Obudziłam się u boku nagiej Łucji, która jeszcze spała. Miałam w chuj dużego kaca, ale walić to, wtuliłam się w jej brzuszek i zaczełam ją delikatnie po nim całować. Łucja się poruszyła i najwyraźniej, zaczęła się budzić.
-Mmm~ cześć skarbie.
Powiedziała przecierając oczy.
-Cześć niuniu~
Położyłam głowę na poduszce i zaczęłam głaskać jej bok. Łucja zaczęła cich mruczeć.
-Jak się spało?
Zapytała na co ja jej odpowiedziałam:
-Dobrze, ale mam kaca i głowa mnie boli.
-Ojoj, jak ucałuje to przestanie?
Zapytała troskliwym głosem.
-Oj, bardzo pomoże~
Łucja usiadła mi na kolana i pocałowała mnie w czułko, to było takie urocze. Wtuliłam się w jej klatkę piersiową, a ona zaczeła głaskać mnie po plecach.
-Eddyś...?
Powiedziała.
-Hm? Tak?
-No wiesz... Co z Olivierem?
Zapytała, znowu zrobiło mi się smutno.
-Ehh... Mamy zaproszenie na pogrzeb w tą niedzielę.
-Mhm, rozumiem.... A jak ty się czujesz?
Zapytała, wzdychnełam i oparła się o ścianę.
-Nie wiem... Mam mieszane uczucia.
-Chcesz o tym pogadać?
-Ah wiesz, nie ma po co... Byłaś przy tym, to mnie bardziej martwi...
-Nie masz o co się martwić, dam radę sobie. Ale Eddy, kochanie, widzę że jest źle, chce ci pomuc.
Łucja położyła rękę na mój policzek.
-Wiem... Ale narazie wolę o tym nie myśleć, aż do niedzieli.
-Dobrze rozumiem... Chcesz tulaska?
Zaśmiałam się cich, Łucja rozłożyła ręce.
-Hah bardzo, chodź tu~
Łucja wtuliła się we mnie, ja zaczęłam głaskać jej nagie plecki i pocałowałam w czoło. Leżały my tak przez 20 min, Łucja zaproponowała mi śniadanie, była 06.20, Łucja miała pierwszy wykład o 08.00. Ubrałyśmy się, ja w swoje wczorajsze ubrania, bo nic innego nie miałam, a w jej nawet największe ubrania się nie wcisne. Wyszłyśmy z pokoju, w kuchni siedziała Sasha.
*Niedziela*
Pogrzeb miał się odbyć o 10.00, Łucja była u mnie i razem się szykowałyśmy. W tedy pierwszy raz widziałam ją w czarnych rzeczach, była ubrana w czarną sukienkę z czarnymi rękawiczkami, czarne rajstopy, czarne buty i czarny kapelusz. Ja ubrałam się w czarny garnitur i brązowe, skurzane buty. Wyszłyśmy z domu o 09.35, obiecałam Olivierowi że go zabiorę, bo on nie miał sił by kierować, to go strasznie obciążało. Zajechałam pod jego dom, nie widziałam go więc poprosiłam by Łucja zaczekała w aucie, a ja pójdę do niego. Wyszłam z samochodu i udałam się pod jego drzwi, miałam zapasowy klucz, więc bez płukania weszłam do środka i zastałam Oliviera siedzącego na kanapie i palącego szluga. Był elegancko ubrany.
-Oli... Już czas...
Powiedziałam. Olivier się na mnie popatrzył, miał zapłakane oczy.
-Eh już idę...
Olivier wstał i podszedł do mnie.
-Eddy... Ja chyba nie dam rady...
Powiedział.
-Musisz... Będę przy tobie Oli.
Przytuliłam go do siebie.
-Razem, damy jakoś rade...
Powiedziałam, wszedliśmy do auta, Łucja się troskliwie przywitała. Ruszyliśmy w drogę.
Nie rozmawialiśmy, co chwilę patrzyłam w lusterko, przez nie było widać Oliviera. Siedział z spuszczoną głową. Aż serce się krajało na jego widok. Dotarliśmy punktualnie do kościała, w którym już wszyscy byli, w tym Tomek i jego chłopak, Sandra i rodzina Sebastiana. Zajęliśmy miejsce w pierwszym rzędzie od lewej, w którym siedzieli też nasi przyjaciele. Po mszy trzeba było zanieść trumnę na cmentaż. Chciałam ją nieść ale byłam za wysoka i wzięli, zamiat mnie brata Sebastiana. I tak odbyła się smutna podruż na cmentarz. Po lewej stronie szła Łucja, która ledwo powstrzymywała się od płaczu, a z prawej szedł Olivier, który już cicho szlochał. Ja starałam się nie płakać. Wreszcie dotarliśmy na miejsce, trumna została położona na płyta którą można było opuszczać. Wszyscy się ustawiliśmy w jakiś miejscach, Olivier był trochę przed mną, bardzo blisko trumny. Nagle Olivier został poproszony do mikrofonu, by powiedzieć swoją przemowe, którą przygotował i się jej nauczył. Brzmiała ona tak:Szanowni Państwo, kochana rodzino, drodzy znajomi. Witam Was serdecznie na tej uroczystości. Z pewnością nasz nieodżałowany Sebastian byłby bardzo szczęśliwy, gdyby mógł Was wszystkich teraz zobaczyć.
Sebastian był człowiekiem niezwykłym, a jego niezwykłość przejawiała się każdego dnia w drobnych gestach. Bardzo chętnie pomagał potrzebującym i udzielał się charytatywnie, krzywda innych nigdy nie była mu obojętna.
Miał ogromne poczucie humoru, nie raz rozbawiał wszystkich do łez. Swoim pozytywnym usposobieniem dodawał otuchy i sprawiał, że zły dzień stawał się dla każdego lepszy. Wszystko to, o czym wspomniałem sprawia, że dziś jest mi szczególnie trudno pożegnać się z Sebastianem. Jego odejście napełnia mnie żalem i smutkiem. Choć dziś się żegnamy to jestem pełen wiary w to, że spotkamy się jeszcze po drugiej stronie. Twoje odejście to nieodżałowana strata, będę Cię nosić w swoim sercu i swojej pamięci na zawsze.Po tych słowach zaczęły mi lecieć łzy.
Przemowa Oliviera była piękna, sama bym lepiej tego nie napisała. Olivier zszedł z sceny. Podszedł do trumny, był cały zapłakany. Nagle trumna zaczęła zjeżdżać do grobu. Olivier nie wytrzymał i upadł na ziemię, podbiegłam do niego z Łucją, Tomkiem i jego chłopakiem oraz z Sandrą. Olivier zaczoł głośno płakać, przytuliliśmy się do niego, z naszych oczu płynęły strumieniami, czyste łzy. Oh jaki nieszczęśliwy dzień. Zaprowadziliśmy Olivier trochę dalej, od tego wszystkiego i prubowaliśmy go uspokoić, nagle podeszła matka Sebastiana. Chyba nikt z nas jej nie lubił.
-W ten dzień zignoruje to że jestecie pedałami...
Zaczęła muwić, wszystkim natychmiastowo włączył się wkurw.
-Ahhh~ mam nadzieję że Bóg wybaczy mojemu synowi, że był taki jak wy. Nie zasługiwał na taki los, a szczególnie nie zasługiwał na zarażenie się tym czymś od was...
Olivier wstał i zaczoł wrzeszczeć:
-TY KURWA SIEBIE SŁYSZYSZ KOBIETO?! TO JEST KURWA POGRZEB TWOJEGO SYNA! CZY CHOCIAŻ RAZ MOŻESZ ZROZUMIEĆ ŻE ZA KOCHAŁ SIĘ W CHŁOPAKU? ŻE ON POLUBIŁ TO I BYŁ SZCZĘŚLIWY?! TY JESTEŚ TU KURWA CGORA A NIE MY!
Ledwo co złapałam Oliviera który chciał zrzucić się na tą szmate. Chciała coś dodać, ale wszyscy popatrzył się na nią wkurwionym wzrokiem. Przestraszyła się i odeszła od nas. Ah co za zajebany dzień...
CDN
CZYTASZ
Panna idealna-lesbian love story
RomanceW skrucie ta książka ma opowiadać o tym co chciałxbym przeżyć, o życiu dla mnie idealnym i wymarzonym.