9 ~ / 2 of 3 / Druga połowa mojego serca, zaraz miała utworzyć całość...

215 27 19
                                    

Otworzyłem je szerzej. Może gdybym tego nie zrobił, nie pojawiło by się tak wielkie ryzyko, zepsucia całego planu...

Ktoś mnie słyszał... I widział.

Zakryłem automatycznie usta ręką I słysząc zbliżające się kroki, pobiegłem do losowej rzeczy, która była przykryta białą plandeką, I sam ukryłem się pod nią, dociskając się do tej rzeczy, najbardziej jak się tylko dało.

Moje serce o mało nie przestało bić W momencie, w którym zaskrzypiały drzwi I do pomieszczenia wszedł jakiś obcy.

W tamtym momencie strzałem się nawet nie oddychać, błagałem w myślach, aby jednak stwierdził, że coś mu się przesłyszało i wcale nikogo tu podejrzanego nie ma.

- Ktoś tu jest?  - widziałem światło latarki, powoli skanujące każdy kąt pokoju.

Już po mnie. Myślałem, im bliżej był, tym bardziej zacząłem myśleć czy już szybciej, sam nie dać się złapać, przyznać się.
Może będzie mniejsza kara? Lub tylko wyrzucą mnie stąd?

Jednak coś po raz kolejny dawało mi jasne znaki, że nie mam się poddawać.

Nagle człowiek ( lub nie) z latarką się wycofał przestraszony. Upuścił latarkę na podłogę, zanim opuścił pomieszczenie i pobiegł gdzieś za drzwi, jego kroki jeszcze długo słychać było nawet stąd.

Wyszedłem z pod białej szmaty, wziąłem znalezioną latarkę dla siebie  zgasiłem ją i wyszedłem za drzwi.

Co zrobiłem potem? Zacząłem biec.

Nie wiedziałem gdzie, nie miałem nawet pojęcia, czy aby na pewno jestem w dobrym miejscu, może Sunoo przez ten cały czas jest gdzie indziej, może właśnie leży i gdzieś tam płacze w jakiejś wysoko położonej wierzy i czeka na pomoc, a ja jak idiota siedzę w podziemiach.

Zatrzymałem się w chwili, kiedy ujrzałem przed sobą, wiele metrów dalej, postać. Szła ona gdzieś szybko, a następnie zniknęła, najprawdopodobniej schodząc po schodach w dół.

Postanowiłem tego kogoś śledzić.

Pierwsze chwile drogi nie były takie męczące, dopiero gdy musiało się iść aż tyle metrów pod ziemię I tyle schodów zejść, odczuło się ten ból.

O mało co nie padłem na kolana w momencie, w którym ktoś ustanął  I pogrzebał coś w kieszeni, następnie przyłożył coś czerwonego do drzwi, a tamte się otworzyły.

Otwarte miałem oczy. I zaszokowany byłem tak, jakbym nigdy nie widział czegoś do elektryki podobnego.

Z miesiąca na miesiąc  naprawdę się zapominało, że kiedyś się żyło w świecie pełnym internetu, telefonów I takie tam.

Ten ktoś wszedł do tego pokoju, a gdy zaczął mówić I zamykać drzwi, zamarłem.

Stałem tam, za rogiem I słuchałem głosu, co tak wiele razy pojawiał się w moich najgorszych koszmarach. Słyszałem głos Danna, tego byłem pewny.

Krzyczał. Tak bardzo darł tą okropną mordę.. Kiedyś też tak krzyczałem, ale w obronie własnej do rodziców I w kłótni z nimi.

Słuchałem słuchałem I przeżyłem kolejny szok. Nie wiedziałem co było w tamtym momencie gorsze. Dann krzyczący tak bardzo., że nie zdziwił bym się, gdyby słyszał go cały zamek.. Czy płacz jakiegoś chłopaka..

Tak bardzo mi znany płacz chłopaka...

Zamarłem po raz kolejny. To był on, to mój Sunoo. Mój Blondynek, Soulmate... On płakał. Płakał przez własnego brata.

Zrobiło mi się nie dobrze, musiałem złapać się ściany, aby na miejscu nie zemdleć z nadmiaru emocji, złych I jeszcze gorszych.

Minął dopiero jakiś czas, zanim otworzyłem oczy, słyszałem bowiem odgłos zatrzaskiwanych drzwi I kogoś szybkie kroki. Wyszedł, czyli Sunoo jest tam sam...

Podbiegłem cicho do drzwi, położyłem na nich ręce I. Przyłożyłem ucho do zamka na klucz, by usłyszeć jaki kolwiek odgłos z jego strony. Nic nie słyszałem.

Rozejrzałem się dookoła, jednak nie było nigdzie niczego kluczopodpbnego. Zazgrzytałem zębami ze złości. Tak blisko kurwa!

Widziałem jakąś drogę na prawo otaczającą jakby pokój, więc poszedłem tam. Na ścianach wisiały tam obrazy, a pod nimi położone były jakieś szafki.

Co mnie w tamtej chwili podkusiło do takiej głupoty? Nie wiem, ale było to najwspanialsze co w życiu postanowiłem.

Ile sił w rękach, chwyciłem róg szafy, grubej i ciężkiej, nogami się podparłem o ścianę i z całej siły pchałem, aż szafka się dostatecznie przesunęła i zrobiła miejce na widok na ścianę.

Nie spodziewałem się niczego specjalnego, żadnych kluczy pod nią niczego. Dostałem jednak coś jeszcze lepszego. Był to otwór... Prowadzący prosto do pokoju, w którym był zamknięty Blondynek.

Złapałem się za brzuch by nie zwymiotować. Nie wiem co było tego powodem. Popłakałem się...

Potem już tylko podszedłem do dziury i przeszedłem w jej środku, na sam jej koniec, aż do miejsca, gdzie druga połowa mojego serca, zaraz miała utworzyć z moją całość..

🖤 End of part 2 of 3 🖤

THE RETURN OF LEGEND | SUNKI ENHYPEN ( II Część) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz