XXVI - BRINGING OUT THE DEAD

1.9K 78 39
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

Po prostu wszystko było w porządku.

Nie, wszystko było po prostu idealne. Audrey myślała, że ​​może być między nimi niezręcznie, ale wydawało się, że między nią a Elijahem sprawy po prostu zatrzasnęły się natychmiast, a para była o wiele bliższa, niż zanim został zasztyletowany. Od chwili, gdy się obudziła, para nie spuszczała z siebie wzroku dłużej niż na sekundę. Po długiej chwili spędzonej w salonie, Elijah pomógł Audrey wejść na górę do łóżka, upewniając się, że zmyła zaschniętą krew. Następnie zasnęli razem, ich ciała leżały na wierzchu kołdry, a ramię Elijaha owinęło się ochronnie wokół jej talii.

Z małym ziewnięciem, Audrey przewróciła się, gdy obudziła się tego ranka i zobaczyła, że ​​Elijah zniknął ze swojego miejsca obok niej. Jej brwi zmarszczyły się w zmieszaniu, popychając ręce płasko na łóżku, siadając i rozglądając się po pokoju, żeby go zobaczyć.

— Dzień dobry. — Jej oczy przesunęły się po pokoju, by zobaczyć Elijaha posyłającego jej mały uśmiech w drzwiach. Ubrany był w nowy garnitur, jego włosy wyglądały na świeżo ścięte i zadbane. Prawie tak, jakby ostatnie kilka miesięcy w ogóle się nie wydarzyły. — Jak się czujesz?

— Lepiej. — Audrey skinęła głową, uśmiechając się lekko. — Dużo lepiej.

— Cieszę się. — Skinął głową, podchodząc bliżej i siadając obok niej na skraju łóżka. Położył dłoń płasko na łóżku obok jej, a ich oczy zmrużyły się w dół, gdy ich palce się zetknęły, wkrótce splatając się ze sobą. — Tak mi przykro, że musiałaś cierpieć przeze mnie..

— Elijah, to nie twoja wina. — Audrey spojrzała na niego poważnie, kręcąc głową. — Nie miałeś pojęcia, że ​​twój brat wbije ci sztylet w pierś. Klaus i Rebekah zajmowali się mną, dopóki nie wróciłeś. — Ścisnęła lekko jego dłoń, przesuwając się bliżej. — Wszystko jest porządku, naprawdę.

Jego oczy spotkały się z jej brązowymi, z wyrazem podziwu i lekkiego zmieszania. — Ale mogłaś...

— Ale nic się nie stało. — Przerwała mu i delikatnie oparła swoje czoło o jego, gdy ponownie przysunęła się bliżej. — Nic się nie stało i to już koniec. Więc przestań o tym myśleć.

— Ty, moja droga, jesteś o wiele bardziej wyrozumiała, niż ktokolwiek na to zasługuje. — Powiedział delikatnie, kładąc wolną rękę na jej policzku i zakładając jej kosmyk włosów za ucho.

Audrey poczuła, jak jej uśmiech rośnie i patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, zanim powoli pochyliła się bliżej. Zarejestrowanie akcji zajęło Elijahowi kilka sekund, nie walcząc, kiedy to się działo. Zamiast tego puścił jej dłoń i objął jej twarz, przyciskając usta do jej ust. Jej ręce powoli spoczęły na jego ramionach, gdy odwzajemniła pocałunek, a jej ramiona owinęły się wokół jego szyi. Poczuła, jak rozpala się to uczucie w dole żołądka, gdy ta dwójka stapiała się ze sobą w dotyku. Tak wiele rzeczy doprowadziło do tej jednej chwili i żadna z nich nie podjęła żadnej próby jej zakończenia.

𝐀𝐧𝐨𝐦𝐚𝐥𝐲 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz