Przyjaciele Pomóżcie Mi

23 2 1
                                    

-Olivier co ja mam zrobić???
-Mordo uspokuj się, pomogę ci.
Spojrzałam się na niego z spojrzeniem idjoty.
-Niby jak????
-Spokojnie, zadzwonimy po resztę i coś się wykombinuje.
Olivier wyjął telefon i zadzwonił do naszej paczki, powiedzieli co mam kupić i w sobotę i poniedziałek przyjdą mi pomuc. Wyszłam od przyjaciela żegnając się z nim, pojechałam i kupiłam potrzebne rzeczy, kosztowało mnie to ponad 1000 zł, bo musiałam jeszcze parę rzeczy prywatnie dokupić. Gdy wruciłam do domu była już 20, wypakowałam wszystkie rzeczy i poszłam na hodowle, przyjaciele mieli jutro do mnie przyjść i mi pomagać, przygotowałam im już pokuje gościnne, bo mieli zostać na noc i rano wszystko wykończyć, miałam tylko 2 pokoje więc komuś muszę oddać swój pokuj. Będę spała na kanapie lub na hodowli. Położyłam się spać, moja kicia wtuliła się we mnie, dzięki niej szybko zasypiam i czasem mi służy za poduszkę do płaknia.
*Rano*
Obudziłam się gdyż ktoś do mnie dzwonił, to był Tomcio. Odebrałam.
-Haloo...
Powiedziałam zaspanym głosem.
-Kochana czy ty sobie jaja robisz? Od 5 minut dzwonimy do twjej bramy.
-Stary... Jest kurwa 8.37. Ja o tej godzinie jeszcze owieczki liczę.
-OTWIERAJ BO WBIJEMY Z BUTA!!!!
Usłyszałam głos wkurzonej Sandry.
-DOBRA NIE BULWERSUJ SIĘ!!!
Ubrałam spodnie, byłam na stanik ale walić to, widzieliśmy się w gorszych sytuacjach, otworzyłam im brame, byli autem Oliviera. Przywitałam się i zaprosiłam do środka, odrazu wzięliśmy się do roboty, ja i Sandra gotowaliśmy, Olivier i Wika sprzątali dom a Tomek go dekorował. Wszystko było gotowe już o 20 ale nie wypraszałam ich, poszliśmy na basen i wygłupialiśmy się, wypiliśmy po piwku umyliśmy się i przydzieliłam każdemu pokuj, wzięłam jakąś poduszkę, koc, kota i poszłam na hodowle, wybrałam sobie najlepsze miejsce i próbowałam zasnąć ale coś mi nie wychodziło. Usłyszałam odgłosy chodzenia, usiadłam i na wszelki wypadek wzięłam kij od bejzbola który lerzał przy szafce na inkubatory(nie pytajcie co tam on robił). Zaczęłam powoli iść, ten ktoś był za rogiem, uniosłam kij, wybiegłam i już miałam uderzyć ale się powstrzymałam. To był Olivier, nie miał koszuli i był w samych spodniach.
-Ziem, powaliło cię? Mogłam ciebie zabić.
-To chyba ciebie powaliło, odrazu z kijem do bejzbolu?
-Dobra mniejsza, co ty tu robisz i czemu bez koszulki jesteś?
-Nie mogę zasnąć, a ty sama jesteś tylko w staniku i w bokserkach więc wiesz.
Chwilę się patrzyliśmy na siebie. Nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać, Olivier też zaczoł.
-Hahaha co z nami jest nie tak?
Powiedział rozbawiona po pachy, ja ledwo trzymając się na nogach, złapała go za ramię i powiedziałam:
-Hyhyhy jesteśmy po prostu debilami.
Śmialiy się tak przez 15 min. Jak się już uspokoiliśmy się i zaczęliśmy gadać o starych czasach.
-Stary...
Powiedziałam.
-No?
-Pamiętasz jak się przeprowadziliśmy do Warszawy?
-O rany, jeszcze się pytasz? Zupełnie jak to było wczoraj.
-No bez kitu.
-To działo się tak szybko...
-Miało to jakiś sens?
-Wiesz... Ty i ja uwolniliśmy się od problemów, ale reszta nie Musiała tego robić.
-Właśnie wiem.
-Myślisz że przymusiliśmy ich do tego?
Olivier odwrucił się w moją stronę, był smutny.
-Nie wiem... Może zmieńmy temat?
-Jasne, to jakie masz plany?
-Jakie plany?
-Na związek i takie tam.
-Szczerze? Nie mam planów, nawet nie sądziłam że będę kogoś mieć.
-Dlaczego?
-Nie chciałam być w związku.
-Ah... Rozumiem.
-Ona jest taka piękna...
-Mam nadzieję, że kiedyś nam ją przedstawisz.
-Pf, napewno.
Gadaliśmy o przeszłości. Życie nas nie rozpieszczało i nie byliśmy z tego faktu zadowoleni ale uciekliśmy od tego wszystkiego i jak narazie dobrze od tego wyszliśmy. Mamy teraz do siebie blisko, karzdy robił to co chciał, Olivier hodował konie, Sandra była kucharką, Tomcio prowadził salon piękności, Wiktoria była fotografem a ja byłam weterynarzem i mam w cholere dużą chodowle. Wszyscy byliśmy zadowoleni z swojego życia, chyba. Trzymaliśmy się razem, bez względu na wszystko, byliśmy najlepszą ekipą świata, nie sądziłam że trafię na tak wspaniałych ludzi. Są dla mnie wszystkim. Olivier w pewnym momencie poprosił mnie bym mu pokazała jakieś węże, bo chciał sobie kupić z mojej hodowli, po chwili wybrał sobie małego Pytona królewskiego który był cały biały, umówiliśmy się na termin odebranie jego bo jeszcze nie miał dla niego terrarium, po tym wszystkim Olivier zaczoł ziewać.
-Dobra wiesz co idę spać.
-No spoko Oli. Dobramoc.
Przybiłam z nim piątkę i teraz wruciłam do mojego miejsca. Tym razem szybko zasnęłam a mój kot na mnie.
*Rano*
Obudziłam się jako pierwsza, postanowiłam to wykorzystać na zemstę za wczorajsze obudzęnie mnie. Była 08.30 idealnie, poszłam do kuchni, wzięłam garnek i metalową łyżkę. Zaczołam z całej siły w nie uderzać.
-WSTAWAĆ!!!!!!!
Wszyscy w ułamku sekundy byli już na dole, śmiał się z nich, dostałam z kamienia w ryj ale i tak śmiałam się jak głupia.
Gdy wszyscy pojechali napisała do mnie Łucja.
-Hejka! Będę tak za godzinkę, więc szykuj się na mnie👋😘
Odpisałam jej tylko:
-Dobrze, będę czekać😉
*Po godzinie*
Zadzwonił ktoś do bramy, wiedziałam że to ona, wystroiłam się jak nigdy. Czarny golf, czarną marynarkę, pasek firmy "boss" czarne spodnie z jakiejś drógiej firmy i czarne buty, miałam złoty zegarek, psiknełam się jakimś słodkim perfumem i uczesałam sę w kitke.
Nie mogłam się doczekać, gdy wkońcu nasza randka się rozpocznie...
CDN

Panna idealna-lesbian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz