Biała Łania

14 2 0
                                    

🔞Rozdział zawiera sceny dla dorosłych,🔞
Po paru godzinach wreszcie wruciliśmy do mojego domu, miałam ochotę tylko pujść do łóżka i o wszystkim zapomnieć, wzięłam bagaże. Łucja powiedziała że nie muszę jej nieść bagażu, ale ja się uparłam i wniesłam wszystko do środka, miałam ogromny mentlik w głowie. Położyłam bagaże, zdjełam buty i nie zwracając na nic uwagi poszłam do pokoju, Łucja szła za mną. Położyłam się na łóżku i wtuliłam się w poduszkę, Łucja zamknęła drzwi i położyła się koło mnie. Po chwili przytuliłam się do niej, do moich oczu napłynęły łzy, Łucja zaczęła głaskać mnie po głowie.
-Eddy, ja za chwilę muszę wyjść...
Powiedziała smutnym głosem. Zaczęły mi lecieć łzy.
-W poniedziałek muszę iść na uczelnie. Przepraszam ale muszę tam być...
Popatrzyłam na nią i powiedziałam:
-Daj mi chwile... Zaraz ciebie odwioze.
-Dobrze kochanie.
Pocałowała mnie w czułko.
-Kocham ciebie Eddy.
Wtuliłam się w nią trochę mocniej.
-Ja ciebie też, Łucjo...
Zamknęłam oczy i zaczęłam cicho szlochać, Łucja nie przedstawiała mnie głaskać. Zaczęła mi śpiewać kołysanke w innym języku, uspokoiłam się przez to trochę. Po 20 min wstałam i powiedziałam.
-Chodź, musimy już iść...
Łucja podała mi rękę, zaczęła się pakować a ja jej pomagałam. Po chwili wszystko było spakowane, zaniosłam jej bagaże na dół, ubrałyśmy się, wyszłyśmy i wpakowaliśmy wszystko do auta. Ruszyliśmy, wyjątkowo przemilczaliśmy całą drogę. Gdy byłyśmy już na miejscu, wniosłam jej rzeczy przed jej pieszkanie. Na pożegnanie przytuliłam ją mocno i ucałowałam w usta. Łucja po tym powiedziała:
-Wiesz... Nie musisz się przejmować mną, po tym co się zdarzyło. To okropne ale dam radę.
-Wiem...
-Eddy... Spotkamy się jeszcze?
-Ja...
Zpósiciłam wzrok na bok.
-Przepraszam... Kocham ciebie, ale muszę pomyśleć.
Łucja posmutniała, po chwili ucałowałam mnie w policzek i powiedziała:
-A zatem... Do zobaczenia skarbie.
Pomachałam ręką. Drzwi się zamknęły, ja odwruciłam się i zaczęłam pololi schodzić po schodach. Z każdym stopniem coraz bardziej rozmyślałam nad tym co się stałą, miałam ich wszystkich, przerażone wyrazy twarzy. Tomka i jego chłopaka, Sandry... Łucji... Oliviera. Ta sytuacja może wpłynąć na naszą znajomość, a co jeśli przez to rozpadnie się mój związek? Czemu to musiało się wydarzyć? KURWA NIE WYTRZYMAM! wsiadłam do auta i zaczęłam jechać, z dużą prędkością do domu. Zaparkowałam byłe jak, wybiegłam z auta. Cholera znowu te pieprzone myśli. Zaczęłam biec, wybiegłam z podwórka, nie mogłam się zatrzymać, czułam okropny ból. Wreszcie zatrzymałam się, a raczej się wywaliłam. Byłam w jakimś lesie, dosyć daleko do mojego domu. Podniosłam się, uderzyłam dosyć mocno, przez co leciała mi krew z nosa, oparłam się o pierwsze lepsze drzewo, zaczęłam szybko oddychać, zrobiło mi się duszno, wręcz zaczęłam się dusić. Zaczęły mi lecieć łzy. Nabrała powietrza i z bólem krzyknęłam na cały głos
-KURWAAA!
Spłoszyłam przez to ptaki, upadłam i zaczęłam ryczeć jak dziecko, wszystko mi się przypominało, zaplętało się w koło i napierdalało mnie z wszystkich stron. Zamknęłam oczy, i cicho płakałam, miałam zdarte gardło przez to że krzyknęłam, całe mnie bolało. Czułam kilkanaście emocji na raz, wszystko zaczęło mnie boleć, zwymiotowałam, cała się trzęsłam.
Nagle wszystko ucichło, podniosłam głowę i zaczęłam się rozglądać. Moim oczom ukazała się piękna, biała łania. Byłam zaskoczona, bo albinisy to żadkość, szczególnie na wolności. Zwierzę wogóle się nie bało, było mną zaciekawione z resztą ja nią też. Powoli wstałam, wyciągnąłam rękę do niej, łania delikatnie się zbliżyła. Miała niebieskie oczy, rany jakie piękne stworzenie. Już prawie ją pogłaskałam, nagle usłyszałam głos
-EDDY!
Łania się Spłoszyła, no super. Obejrzałam się i szukałam wzrokiem tego kto mnie woła, w razie czego miałam scyzoryk w kieszeni. Powoli go wyjełam i zaczęłam iść w stronę źródła dźwięku. Z krzaków wyłonił się Olivier.
-Olivier?
Powiedziałam chrypliwym głosem.
-Eddy? Słyszałem krzyki. Nic ci nie jest?
Włożyłam scyzoryk do kieszeni i odpowiedziałam:
-Nie nic mi nie jest.
-Rany co z twoim głosem?
Olivier do mnie podszedł.
-Chyba sobie zdarłam gardło.
-Kiepsko to brzmi.
-No co ty nie powiesz.
Popatrzyliśmy się na siebie.
-Jak się czujesz?
Po chwili powiedziałam, Olivier posmutniał.
-Nie wiem... Jakoś.
-Jakoś?
-Nie umiem tego określić, dobra?
-Dobrze rozumiem.
-Co tu robisz? Jest już po 21. Może Ci się coś stać.
-Nie wiem... A ty?
-Szukałem ciebie.
-Po co?
Zapytałam.
-Nie wiem... Nudziło mi się.
-Okey... Rozumiem, nie chcesz być sam.
-Gdzie Łucja?
-Odwiozłam ją do domu.
-Może wrzucimy do twojego domu?
-Hm? Po co?
-No chyba nie będziemy tu stać?
-A okey, okey.
Zaczęliśmy iść w stronę mojego domu, a raczej mnie prowadził Olivier, bo za cholere nie wiedziałam gdzie jestem. Wreszcie po 15 min doszliśmy na miejsce, weszliśmy do środka, przywitał nas mój kot. Zdjełam buty i poszłam w stronę szawką z alkocholem. Popatrzyłam na Oliviera który miał wzrok "chodźmy się najebać". Podałam mu browara, usiedliśmy na kanapie, otworzyliśmy piwo i stulneliśmy się nim. Zaczęliśmy pić, po pierwszym łyku Olivier powiedział:
-Jebać życie.
Ja odpowiedziałam bez namysłu.
-Jebać i się nie bać.
Zaczęliśmy rozmawiać o sytuacji z soboty, Olivier zaprosił mnie na pogrzeb, miałam też zaproszenie dla Łucji, miała być nasza cała paczka. Olivier był załamany, starałam się go pocieszyć, po tak 8 piwach poprawił na się chumor i omineliśmy temat wypadku, gadaliśmy o starych dobrych czasach, lecz po alkoholu wyglądało i brzmiało to komicznie. Olivier przez alkohol stał się strasznie szczęśliwy, po pułnocy wyszliśmy. Zadzwoniliśmy po taksówkę, Olivier pojechał pod swój dom, a ja do Łucji. Ledwo weszłam po schodach, zapokałam do drzwi, Łucja otworzyła w pirzamie.
-Eddy? Coś się stało?
-Jesteś sama w domu?
-Tak, o co chodzi?
Lekko uniosła jej brudke.
-To bardzo dobrze że jesteśmy sami~
Zaczęłam ją całować, Łucja była zaskoczona, ale po chwili położyła ręce na moich barkach i pogłębiła pocałunek.
Weszłyśmy do środka i zaczełuśmy si~ rozbierać, wzięłam ją na ręcę, weszłam do jej pokoju i rzuciłam na łóżko, zamknęłam drzwi i poszłam do nie. Łucja zaczęła ciężko oddychać, zaczęłam robić jej malinki na szyji, schodząc coraz niżej. Zdjełam jej piżame, miała na sobie same majtki, zaczęłam jedną ręką masować jej piersi, a drugą wsunełam pod jej majtki. Łucja zaczęła cicho jęczeć, nagłe powiedziała cichutkim głosikiem:
-W szafce jest coś co napewno się przyda~
Z zaciekawieniem zajrzałam do szafy, był tam wibrator, lubrykant i zakładane dildo, uśmiechnęłam się. Założyłam dildo, z strony do zakładanie było drugie, które włożyłam w siebie, lekko jęknełam. Położyłam nogi Łucji na barkach, nawilżyłam dildo i delikatnie w nią weszłam, zaczęłam się delikatnie poruszać, przez co to co było we mnie zaczęło się poruszać, Łucja zaczęła trochę głośnie jęczeć. Starałam powstrzymywać się od jęczenia, ale było mi tak dobrze że się po prostu nie dało. Zaczęłam trochę szybciej się poruszeć, Łucja zaczęła głośno jeczeć, po chwili zrobiło mi się nie wygodnie. Zmieniłam szybko pozycje tak by Łucja była u góry, złapałam ją za biodra.
-No kochanie~Poskacz na koniku~
Zagryzłam warge, Łucja zaczęła delikatnie podskakiwać, oparła się o mnie. Zaczełyśmy się znowu całować, złapałam ją za tyłek i zaczęłam się agresywnie. Łucji zaczęły lecieć łzy, zaczęła bardzo głośno jęczeć.
I tak kochaliśmy się całą noc...
CDN

Panna idealna-lesbian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz