27 ~ Wybaczysz mi to nagłe zniknięcie prawda?

142 19 0
                                    



I nim się obejrzałem... Byliśmy tam z powrotem. Wylądowaliśmy w chacie, nie było mnie tam zaledwie jeden dzień, a już zdążyłem zatęsknić za tym nawet brudnym powietrzem.



Apropo brudnego powietrza. Stałem pośrodku chatki z plecakiem na plecach, tak, jak byłem przed moim zniknięciem, a obok mnie zgięty w pół kaszlał, a raczej dusił się Jungwon. On tak samo jak ja na początku, nie mógł oddychać przez zbyt zanieczyszczone powietrze.



- Zaraz przejedzie. - klepałem go po plecach, chociaż logiczne było to, że w niczym mu to nie pomoże.


Po kilku minutach Jungwon się uspokoił i spojrzał na mnie.



- Gdy czytałem ta książkę, świat wydawał się całkiem inny niż... To. - powiedział, patrząc na świat przez małe okno z brudną, starą firanką.




- Ja się nie spodziewałem niczego, przybywając tutaj... Nie wierzyłem że to się uda, że naprawdę mój dziwny i zdupy wymyślony plan wypali. - powiedziałem jaka była prawda, nie miałem zamiaru robić z siebie niewiadomo czego lub kogo.



Gdy minęły kolejne minuty, postanowiłem oprowadzić Jungwona po tym kawałku ziemi, należącym do chaty jednak coś mi to przeszkodziło.. .


Usłyszałem głośny ryk żalu, a tym czasem...



- Red?! - wybiegłem z chatki zostawiając Yanga samego, a ja sam podbiegłem do Smoka. - Tyle czasu. - przypomniało mi się że czas w książce Sunoo leciał inaczej, na jeden dzień na ziemi, liczyło się kilka dni w tym świecie.


Red wypuścił z pyska duży pasek ognia, a ja przytuliłem się do niego.


- Wybaczysz mi to nagłe zniknięcie prawda? - mówiłem drapiąc go lekko po plecach. Chyba wybaczył.



A Jungwon stał z boku i patrzył się na tą scenę jak oczarowany.


- Czy to... Prawdziwy smok? - podszedł, a ja pokazałem Redowi Jungwona, na znak, że jest przyjacielem, a nie żadnym wrogiem. Kazałem przyjacielowi dotknąć smoka po głowie, co zrobił, a stworzenie automatycznie go zaakceptowało, wyczuwając, jakie ma intencje.


- Wow. - nadal go podziwiał, a ja wziąłem się do oprowadzania go.



~~~


- A teraz chodź z powrotem do chaty, myślę że w okoliczności tych dziwnych zdarzeń, nie zdąrzyłeś się zapoznać z tym miejscem, więc o to proszę...



Otworzyłem mu drzwi, a ten wszedł lekko schylony.



- Niech nie zdziwią cię widoki gdzie niegdzie leżących broni, a nawet trochę piór po ptakach... Red musiał mieć przysmaki - spojrzałem się na niego z uśmiechem, na co chyba śniadanie z domu cofnęło mu się prosto do gardła.


- A co będziemy jeść?... Chyba nie ptaki co? - zapytał z przerażeniem, a ja zaśmiałem się na głos.


- Nic. Jako postać z książki nie jesteś głodny, nie musisz do kibla, jedyne co powinieneś robić, to myć się, a od tego masz jezioro obok domu. - wyszczerzyłem się na widok jego przerażenia.


THE RETURN OF LEGEND | SUNKI ENHYPEN ( II Część) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz