Łucja siedziała mi na kolanach i mnie uspokajała, patrzyłam jak zabierają ciało Sebastiana, Olivier płakał, Tomcio trzymał go bo prubował biec do swojego ukochanego. Nigdy nie widziałam tak rozpaczonego Oliviera, on wręcz się darł. Zebrało się spore zgromadzenie wokół wypadku, policja zaczęła ich odganiać. Gdy wsadzili zwłoki naszego przyjaciela do samochodu i zaczęli jechać, Olivier wyrwał się z uścisku i zaczoł biec za samochodem, ja pobiegłam automatycznie za nim na wszelki wypadek. Nigdy nie widziałam by Olivier tak szybko biegł, w pewnym momencie wywalił się prosto na nos, szybko znalazłam się przy nim. Miał złamany nos ale nic po za tym, chciał biec dalej ale ja uścisnełam go z całej siły i czekałam aż się zmęczy. Olivier mnie bił, drapał, gryzł, wrzeszczał bym go puściła, nie dawałam za wygraną, po jakiś 5 min Olivier przestał. Oparł się o mnie i mocno się do mnie przytulił, zaczoł płakać w mój bark zdartym głosem, odwzajemniłam uścisk i zaczęłam do niego mówić, siedzieliśmy na środku ulicy, to nie było dobre miejsce. Wstałam, Olivier był owinięty wokół mnie, nie przedstawiał szlochać, zaczęłam z nim iść, Sandra, Łucja, Tomcio i jego chłopak poszli za mną. Poszliśmy do pokoju Oliviera, usiadłam na łóżko a moi przyjaciele obok nas, Łucja jako że była na medycynie, zaczęła opatrywać nos Oliviera, który był już spokojniejszy ale ciągle się mnie mocno trzymał, nie mogłam go po prostu zostawić. Gdy Łucja zrobiła już opatrunek, położyłam Oliviera pod kołdrą, ja i reszta położyliśmy się na pozostałej reszcie łóżka, trzymałam go za rękę, z mojej prawej strony przytuliła się do mnie Łucja, w naszych nogach leżał Tomek i jego chłopak a po lewej stronie Olivier była Sandra. Olivier nie chciał póścić mojej ręki, rozumiała do więc jej nie zabierałam po chwili każdy już spał oprucz mnie. Nie mogłam spać bo się obawiałam o nas wszystkich, ta noc była długa i okropna, po mi o że miałem u boku osoby które kochałam.
*Rano*
Nie przespałam tej nocy, przez co kręcił mi się w głowie, po woli wszyscy zaczęli się budzić w tym Olivier. Położyłam Łucja na moich kolanach bo jeszcze spała, usiadłam koło Oliviera i powiedziałam:
-Hej emm... Jak się czujesz.
Olivier popatrzył mi w oczy bez słowa, z jego oczu zaczęły płynąć łzy.
-No już Oli...
Tomcio położył swoją rękę na kolanie Oliviera, ja powiedziałam:
-No już, spokojnie... Pomożemy Ci.
Mi samej napłynęły łzy do oczu, Olivier się o mnie oparł, a reszta zaczęła go pocieszać, nagłe usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam:
-Ja otworzę.
Poszłam, otworzyłam drzwi i zobaczyłam jakiegoś typka z obsługi.
-Dzień dobry, jest Olivier *nazwisko*?
-Nie jest w stanie gadać. Mam coś przekazać?
-Chodzi o wypadek...
Uciszyłam go by nie dołować bardziej Oliviera, wyszłam i zamknęłam drzwi.
-O co chodzi?
Powiedziałam.
-Chce przekazać ogromne kondolencje z strony szefowej hotelu i zaproponować, byśmy opłacili pogrzeb waszego znajomego.
-No nie wiem...
-To naprawdę dobra oferta.
-Hmm... Przedyskutuje to z znajomymi, poza tym dziśaj wyjeżdżamy.
-Możemy zrobić przelew.
-Przedstawię propozycje znajomym.
-Dobrze, czekamy na odpowiedź.
Facet z obsługi odszedł, ja weszłam do pokoju.
-Czego on chciał...?
Zapytał się Olivier, Łucja już się obudziła.
-Sfinansować pogrzeb Sebastiana...
Olivier odwrucił wzrok.
-Nic od nich nie chce...
-Jesteś pewien, to może trochę uderzyć ci w portfer-
-Powiedziałem. Nic od nich nie chce...
Spojrzałam zrezygnowanie.
-Ehhh... Ja wolisz.
Zadzwoniłam do obsługi i powiedziałam że nie skorzystamy z propozycji. Olivier poprosił nas byśmy zostawili go samego, posłuchaliśmy i każdy udał się do swojego pokoju. Zaczęliśmy się pakować, Łucja była smutna, spakowałyśmy się szybko i położyłyśmy się na łóżku. Była 09.37 wyjazd zaplanowaliśmy o 15.00, więc mieliśmy czas.
-Eddy...?
Zapytała smutnym głosem Łucja. Popatrzyłam się na nią.
-Tak skarbie?
-Co czujesz?
Nie zrozumiałam na początku.
-Hm?
-W sensie, co czujesz po wypadku.
Łucja spojrzeła mi głęboko w oczy.
-Ehhh... Nie wiem... Czuję chyba wiele emocji negatywnych na raz...
-A co z Olivierem?
-Teraz trzeba przy nim być...
-Oh... Okey...
Spojrzałam się na Łucje, była smutna.
-Coś się stało?
-Nie ja po prostu... Boję się że będę Ci... przeszkadzać...
Łucji napłynęły łzy do oczu. Położyłam swoją rękę na jej policzku.
-Ejjj skąd taka myśl? Kocham ciebie najbardziej na świecie kotku.
-No dobrze... Przepraszam, zmęczona jestem.
-Chcesz się położyć?
-Tak.
-Dobrze to prześlij się, ja muszę skontrolować co robi Olivier.
-Dobrze Eddy... Kocham cię.
-Ja ciebie też kotku.
Ucaławałam ją w usta, wstałam, ubrałam buty i poszłam do Oliviera. Nie było go w swoim pokoju więc poszłam go szukać. Znalazłam go w barze, pił coś, powoli do niego podeszłam.
-Pamiętaj że będziesz musiał później kierować.
Powiedziałam na co Olivier odpowiedział:
-Chuj w to...
Przysiadłam się do niego i zamówiłam whiskey z lodem.
-Eddy co teraz będzie?
Spytał drżącym głośnikiem.
-Ehh... nie wiem. Coś wymyślimy.
-Czy ja zostanę sam?
-Ej no, nie zostawię ciebie... Oli jesteś moim przyjacielem, chce ci pomuc.
-Dlaczego?
-Nie wiem bro. Po prostu czuje że muszę, a po za tym lubię ciebie.
-Heh... Miłe ale nie musisz się martwić.
-Muszę muszę.
-To już nie ma sensu...
Olivier rozpłakał się cichutko.
-Ej spokojnie.
-Nie umiem być spokojny bez niego.
-Olivier poradzimy sobie, pomożemy Ci.
-Ja chce do mojego Sebastiana...
Zamilkłam na chwilę.
-No wiem... Pomożemy Ci, obiecuję.
Przytuliłam Oliviera, wypiliśmy nasze napoje i poszliśmy do siebie. Była już 14.37 po woli trzeba było się zbierać... Wsiedliśmy do samochodów, jako że Olivier był po alkoholu, jego samochód prowadził Tomek, a moim jechała Łucja. Najgorszy wypad jaki kiedykolwiek pamiętam. Smutne że przy tym Łucja była... Nie wiem jak to podziała na nas związek...
CDN
CZYTASZ
Panna idealna-lesbian love story
RomanceW skrucie ta książka ma opowiadać o tym co chciałxbym przeżyć, o życiu dla mnie idealnym i wymarzonym.