Rozdział 26

140 10 0
                                    

Grace

-Dwa dni!- otwieram szeroko oczy ze zdziwienia, gdy ojciec powiadamia mnie, że przespałam kolejne doby, nieświadoma co się wokół mnie dzieje.

To znaczy, wiedziałam co działo się przed moim atakiem, a po nim już i tak nic mnie nie obchodziło. Nic, prócz mojego dziecka.

Spoglądam w dół a dłońmi gładzę czule mój płaski brzuch w nadziei, że życie, które w sobie noszę, w przyszłości będzie szczęśliwe, że ma tylko mnie.

Podnoszę wzrok gdy tata chrząka delikatnie.

- Rozmawiałem z Ericiem.- mówi cicho jakby to miało powstrzymać mnie od wybuchnięcia.

- Nie chcę o nim rozmawiać, ani z nim.- szepczę, ponieważ ból w okolicach serca nie pozwala mi nabrać powietrza do płuc.

- Musisz!- gwałtowność ojca mnie onieśmiela.

- Nie. On już swoje powiedział. Nie chce nas.- czuję jak samotna łza toczy się po moim policzku.
Zcieram ją szybko wierzchem dłoni udając, że mężczyzna, którego kocham, już nic dla mnie nie znaczy, ale ból w piersi jest coraz większy.

Nabieram powietrza, krzywiąc się z powodu dyskomfortu, ale nie mogę się poddać. Jeśli to zrobię, będę cierpieć za każdym razem, gdy On będzie robił sobie wyrzuty z powodu życia, które kiedyś prowadził albo co gorsza, z czasem będzie chciał do niego wrócić. Nie chcę narażać na to nikogo a zwłaszcza dziecka.

- Córciu, wiem co o tym myślisz, ale daj mu się wytłumaczyć. On się boi.- wzrok mojego ojca staje się mętny.- Kocha Cię do tego stopnia, że był w stanie poświęcić wasze szczęście by chronić Ciebie i dziecko.- tata zawiesza na chwilę głos a jego słowa naprawdę do mnie trafiają.

Żołądek mam zawinięty w supeł a w gardle formuje mi się ogromną gula. Dłonie taty obejmują moje. Czuję jak cały się trzęsie z nerwów.

- Wiem co on czuje. Ja też się bałem, gdy mama umierała a kłopoty finansowe i ich konsekwencje o mało nie wpędziły mnie do grobu, ale to strach o Ciebie był najbardziej destrukcyjny. Oddałbym za Was życie tak jak on. Zrozum, że Eric uratował nas wszystkich. Gdyby nie on, nie wiem jakby się to dla nas skończyło. Ja też myślałem o odejściu, byś Ty była bezpieczna.

Mrugam nerwowo powiekami, przetrawiając informacje. Tyle pytań kotłuje mi się w głowie, że czuję napływający falami ból w skroniach.

- Dlaczego myślałeś, że to w czymś pomoże?- odzywam się w końcu.

Tata wzdycha ciężko i ściska moje dłonie pocieszająco.

- Gdybyś została sama, bez zbędnego balastu, bez długów, zaczęła byś wszystko od nowa. Nie ogladałabyś się za siebie. Zaczęła byś żyć tak jak na to zasługiwałaś. Byłem pewny, że sama dasz sobie radę lepiej niż mając dodatkowy ciężar do udźwignięcia. Ja byłem dla Ciebie ciężarem, Grace i uważam, że Eric czuję dokładnie to samo, co ja wtedy.

- Jak mogłeś tak myśleć? Nigdy nie byłbyś dla mnie zbędny. Potrzebowałam Cię i nadal potrzebuję.- zaprzeczam gorączkowo słowom ojca ocierając drżącymi dłońmi łzy z policzków.
Patrzy mi głęboko w oczy a ja wytrzymuję jego wzrok by go o tym zapewnić.- Jesteś dla mnie najważniejszy.- Ojciec kręci głową zaprzeczając moim słowom.

- Nie kochanie, nie jestem. Eric jest i wasze dziecko również. Kochacie się. To jest wszystko co powinno zaprzątać twoja piękna głowę. Musicie porozmawiać i dać sobie szansę na porozumienie. Proszę.- błaganie w głosie taty jest znaczące.

Rozklejam się co raz bardziej. Stłumiony szloch wyrywa mi się z piersi, gdy myślę o życiu bez Erica. Jak bardzo za nim tęsknię. Jak bardzo brakuje mi jego opiekuńczych ramion obejmujących mnie swoim ciepłem. Jego szeptanych wprost do mojego ucha zapewnień o jego głębokich uczuciach. Jego próśb o daniu kolejnej szansy, której  tym razem nie zmarnuje.

Zapomnieć o przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz