Wypadek

19 3 1
                                    

Tomek popatrzył na Sandre i powiedział:
-Ty kurwa nie normalna jesteś?!
-No kurwa najwyraźniej!
Odpowiedział Olivier.
-Nie no hit! Gdzie jest jakiś wieszak?
Spojrzałam na Tomka.
-Nacholere ci teraz wieszak?
-Ty się jeszcze pytasz? Hit!
Tomcio wciągnoł wieszak z szafy.
-SANDRA! OTWÓRZ WROTA!
-Co kurwa?!?!?!
-Rozwieraj te nogi. Nie będziemy się tak bawić.
Sandra zacisneła nogi.
-Spierdalaj od mojej pizdy!
Ja i Olivier trzymaliśmy Tamka, mimo że chętnie sami byśmy to zrobili. Tomek się uspokoił, Igor dalej leżał nie przytomny.
-To chociaż pozwólcie mi go wykastrować.
Powiedział Tomek na co wszyscy odpowiedzieli churem:
-NIE!
Tomek zrobił obrażoną minę i się już nie odzywał, wszyscy byliśmy w ostrym szoku.
-No to... Co teraz?
Sandra przetarła łzy, wstała i powiedziała:
-Chuj w to! Chcę tego kaszojada!
Po czym skuliła się i pobiegła żygać, no to czekał nas nie zły cyrk. Sandra jako matka, ja pierdole...
Trzeba było obudzić tego jej księcia z bajki, wzięłam szklankę, napełniłam ją wodą i wlałam ją prosto na jego ryj. Igor zaczoł się ksztusić, Sandra ledwo żywa podeszła i dobudziła go, soczysty jebnięciem z laczka. Igor się obudził.
-Co jest.
-Gratulacje, gratulacje kurwa.
Odpowiedziałam.
-Zostaniesz ojcem.
Igor podniusł się i krzyknoł:
-Co kurwa?! Mowy nie ma!
-No sorry, trzeba było mądrze ruchać.
-NIE CHCE MIEĆ Z TYM NIC WSPÓLNEGO ROZUMIESZ?
Wrzasknoł, Sandra się przestraszyła a mi i reszcie wyraźnie się nie spodobało, to co on powiedział. Pochyliłam się nad nim.
-Po pierwsze kurwa, nie Wrzeszcz na mnie, po drugie sam jesteś sobie winien i czy to Ci się podoba czy nie będziesz ojcem. Zrozumiano?
Wszyscy patrzyli się na niego z gniewem w tym Łucja. Igor szybko się podniusł, popchnoł mnie i uciekł z pokoju, Olivier odrazu za nim pobiegł, a jeszcze za nim Sebastian. Wstałam szybko i z resztą wybiegliśmy za nimi, Olivier biegł niczym wściekły ogier, Igor wybiegł na drogę, Olivier za nim nie zauważając że jedzie auto. Usłyszeliśmy trzask i zobaczyliśmy auto które uderzyło w drzewo, Olivier lerzał obok, podbiegłam do niego.
-OLIVIER!
Do moich oczu napłynęły łzy, uklęknełam nad nim, on usiadł.
-Cholera jasna! Nic ci nie jest?
Patrzyłam na niego z przerażeniem.
-N-nie... Nawet mnie nie trafiło.
Powiedział, faktycznie był cały.
-Eddy gdzie jest Sebastian?
Zapytał się mnie, zaczęłam się rozglądać.
-O kurwa...
Zobaczyłam Sebastiana pomiędzy samochodem a drzewem. Olivier szybko do niego pobiegł a ja ruszyła za nim, Sebastian miał zmiażdżone nogi.
-SEBASTIAN!
Olivier wybuchł płaczem, z wozu wybiegł kierowca i pobiegł do nas.
-Nic wam nie jest?
Zapytał.
-Panie! Odsuń te auto!
Krzyknoł Olivier.
-Nie! On się wykrwawi! Dzwoń Pan po karetkę!
Sebastian zaczoł mamroczeć, Olivier zaczoł z nim rozmawiać, płakał, leciało już mało krwi, jak odsuniemy teraz auto krwotok się ponowi i umrze.
-Jak z tą kartką?
Spytałam.
-Jadą już, będą za 15 min.
-Cholera to długo.
Popatrzyłam na resztę, byli przerażeni, Łucja zaczęła płakać, chciałam do niej podbić ale byłam potrzebna tu. Starałam się uspokoić Oliviera. W końcu przyjechała karetka i policja, odsunełam Oliviera od Sebastiana i go mocno przytuliłam, nie mógł przestać płakać, podszedł do nas policjant.
-Witam, jestem Marcin Zalewski, co się stało?
-Witam, widzi pan, mój przyjaciel gonił takiego jednego typka i wbiegli na ulicę, Sebastian czyli poszkodowany uratował Olivierowi życie ale tamten typ uciekł.
-Mhm. Rozumiem, możecie mi podać wygląd tego mężczyzny który uciekał?
Dokładnie odpisałam wygląd Igora, po czym zaprowadziłam Oliviera do reszty. Zaczęli go uspokajać, ja wruciłam na miejsce wypadku.
-I co z nim?
Jeden z ratowników popatrzył na mnie.
-Jest pani lekarzem?
-Weterynarzem.
-Też dobrze, przyda się pani.
Byłam gotowa do pomocy, obejżeliśmy stan Rany i po chwili wszystko było jasne. Nie da się zatamować krwawienia bardzo szybka a Sebastian stracił już dużo krwi, jeśli odsuniemy samochód, wykrwawi się w kilka sekund. Nic nie dało się zrobić, popatrzyliśmy się na siebie i powiedziałam do ratowników:
-Ja to zrobię...
Popatrzyłam się na Oliviera, nie pewnym krokiem zaczęłam do niego iść, siedział na krawężniku i płakał.
-I co z nim?
Zapytała Łucja, każdy zaczoł się na mnie patrzeć i czekać na odpowiedź w tym Olivier. Uklęknełam i złamała Oliviera za rękę.
-Olivier ja...
Popatrzyłam na niego.
-Przykro mi... Przepraszam nie da się nic zrobić...
Zaczęłam płakać. Olivier zmarł, podniosłam się, każdy na mnie patrzył.
-Chodźcie... Musimy się pożegnać...
Olivier zaczoł jeszcze mocniej płakać. Pomogłam mu iść, bo on ledwo co mógł, podeszliśmy do Sebastiana, ten się uśmiechnął i powiedział.
-Cześć Oliś...
Przez utratę krwi zaczoł majaczyć, kurwa nie mogę, zaczęłam beczeć jak dziecko a Olivier podszedł do niego bliżej.
-Przepraszam... To moja wina...
-Nie prawda... Chciałeś dobrze Oli...
-Tak bardzo mi przykro...
-Nic się nie stało... Zaraz będzie po wszystkim...
Każdy wtedy chyba nie wytrzymał, nawet ratownicy.
-Sebastian... Zaraz będzie po wszystkim... Już nie będzie boleć...
-Wiem...
Oliver i Sebastian złączyli się w pocałunku poraz ostatni a ja kiwnełam kierowcy że może już odjechać. Nagle pojawiło się mnustwo krwi, a Sebastian zsunoł się na Oliviera, ten zaczoł jeszcze głośniej płakać, wszyscy podeszliśmy do niego. Runełam na ziemię razem z Tomkiem i Sandrą i przytuliliśmy się do Oliviera. Razem płakaliśmy... Nagle policjant zjawił z nim był Igorem, automatycznie żuciałam się w jego stronę ale 3 policjantów zaczęło mnie trzymać.
-JAK MOGŁEŚ?! WIDZISZ DO CZEGO DOPROWADZIŁEŚ?!
Igor patrzył się na mnie z przerażeniem, poleciał wiele przekleństw w jego stronę nie tylko od mnie. Wreszcie się uspokoiłam i usiadłam na ziemię, koło mnie usiadła Łucja i przytuliła się do mnie.
-Spokojnie Eddy... Jestem tu...
CDN

Panna idealna-lesbian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz