Rozdział 19

361 11 0
                                    

Tak naprawdę już po trzech dniach obie zostałyśmy wypisane ze szpitala. Od dwóch siedziałyśmy w domu. Śledztwo policji ani trochę nie ruszyło do przodu, do tego stopnia, że zostało umorzone, a ja rozmawiałam parę razy z Susan. Nauczona doświadczeniem nagrywałam wszystkie nasze rozmowy przez telefon, jednak ona nie miała mi tego za złe.

W domu nie wolno mi było praktycznie nic robić, nie mogłam sobie posprzątać, cokolwiek ugotować, nawet ograniczone miałam chodzenie, wstawałam tylko z czyjąś pomocą, żeby iść do łazienki — Jimin ja nie jestem sparaliżowana — mruknęłam kiedy przybiegł ze swojego pokoju i podał mi pilot, bo usłyszał że miałam czelność ruszyć się z kanapy. Swoją drogą, ma zadziwiający słuch.

— Lekarze mówili że masz odpoczywać, i ten główny i pani psycholog — uśmiechnął się czarująco żebym się na niego nie złościła

— Nie mogę biegać, ćwiczyć, podnosić ciężarów i tego typu rzeczy, ale na spokojnie mogę chociażby zabrać sobie pilota — spojrzałam na niego wręcz błagalnie — A podniesienie pilota wcale nie jest ogromnym wysiłkiem umysłowym — zaśmiałam się i zmieniłam program telewizyjny. Jimin również się chichrając poszedł do swojego pokoju i zamknął się w nim. Ja po chwili bezczynnego leżenia już usiadłam na kanapie po turecku.

Cóż, nigdy nie powiedziałabym że BTS będą na mnie chuchać i dmuchać, kiedy ja będę oglądać dokument o lisach na Animal Planet. To nie tak że nie lubię lisów, są przecież zarąbiste, ale nazwanie tej sytuacji taka jaką jest, brzmi dość komicznie.

Nagle z pokoju Namjoona dało się słyszeć pisk, kilka trzasków i ciche przekleństwo, po czym jego krzesło zaszurało, a drzwi się otworzyły — Telefon… — wydyszał

— Co telefon? — Wstałam z kanapy i poszłam do chłopaka

— WŁĄCZYLI TELEFON — widząc dalej dezorientację na mojej twarzy, złapał się za serce i wyprostował — Dzwonili do nas dwa razy, teraz ktoś włączył ten telefon i można go namierzyć — powiedział z taką zadyszką, jakby wcale nie przebiegł pokoju po drodze się wywracając, tylko jakby przebiegł sześć pięter co najmniej. Po iskierkach w oczach, oczywistym było że Namjoon ma problemy z oddychaniem tylko i wyłącznie przez podekscytowanie całą sytuacją. Trudno mu się dziwić, w końcu po tygodniu ciszy mamy cokolwiek.

Po wypowiedzeniu tej informacji, przez chwilę w domu panowała cisza, ale wkrótce przerwało ją 7 par stóp osób, które się tu zbiegły.

— Nie żartujesz? — Tae spojrzał na Namjoona wręcz zdziwiony, na co starszy z uśmiechem pokręcił głową

— Czemu miałbym? — znowu wbiegł do swojego pokoju, a reszta podążyła za nim.

Chłopak wręcz rzucił się na swoje krzesło i zaskowył kiedy zrozumiał że dalej nie poprawił przewróconego mebla. Wstał i postawił normalnie krzesło, znowu siadając na nim, tym razem już poprawnie. Wystukał hasło na swoim magicznym urządzeniu i oczom wszystkich zgromadzonych ukazał się czerwony migający punkcik, przesuwający się w obrębach starego opuszczonego magazynu

— Jedziemy tam — Gguk i Tae oderwali się od blatu, i ruszyli w stronę drzwi.

— Nie tak szybko — Yoongi złapał ich że nadgarstki i pociągnął ich bez problemu do siebie, przez co prawie się wywrócili

— Mamy ich jak na dłoni, przecież możemy ich dopaść — zaczął pretensjonalnie Taehyung znowu chcąc ruszyć do wyjścia. Tym razem Yoongi podniósł ich nadgarstki do góry i boleśnie wykręcił

— Nigdzie nie jedziemy, jesteśmy osobami publicznymi, żadnymi kryminalistami ani mafią — fuknął Yoongi puszczając ich dłonie, które natychmiast zaczęli  — Wiem że jesteście zdenerwowani i najchętniej byście poszli ich zdjąć w tym momencie, ale są od tego ludzie

— Tylko nie mów że wyślesz kogoś kto ich zabije bo-

— Ej Ola, spokojnie — zaśmiał się Seokjin — Policja przecież powinna wystarczyć

— A nie możemy się tam znaleźć "przypadkiem"? — zapytał rozczarowany Namjoon, sam mając ochotę pojechać na wskazywane przez migającą kropkę miejsce. Yoongi popatrzył na niego jakby dawał mu reprymendę

— Ej no, akurat to może nie być tak złym pomysłem

— Zostawcie to policji, na pewno sobie z nimi poradzą, nie chcemy problemów a dziewczyny mają jeszcze rekonwalescencję — wtrącił po raz pierwszy Jimin

— Mówiłam że to nie rekonwalescencja, po prostu mamy nie robić nic wyczynowego — jęknęłam niezadowolona

— Dalej to oznacza pozostanie w domu — Jimin uśmiechnął się do mnie przepraszająco. Spojrzałam na Olę załamana i obie usiadłyśmy na łóżku Namjoona, podpierając sobie brody

— To w sumie… po co nas wołałeś skoro nic nie możemy z tym zrobić? — zapytał Gguk patrząc na Namjoona

— Cóż… policja i tak by nam o tym nie powiedziała — powiedział zapytany, wybierając właśnie numer telefonu, kiedy to jego komórka samoistnie zadzwoniła. — Halo? — spytał zdziwiony odbierając telefon.

Wszyscy jak jeden mąż rzucili się do słuchawki żeby posłuchać po co ktoś zadzwonił do Namjoona. Zirytowany że nagle przygniotło go osiem cielsk, odepchnął lekko od siebie Jimina wraz z resztą i przełączył na tryb głośnomówiący

— …i chcielibyśmy was zaangażować chociażby w schwytanie ich, żadnego biegania, strzelania ani nic takiego

Po naszej stronie zapadła cisza. Zaczęliśmy się po sobie rozglądać. Nachyliłam się nad telefonem i wcisnęłam ikonkę z mikrofonem, aby nie było mnie w tym momencie słychać — Powinniśmy zgrywać bardzo głupich i że nie mamy pojęcia o co chodzi?

— To jak? — spytał policjant, trochę zirytowany i tracąc na swojej pewności siebie jednocześnie.

— Myślę że możemy — Gguk ponownie nacisnął ikonkę mikrofonu — To oni nie byli wszyscy wyłapani przy tym ich odbijaniu? — zapytał "zdziwiony"

— Tak nam się wydawało na początku, ale w trakcie przesłuchań jeden z nich pękł i powiedział że jest jeszcze ich szef i dwóch jego karków — westchnął — Wydaje nam się że to właśnie oni i dlatego pytamy czy pomożecie nam w prowokacji? Wyślę wam adres

Namjoon ponownie rozejrzał się po nas, szukając i nas jakiekolwiek zgody na jakąkolwiek decyzję. Wszyscy jednak tępo patrzyli na telefon i zwiększającą się liczbę sekund trwającej rozmowy. 30… 31… 32… trwało to dalej, a my nawet nie drgnęliśmy. Jedni z nas byli przerażeni wizja oglądania tej prowokacji, drudzy zestresowani wzięciem w niej udziału. Wreszcie spojrzałam kątem oka na Olę i obie skinęłysmy głowami. Namjoon uśmiechnął się do nas pokrzepiająco i sam spojrzał na licznik sekund najwyraźniej o czymś myśląc.

Liczba sekund ponownie się wyzerowała. Wtedy Namjoon wziął oddech — Będziemy tam za dziesięć minut.

Just for you || Jungkook x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz