#53 "Zachód słońca"

484 29 10
                                    

Nie miała pojęcia, gdzie się znajdowała, ani co tak naprawdę się stało. Miała wrażenie, że po zamkniętych powiekach uderzają ją krople deszczu, kojąc oparzoną skórę. Dlaczego praktycznie w ogóle niczego nie czuła? Czemu otaczała ją tylko i wyłącznie ciemność? Gdzie był Levi?

~ Levi!!!

Szybko otworzyła oczy, ale nie była w stanie zrobić niczego innego, jak ponownie je zamknąć. Jej ciało nagle stało się tak ciężkie i obolałe, że nie potrafiła logicznie myśleć. Jedyne, co pamiętała, to jej ukochany, do którego tuliła się podczas ulewy. Mieli pilnować Zeke'a, ale nawet o nim nie pomyślała.

- Levi? - szepnęła, ale nawet sama siebie nie usłyszała. Była zbyt słaba.

Próbowała choćby ruszyć palcem u lewej ręki, ale tylko sprawiła, że ból był jeszcze bardziej nieznośny. Przez to, że całe ciało odmawiało jej posłuszeństwa, trudno było jej ocenić swój stan. Jedyne, czego była pewna, to skręcona od upadku ręka i oparzenie na twarzy.

Poczuła nikły ruch obok siebie, będąc prawie pewna, że to generał Hanji. Niedługo potem rozbrzmiały kolejne kroki, które rozbryzgały kałuże błota obok niej.

- Kapral Levi? - spytał Floch wyraźnie zaskoczony. - Nie wiem, co tu się stało, ale mamy szczęście. Nasze największe zagrożenie leży tutaj całe we krwi.

Levi? Gdzie był Levi? Znów spróbowała otworzyć oczy i obrócić głowę, ale na nic się to nie zdało.

Mimo słabej orientacji, co się stało, zdołała się domyślić, że oboje byli w niebezpieczeństwie. Floch od dawna nie był już po ich stronie, a jego słowa tylko to potwierdziły.

- Dla pewności przestrzelę mu głowę – oznajmił inny Jaegerzysta. W Hanako rozlała się fala niepokoju.

Nie, nie, nie! Nie mogli mu niczego zrobić!

- Już nie żyje. - Kiedy usłyszała głos Hanji, serce na moment jej stanęło.

~Nie... To nie możliwe. Na pewno nie...

- Zapewne blisko niego wybuchła włócznia piorunów. Ofiara zginęła na miejscu, jej narządy wewnętrzne są w strzępach.

Hanako nie uwierzyła. Żałośnie szarpnęła nogą, próbując się podnieść. Zamiast cokolwiek zdziałać, znów opadła na całkowicie mokrą ziemię.

- Dobijcie ją – rozkazał Floch, a ona natychmiast usłyszała zbliżających się żołnierzy. - A ty pozwól mi zobaczyć. Bez obaw, potrafię sprawdzić puls.

Poczuła obezwładniający ją strach, kiedy była niemal pewna, że ktoś celował do niej ze strzelby. Levi nie żył... Choć w to nie wierzyła, nie widziała sensu, by walczyć.

- Floch!

Coś poruszyło otaczającym ją powietrzem. Czując znajomy swąd, była skłonna stwierdzić, że to tytan Zeke'a.

- Znika? - sapnął Floch, odruchowo się napinając. - Czyżby zatem umarł?

- Nie, zwykle przy znikaniu nie wchłaniają pary – odparła Hanji, sama nie rozumiejąc, co takiego działo się z ich wrogiem.

Hanako nie słyszała praktycznie niczego oprócz kolejnych ruchów ludzi. Para nagle ustała i była niemal pewna, że Zeke był w pobliżu. To przecież on doprowadził do katastrofy!

Przeraziła się, czując silny uchwyt na ręce, a następnie nagłą utratę tchu, gdy wpadła prosto do rzeki. Nie wiedziała, co się dzieje, ciężko było jej wynurzyć się na ląd, a co dopiero płynąć.

- Uciekają! Cholera!

- Za nimi, nie pozwólcie im uciec!

Gdzieś obok niej padły świeże strzały. Nie panując nad swoimi ruchami, starała się wydostać na powierzchnię, ale Hanji nadal ciągnęła ją w głąb rwącej rzeki. Nie rozumiała, że właśnie uciekała od swoich wrogów. I nie miała pojęcia, że najgorsze miało się dopiero wydarzyć.

Wolność | Levi x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz