Wieść O Wizycie Rodziców Łucji

13 2 0
                                    

Po naprawdę długiej nocy, poszliśmy spać. Rano rozpakowaliśmy połowę rzeczy Łucji, a następnie zawiozłam Łucje do uczelni, a ja pojechałam do pracy. W tym dniu mieliśmy duży ruch i praktycznie co chwilę coś się działo. Napisałam Łucji że będę po nią później, a ona odpisała że wruci sama. Po krutkim pisaniu z nią, wrzuciłam do pracy, tym razy na bloku operacyjnym.
Około 19 zmniejszył się ruch, a mnie przydzielono do sprzątania, w salach operacyjnych. Wzięłam mopa i pojemniczek na odpady chemiczne. Uzbierało się dość sporo odpadów, uporałam się z wszystkim w pół godziny. Poszłam się przebrać z mojego fartucha, ogarnęłam, pożegnała się z wszystkimi i poszłam do samochodu. Wsiadłam do auta, odpaliłam je i ruszyłam w drogę powrotną. Napisałam Łucji że już wracam, a ona do mnie z nienacka zadzwoniła. Odebrałam.
-Halo?
-Cześć Eddyś, słuchaj mam pytanko.
Powiedziała Łucja.
-Jakie to pytanie?
-Słuchaj bo moi rodzice, chcieli by ciebie poznać...
Zamurowało mnie.
-I czy nie masz nic przeciwko, by do nas jutro wpadli?
Chciałam poznać rodziców Łucji, ale szczerze mnie to stresowało.
-O-okey, a o której jutro przyjadą?
-Tak pod wieczór, wtedy gdy ty skończysz praca a ja lekcje.
Przełknełam śline.
-No spoko. N-nie mam nic przeciwko hah.
W moim głosie było wyraźnie słychać stres.
-Oki. To do zobaczenia misiu. Kocham cię.
-Ja cięcie też kotku.
Rozłączyła się. O fuck nie wiem co ja mam robić, a co jeśli mnie nie polubią? Shit ale mam stres. Ugh muszę się uspokoić.
Po chwili dojechałem do domu i weszłam do środka. Po chwili przywitała mnie Łucja, przytuliła się do mnie i dała całusa w policzek.
-Hej kochanie. Jak było w pracy?
Powiedzieła, kładąc swoje ręce, na moich barkach. Delikatnie ją pocałowałam w usta i odpowiedziałam.
-Ciężko, jestem strasznie zmęczona.
Wtuliłam się w jej szyję.
-O boziu, moje biedactwo~
Powiedziała kochanym głosem i podłaskała mnie po głowie.
-Chodź, zrobiłam ci jedzonko.
Podała mi rękę i zaprowadziła do kuchni. Byłam jednocześnie zmęczona i zestresowana. To był długi dzień. Zjedliśmy kolacje i poszłyśmy się wykąpać. Nalałam gorącej wody do wanny i do niej weszłam, Łucja weszła po mnie i usiadła mi pomiędzy nogami. Wtuliłam się w jej plecki. Umyłyśmy sobie nawzajem włosy i wyszłyśmy z wanny. Przebraliśmy się w pirzamy i poszliśmy razem do pokoju. Łucja przez ten czas gdy mnie nie było rozpakowała resztę swoich rzeczy. Położyłyśmy się na łóżku i przykryłyśmy się kołderką. Wtuliłam się w brzuch Łucji i zamknęła oczy. Moje kochanie zaczęło głaskać mnie po głowie, mówiąc:
-No już spokojnie. Moi rodzice napewno ciebie polubią.
-Myślisz?
-Eddyś ja to wiem. A teraz idź spać. Musimy się wyspać.
-Dobrze. Dobranoc kotku.
-Dobranoc Misiaku.
Powiedziała, pocałował mnie w czoło i się we mnie wtuliła, owijając się wokół mnie swoimi nogami. Po chwili zasnełyśmy.

*Rano*
Obudziłyśmy się równo o 06.30. Wstałyśmy i się ogarnełyśmy. Dziś pogoda ogłupiała gdyż jak wyszłam z domu było chyba z 10 cm śniegu pomimo że była już wiosna. Było cholernie zimno. Więc obydwie ubrałyśmy się w kurtki, ja czarną Łucja białą. Zawiozłam Łucje na pierwszą lekcję i pojechałam do pracy. Weszłam do środka i skotkałam Dr. Domskiego.
-O witaj Eddy!
Przywitał się dumnie zaczesując wąsa.
-Witaj szefuńciu. Pojebana pogoda na zewnątrz co nie?
-A weź przestań, od rana katar mam.
-I jeszcze ten śnieg.
-Noo. Do jasnej cholerny mamy już wiosnę a śnieg pada.
-Pogoda oszalała jak na złość i akurat w ten dzień.
Szliśmy razem przez korytarz.
-A coś się stało?
-Ah rodzice Łucji przyjeżdżają i mam strales jak nigdy wcześniej.
-Uuuu poznasz teściów?
-Noo~
-E tam nie martw się. Jesteś spoko człowiekiem napewno ciebie polubią.
Domski poklepał mnie po ramieniu. Zatrzymaliśmy się przy szatni.
-Dobra ubierz się a późniech idź mi odebrać próbki z laboratorium, tu masz kartę pacjęta do którego należą próbki.
Domski wręczył mi małą teczkę. Weszłam do przebieralni, ubrała swój kitel i z ciekawości zajrzałam w kartę.
Pacjęt to 4 letni doberman, o imieniu pimpuś (po prostu zarąbiste imię dla takiego psa). Lubiłe strasznie dobermany ale wolę mieć kota niż psa gdyż nie miałabym za bardzo z kim zostawiać psa, a kot praktycznie się spobą zajmie. Wyszłam z szatni i podeszła odebrać te próbki. Gdy to już zrobiłam zaniosłam je do Domskiego czyli do jego gabinetu. Jak się okazało to był pies jego córki, (tak ogólnie to moja była ale to temat na inną historie) Domski podziękował za próbkę. Wyszłam i zaczęłam pracę.

*Później*
Ja i Łucja byłyśmy już w domu, szykowaliśmy się na spotkanie z jej rodzicami. Wszystko było gotowe tylko zostaliśmy jeszcze my. Ubrała się jak tak jak zawsze czyli w czarny garnitur, a Łucja w białą sukienkę do kolan i rajstopy. Była już 19.30 a jej rodzice mieli być o 20.00 więc mieliśmy czas. Stresowałam się jak nigdy, ale trzymała swoją ukochaną za rękę co mnie trochę uspokoiło.
Wreszcie rozległ się dzwonek do bramy, szybko ją otworzyłam, a na podwórko wiechał biały i duży Mercedes. Otworzyły się drzwi a w progu domu stanoł, czarnoskóry, starszy mężczyzna, z krótką białą brodą i brązowym oczami. Był elegancko ubrany prawie tak samo jak ja, (rzużniły się tylko nasze krawaty, ja miałam czerwony on pomarańczowy).
W drzwiach stała jeszcze niska kobieta, o mocno opalonej karnacji, czarnymi, kręconymi włosami i niebieskimi oczami. Była ubrana w czerwoną sukienkę.
-Dobry wieczór.
Powiedział mężczyzna...
CDN

Panna idealna-lesbian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz