XXXIII - A VIEW TO KILL

1.2K 54 30
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

Po jego próbie zabicia Rebekah poprzedniego wieczoru, Kola nigdzie nie było, wraz z kołkiem z białego dębu i resztą sztyletów. Był zdecydowany nie pozwolić nikomu obudzić Silasa i wiedzieli, że nic go przed tym nie powstrzyma. Klaus miał jednak plan. Wiedząc, że Rebekah trzymała swój sztylet po ostatnim użyciu go na niej, poprosił Stefana o pomoc w odzyskaniu go, aby mógł go użyć i popiół, który zostawił Kolowi. Chociaż Audrey nie aprobowała tego planu, wiedziała, że ​​nie ma wielu innych opcji. Nie, jeśli chciała zapewnić Jeremy'emu bezpieczeństwo. Zadzwoniła, żeby sprawdzić co z nim, a on zapewnił ją, że nic mu nie jest, na zamknięciu w domu z Eleną i Mattem.

Tak więc, kiedy Klaus poprosił ją o pomoc w pilnowaniu Damona przez cały dzień, postanowiła się zgodzić.  Ponieważ Kol nie został zaproszony do domu Gilbertów, Jeremy był tam na razie bezpieczny i mógł skupić się na rozwiązaniu całej sytuacji, zanim się pogorszy. Nie powiedziała Elijahowi co się dzieje i nie planowała tego. Ostatnią rzeczą, jaką chciała zrobić, było niepokoić go i ściągać go do miasta w którym Kol zachowuję się tak lekkomyślnie. Był bezpieczniejszy w Nowym Jorku i dopóki nic bardzo złego się nie działo, nie chciała tego zmieniać.

— Posuń się. — Lekko kopnęła Damona, sprawiając, że przewrócił oczami, zanim usiadł na łóżku w celi, poruszając się tak, żeby mogła usiąść obok niego.

Stefan zostawił ją i Klausa w spokoju, zostawiając im małe fiolki krwi, które mają dać Damonowi, i instrukcje, by skręcić mu kark, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wyrwała mu piłeczkę z ręki, rzucając nią w ścianę i z łatwością ją łapiąc. — To moje. — Zmarszczył brwi, chwytając ją, gdy chciała ją ponownie złapać.

— Wiesz, nic z tego nie stanowiłoby problemu, gdybyś po prostu dobrze wykonał swoją pracę. — Klaus odezwał się, opierając się o ścianę przed nimi. — Byłem całkowicie gotów pozwolić ci trenować Jeremy'ego.

Damon parsknął. — Nie, nie byłeś. Żartujesz? — Spojrzał na niego. — Dotarłeś tam drugi. Czy wiesz, jak trudno jest skoncentrować takie małe móżdżki?

— A potem, kiedy zamieniłem muchy w wampiry, żeby je zabił, pozwoliłeś Kolowi je zabić. — Klaus kontynuował, przerzucając wszelką winę na niego.

— No to ruszamy... — Audrey mruknęła do siebie, zamykając oczy z westchnieniem. 

— Twój problem z bratem, nie mój, kolego.

Klaus tylko patrzył na niego, nie będąc pod wrażeniem. — A czyim świetnym pomysłem było obarczenie Jeremy'ego tym wszystkim, co?

Audrey otworzyła oczy, zabierając piłeczkę od Damona i rzucając nią w niego. Spojrzał na nią gniewnie, a ona tylko spojrzała na niego bez wyrazu.  Damon odchrząknął, próbując ukryć chichot, gdy kontynuował. — Cóż, nie moglibyśmy pozwolić, żeby próbował zakołkować Elenę we śnie, prawda? — Zauważył.

𝐀𝐧𝐨𝐦𝐚𝐥𝐲 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz