Od koronacji minął tydzień. Ludzie powoli przyzwyczajali się do rządów nowej królowej. Dwa dni temu miała miejsce czystka, która miała za zadanie wpędzić do więzienia wszystkich, którzy byli związani z podszywanym, poprzednim rządem, aby uniknąć buntów, czy innych podobnych.
Zwiadowcy jednak powoli przygotowywali się do planowanej wyprawy do Shinganshiny, aby z mocą Erena móc odzyskać cały mur Maria i dostać się do piwnicy w jego domu, w której mogli zdobyć cenne informacje. Hanako trenowała właśnie z kapralem, który stwierdził, że za bardzo opuściła się w walce-wręcz, więc nie dawał jej żadnych forów. Brunetka ciągle czuła, że na jej ciele tworzą się nowe siniaki, gdy Levi bez wahania zadawał jej kolejne ciosy, przed którymi nie potrafiła się obronić.
- Wstawaj, pokrako – mruknął, gdy dziewczyna po raz kolejny wylądowała na twardej ziemi.
- Spokojnie, kapralu, tak mi wygodnie – odburknęła, zakładając ręce za głowę.
Kapral westchnął ciężko i wymruczał pod nosem coś o chwili przerwy, po czym podał jej rękę, mierząc obojętnym spojrzeniem. Hanako niepewnie złapała za jego ciepłą dłoń i już po chwili usiadła przy pobliskim drzewie, opierając poobijane już plecy o szeroki pień. Odetchnęła głęboko i na chwilę zamknęła oczy, rozkoszując się powiewem lekkiego, ciepłego wiatru na swojej twarzy.
- Masz pięć minut – oznajmił Levi, a ona milcząc, kiwnęła głową.
Przez krótką chwilę rozmyślała nad wszystkim. Tak po prostu. O Troście, o tytanach, o pięćdziesiątej siódmej Wyprawie, o Orvud, o Miwaki, o Hayato, o człowieku-tytanie, o kapralu... Wiele się do tej pory wydarzyło. Jednak kiedy ta cała walka o przetrwanie wreszcie się skończy?
Wzdychając, otworzyła oczy i z powrotem podeszła do kaprala, od razu przybierając bojową pozycję. Czarnowłosy również się ustawił, a ona zaczęła atakować. Wymierzyła pięścią w twarz mężczyzny, ale oczywiście jak zwykle on musiał zablokować jej cios, wymierzając swój prosto w brzuch. Syknęła cicho.
- Mógłby kapral przestać walić tak mocno? – warknęła zirytowana, cofając się nieco. – Porzygam się zaraz.
- Posprzątasz. – Levi wzruszył obojętnie ramionami. – Po prostu blokuj moje uderzenia – rzekł instruującym tonem.
- Jakby to było takie łatwe – burknęła pod nosem Hanako.
Walczyli jeszcze chwilę, aż brunetka znów wylądowała na ziemi. Wstała po raz kolejny i od razu zaatakowała, tym razem uderzając w ramię kaprala. Co z tego, że celowała w twarz? Liczy się to, że chociaż go trafiła. Uśmiechnęła się z tryumfem, a Levi uniósł brew na jej reakcję i znów zaatakował.
***
Że też akurat dziś musiała mieć dyżur na kuchni. Nie dość, że była wykończona, to musiała robić większość roboty całej grupy, jako że była jedyną, która potrafiła cokolwiek ugotować. Po krótkim odpoczynku i przebraniu się w czysty mundur, od razu zeszła do kuchni i zabrała się do roboty. Armin, Connie oraz Jean już tam byli. Hanako westchnęła przeciągle i rozkazała im przygotować stoły w jadalni.
Sama zabrała się do obierania warzyw na zupę, która miała być dzisiejszym obiadem. Wlała wodę do wielkiego gara i wrzuciła do niego wszystko, ustawiając gar nad ogniem. W międzyczasie skontrolowała, czy chłopcy przyszykowali już stoły. Niemal przewróciła oczami, widząc pełno okruchów ze śniadania na podłodze.
- Czy zamierzacie tu posprzątać, zanim moja cierpliwość się wyczerpie? – spytała oschle, a grupka Zwiadowców natychmiast porównała jej ton, jak do tego, którym zwykł mówić kapral, szczególnie jeśli chodziło o sprzątanie.
CZYTASZ
Wolność | Levi x Oc
RomancePrzez jedną głupią decyzję, która miała naprawić jej sumienie, zostaje siłą wcielona do Zwiadowców pod opiekę kaprala Levi'a. Mężczyzna o zimnym jak lód spojrzeniu nie jest zadowolony z nowej osoby w swoim oddziale, lecz wszystkie przeciwności losu...