- wyrywa mi się z pomiędzy warg.- Ale nie jestem pewien czy jestem odpowiednim kandydatem na partnera, męża czy ojca. Dla niej nikt nie będzie dość dobry. Nigdy.
- Dlaczego jej tego nie powiesz? Może ona czeka na Twój pierwszy krok. Co, jeśli czuje, że trzymasz dystans, bo nie jesteś pewien tego związku? Może myśli, że zmieniłeś zdanie i nie wiesz jak się z tego wyplątać? Co jeśli ona nie chce się angażować, bo nie wie na czym stoi? Nie zrobicie kroku w przód jeśli się nie porozumiecie.- cholera, jestem w szoku. Wylewność Damiana zbija mnie z tropu a w głowie huczy od jego słów.
- Grace pragnie dziecka. Jest chora i z miesiąca na miesiąc ma co raz mniejsze szanse na macierzyństwo. A ja... cholernie się boję, że wszystko spieprzę, a też zaczynam chcieć, rozumiesz? Zależy mi a mam wrażenie, że nie angażując się na maksa od początku, dałem jej pretekst do rezygnacji.
- Jesteś cholernym idiotą przyjacielu. Zakochanym, ale nadal idiotą.- Damian wstaje z miejsca i podchodzi do mnie, po czym klepie mnie po ramieniu w geście wsparcia.- Jedź do niej i wszystko wytłumacz. Nie ma na co czekać. Ja przyjadę wieczorem... z Robertem.
Potrząsam głową na zgodę nawet nie próbując analizować co i jak zrobić.- Działaj. Nie myśl.- słyszę ostatnie słowa przyjaciela tuż przed jego wyjściem z mieszkania i w głowie rodzi mi się piekielnie dobry pomysł. Jeśli wypali... niech Bóg ma mnie w swojej opiece.
Nie mogę teraz zawrócić. Nawet jeśli Grace po tym wszystkim zmieni zdanie. Nie pozwolę jej zrezygnować. Nie zniósł bym widoku ukochanej kobiety w ramionach innego. Nie gdy w końcu, po tylu latach otworzyłem serce dla tej jednej jedynej. Teraz już się nie zatrzymam.
![](https://img.wattpad.com/cover/301345066-288-k563110.jpg)
CZYTASZ
Zapomnieć o przeszłości
RomanceEric Thompson jest zatwardziałym singlem. Właściciel dobrze prosperującego biznesu nieruchomości nie ma zamiaru wiązać się z żadną kobieta stąpającą po tej planecie i nie chodzi tutaj wcale o związek z miłości. Bynajmniej. On nie chce związku wogóle...