XIV - THE BIRTHDAY

1.7K 72 12
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

— Co słychać Ray?

— Hej Red, podasz mi piwo? — Zapytał Ray Sutton, zajmując swoje zwykłe miejsce przy barze.

W ciągu kilku chwil piwo zostało położone przed mężczyzną, który uśmiechnął się z uznaniem do barmana. Kiedy wziął łyk, zamarł lekko, gdy ktoś usiadł obok niego, mimo że było tak wiele innych pustych miejsc do zajęcia. Obrócił lekko głowę, a jego oczy spotkały się z parą brązowych, żeby następie zlustrować nie proszonego gościa z góry na dół. Jej czerwone usta wykrzywiły się w uśmiechu, odsuwając kosmyk jej brązowych włosów za ucho.

— Przepraszam, czy ktoś tu siedzi? — Zapytała niewinnie. — Mogę sobie pójść..

— Nie, w porządku. — Potrząsnął głową. — Czy mogę postawić ci drinka?

Jej uśmiech urósł jeszcze bardziej. — Tylko piwo, jeśli chcesz.

— Red, jeszcze raz to samo proszę dla pani. — Ray spojrzała na barmana, który skinął głową i po chwili przysunął w ich stronę kolejną butelkę, kładąc ją przed dziewczyną. — Więc, co taka dziewczyna jak ty robi tutaj sama?

— Och, nie jestem sama. Czekam tylko na moich przyjaciół. — Odsunęła się, owijając dłonie wokół butelki. — To są, uh.. to właściwie moje urodziny.

— Tak? — Zapytał, przysuwając się do niej bliżej. Jedną rękę trzymał, owijając butelkę piwa, a drugą powoli opuszczał, kładąc na jej kolanie. — Cóż, wszystkiego najlepszego.. — Urwał, unosząc brew, gdy ich oczy spotkały się ponownie. Oboje spojrzeli w dół, gdzie spoczywała jego ręka. — Jak masz na imię, kochanie?

— Jestem Audrey. Audrey Gilbert. — Odpowiedziała, pochylając się bliżej i przesuwając rękę, by spotkała się z jego. — A ty?

— Ray. — Jego uśmiech powoli zamienił się w uśmieszek, pochylając się jeszcze bliżej. — Ray Sutton.

Niemal natychmiast jej uśmiech zniknął. — To on! — Zawołała przez ramię, ignorując zmieszane spojrzenie Raya. Chwytając jego rękę ze swojego kolana, Audrey wykręciła ją za jego plecami, popychając jego głowę w dół, aby przycisnąć ją do baru. — Czy to naprawdę jedyny sposób, aby to zrobić? Czuję się obrzydliwie.

— Nie martw się, kochanie. To się więcej nie powtórzy. — Klaus pojawił się po drugiej stronie Raya, kiwając głową w stronę Audrey. — Dobra robota. — Następnie spojrzał w dół na mężczyznę, który jęknął, gdy Audrey jeszcze bardziej wykręciła jego rękę, czując, jak próbuje przerwać jej uścisk. — Ray Sutton, szukaliśmy cię wszędzie. — Uśmiechnął się. — Zaczęliśmy na Florydzie, Pensacola. Spotkałem tam młodego faceta, z którym pracowałeś przed przeprowadzką do Memphis. Skierował mnie do dwóch uroczych młodych kobiet, które doprowadziły mnie tutaj, do ciebie.

𝐀𝐧𝐨𝐦𝐚𝐥𝐲 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz