Rozdział 7

2.3K 73 51
                                    

Obudziłam się bardzo wyspana. Poczułam falę ciepła i ręce trzymające mnie w talii. Delikatnie się obróciłam i ujrzałam kooka. Miał bardzo spokojny wyraz twarzy, a włosy opadały mu na jego czoło. Wpatrywałam się tak w niego, kiedy zauważyłam, że on się budzi. Zamknęłam szybko oczy, żeby nie pomyślał, że się na niego gapię.
-T.I? Widziałem nie udawaj.- Zaśmiał się
-Podglądacz.
-No chyba nie. Wstawaj, trzeba zrobić śniadanie.
-Ale ty nie masz żadnych ubrań.
-Mam. Przyniosłem sobie wczoraj.
-Okej to chodź. Wogule to jak się spało?
-A dobrze, a tobie?
-Też. Wyspałam się.
-No to wstajemy.
Chłopak mnie puścił i wstaliśmy. On pokierował się do pokoju gościnnego, a ja do szafy. Od paru dni mam jeansowy styl, więc dziś też się na taki zdecydowałam:

 Od paru dni mam jeansowy styl, więc dziś też się na taki zdecydowałam:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie robiłam makijażu bo nie miałam w planie nigdzie wychodzić. Zeszłam do kuchni, gdzie urzędował już Jungkook.
-Co tam robisz?- Powiedziałam siadając na krześle i opierając się łokciami o blat.
-Robię płatki z mlekiem
-Fajnie.
Czekałam jescze chwilę, ale chłopak szybko dał mi miskę ze śniadaniem. Zjadłam i umyłam talerze. Potem poszłam do chłopaka, i usiadłam z nim na kanapie. Przysunął się do mnie.
-To co dziś robimy kookie?
-Szczerze nie mam pomysłu. Myślałem że ty na coś wpadniesz.
-Możemy pomyśleć.- Myśleliśmy dość długo. Nie mieliśmy pojęcia co możemy robić, ale w koncu wpadłam na pomysł.
-A co ty na to, żeby pójść do chłopaków?
-Ej no w sumie. Dobra chodź T.I. wszyscy są w dormie to chodź.- Zamknęłam drzwi od domu i skierowaliśmy się do auta kooka. Właczył radio, a ja zaczęłam rozmyślać. Oparłam się o szybę i patrzyłam za nią rozmyślając o wszystkim i o niczym. Odpłynęłam i nie docierała do mnie rzeczywistość. Ocknęłam się, kiedy prawie wyleciałam z auta, bo Jungkook otworzył drzwi o które się opierałam. On zaczął się tak śmiać, że az zgiął się wpół.
-Bardzo śmieszne Kook.
-Oh! Nazwałaś mnie zdrobnieniem!
-Nie ciesz się dzieciaku.
-I tak się cieszę. Chodź.- Wyszłam z auta i wystawiłam mu język. Zaczął mnie gonkć więc uciekałam. Dobiegłam do drzwi i zaczęłam w nie walić.
-RATUNKU!!! SADYSTA MNIE GONI!!!- Jungkook mnie dogoniłni i zaczął mnie łaskotać. Drzwi otworzył przerażony Namjoon.
-T.I. już ci pomagam!- Krzyknął przerażony, ale chwile potem zaczął się śmiać jak zauważył, że sadystą był Jungkook.- Dobra. Wchodźcie już.- Weszliśmy do środka. W holu zdjęliśmy buty i weszliśmy do salonu.
-Hej chłopaki!
-T.I!- Podbiegł do mnie V i mnie przytulił.
-Ej V dusisz mnie!
-Sorka.- Puścił mnie, a reszta zaczęła się śmiać.
-Chciałem się spytać co dziś robimy?- Spytał kookie.
-Maraton filmowy?
-Ok, ale jakie filmy?
-Horrory?
-TAK!- Krzyknął każdy oprócz mnie i Jimina który zadał pytanie.
-Ja was kiedyś ukatrupię.
-Chłopaki ona jak oglądaliśmy ,,Ciche miejsce" była cicho przez resztę dnia.- Powiedział kook.
-A do Jungkooka się przytulisz i tyle. To co pierwsze?
-Najpierw ,,Piątek trzynastego", potem ,,The Rings", a na koniec ,,Piła".
-No dobra.
-To wy będziecie musieli ze mną siedzieć w nocy bo nie zasnę.
-Okej! To oglądamy.
-Cały seans piszczałam z Hobim, przytulałam się do kooka i trzymałam jego rękaw. Po filmach Namjoon poszedł do toalety, a chłopaki zawzięcie gadali o seansie. W pewnym momencie zadzwonił do mnie nieznany numer.
-Ha... Halo?- Odebrałam wystraszona. Nagle do pokoju weszła postać w białej, pokrwawionej sukni, z długimi, czarnymi włosami, które zasłaniały jej twarz. Siedziałam nieruchomo, wbiłam tylko bardziej paznokcie w ramię kooka, a on tylko syknął z bólu. Ja odrzuciłam telefon i chwyciłam poduszkę. (Jak się okazało) Namjoon zaczął piszczeć, to ja też zaczęłam i z całej siły rzuciłam w niego poduszką. On przestał piszczeć i odrzuciło go do tyłu. Przez chwilę było słychać mój przyspieszony oddech. Każdy przeniósł wzrok z lidera na mnie i zaczęli się śmiać.
-Ja was serio ukatrupię!
-Już T.I. uspokój się. Jedziemy do ciebie, a Nama kopnę jak będziemy wychodzić ok?- Wyszeptał mi na ucho.
-Dobra.- Powiedziałam naburmuszona. Kookie przy wyjściu kopnął Nama na co zaśmiałam się pod nosem. Ubraliśmy buty i skierowaliśmy się do samochodu. Wyjechaliśmy z posesji i skierowaliśmy się do mojego domu. Po dziesięciu minutach zajechaliśmy na parking pod moim domem. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do domu.
-Co chcesz na kolację kooki?
-Zrób tosty z serem i szynką.
-W sumie też mam na to ochotę. Dobra lecę robić, a ty się przebierz kookie.- Poszedł do łazienki, a ja przygotowałam nam tosty. Gdy skończyłam poczułam ręce, które oplatają mnie w pasie. Wzięłam ścierę i zaczęłam okładać nią kooka.
-Ej! Przestań! Ja chcę zjeść tylko!
-Sory. Wystraszyłam się.
-Dobra jemy.- Wzięłam talerz z grzankami i poszłam do pokoju, a za mną Jungkook. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy jeść.
-T.I?
-Słucham?
-Bo ja chciałem ci coś powiedzieć.
-Mów słucham cię.
-Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty. Bardzo cię polubiłem i ja ciebie kocham.- Powiedział to trzymając moje ręce.
-Jungkook...
-Schrzaniłem. Jesteś zła. Nasza przyjaźń właśnie się urywa. Przeraszam. Ja już pójdę.- Wstał i miał wychodzić, ale ja złapałam go za nadgarstek, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
-Nie przerywaj ok? Kookie ja też cię kocham. Chodź tu.- Przytuliłam go, a potem on mnje pocałował. Całował powoli i namiętnie, a moje ciało przechodził przyjemny dreszcz. W końcu zabrakło nam tchu i oderwaliśmy się od siebie.
-To oznacza że jesteśmy razem T.I?
-Tak.- Pocałowałam go w czoło.- No chodź idziemy spać.
-Okej.- Wstaliśmy i poszliśmy do sypialni. Położyliśmy się na łóżku.
-Cieszę się, że cie mam. Jesteś jedyną bliską mi osobą. Mama zmarła tydzień po moich osiemnastych urodzinach, a biologiczny ojciec zostawił nas przed moim narodzeniem.- Z oczu poleciały mi łzy. Wróciły wszystkie wspomnienia. Każde moje przytulenie do mamy, każde jej słowo, każda minuta opieki nade mną, każda trudność każda przyjemność, wszystko co mi po niej zostało czyli wspomnienia. Kook ujął rękami moją twarz i mnie pocałował.
-Nie płacz. To była pewnie cudowna osoba, ale przyszłość zawsze jest smutna i zła. Musiły o niej zapomnieć i żyć dalej, chwytać chwilę i po prostu cieszyć się tym co mamy. Ja mam ciebię i jestem szczęśliwy.
-Dziękuję. Dobranoc.
-Dobranoc.- Kookie mnie przytulił, a potem pogrążyłam się we śnie.

Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Śmierdziało tu grzybem. Ze ściań odpadał tynk, a wszędzie były plamy krwi. W kącie leżał zakrwawiony nóż, a na środku pomieszczenia leżał Kook. Cały we krwi. Sznury krępowały jego ręce i nogi. Miał ranę w brzuchu, liczne siniaki zadrapania, rozciętą wargę i łuk brwiowy. Spojrzałam na moje ręce. Były całe we krwi. Miałam ślady po cięciu się, naokoło żył. Fakt, widok żył mnie obrzydza i czuję się niekomfortowo patrząc na nie, bądź dotykając ich. Nagle usłyszałam strzał, a moment później poczułam przeszywający ból w ręce. Leciała z niej krew. Później był kolejny strzał. Tym razem poczułam ból z tyłu głowy. Potem widziałam tylko światło i Kookiego... (Nie ma to jak pisać sny na podstawie swoich)

.....

Na tym moi drodzy koniec rozdziału! Zamierzam dodać jutro special, więc nie składam wam jeszcze życzeń. Miłego poranka/dnia/południa/wieczoru/nocy i papa!

Kpop_SooMi

Just for you || Jungkook x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz