#37 "Początek walki"

716 48 48
                                    

~Są tu!

Kapral natychmiast pędem ruszył przed siebie, od razu atakując wyłaniającego się ze szczeliny Reinera. Najpierw przebił wrogowi szyję, a następnie serce, by z pewnością pozbawić go życia, jednak nagle odleciał w górę muru, a Hanako nawet ze swojej aktualnej pozycji mogła usłyszeć głośne przeklęcie.

Brunetka uważnie przyglądała się leżącemu na ziemi Reinerowi, który ku zaskoczeniu wszystkich, zmienił się w tytana Opancerzonego, lecz w dalszym ciągu nie podnosił się do walki.

- Szukajcie jego towarzyszy! – rozkazał Erwin z oddali.

Ale w pewnym momencie za wewnętrznym murem pojawiła się seria świateł, a zaraz potem tytani. Hanako stała sparaliżowana, nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie działo. Stojący na czele tytanów dziwny, owłosiony odmieniec rzucił wielkim kamieniem prosto we wewnętrzną bramę Shinganshiny.

~ Chybił? Nie... Zablokował nas! Nie możemy przetransportować tu koni!

Hanako patrzyła, jak po krótkiej chwili Opancerzony wstaje i następnie, utwardzając swoje palce u rąk i stóp, zaczyna biec w stronę wewnętrznego muru.

- Wspina się? – mruknęła, widząc, że to właśnie robił wróg.

- Hanji-san, wciąż brak sygnału do ataku? – zapytał Eren pułkownik. – Na co czeka dowódca?

- Obserwuje ruchy wroga – odpowiedziała Hanji dość spokojnie. – Wygląda na to, że Reiner i spółka przygotowali nam huczne przyjęcie powitalne.

Hanako dostrzegła, że kapral sugestywnie na nią patrzył, więc obracając głowę, niemo spytała pułkownik o pozwolenie na zmianę pozycji. Gdy tylko Hanji kiwnęła głową, brunetka od razu szybko wzbiła się w powietrze i zataczając jeden wielki łuk, znalazła się na tyle muru. Nie chcąc konfrontować się z Reinerem, dalszy kawałek po prostu przebiegła.

- Tak, kapralu? – spytała, salutując, gdy znalazła się już obok swojego dowódcy.

Erwin obrócił na chwilę głowę w jej stronę i uważnie się jej przyglądnął. Hanako, nie wiedząc, o co chodzi również jemu jeszcze raz zasalutowała. Generał spojrzał pytająco na Levi'a, lecz ten nadal pozostał niewzruszony. Erwin więc z powrotem spojrzał na pole walki przed sobą.

- Ten czworonożny tytan również jest inteligentny – oznajmił poważnie, a Zwiadowcy wokół niego odwrócili się zaskoczeni. – Nie, możliwe, że jest ich jeszcze więcej.

~ Ten tytan ma bagaż? Co to może być?

Nagle owłosiony tytan uderzył ręką o ziemię, równocześnie wydając z siebie głośny ryk, na co mniejsi tytani zaczęli biec prosto w kierunku koni Zwiadowców. Ale to jeszcze nie koniec problemów.

- Generale, Opancerzony się zbliża! – oznajmił głośno Armin, a Hanako przełknęła ślinę, coraz bardziej słysząc ruchy wroga za plecami. – Na dodatek nie wiemy, gdzie jest Bertholdt.

- Tak, zdaję sobie z tego sprawę – odparł poważnie Erwin, znów pogrążając się w swoich myślach.

Hanako, jak i reszta Zwiadowców, niecierpliwie oczekiwała na rozkazy. Jak mogła się domyślić, wrogowie chcieli powybijać im konie, które były ich jedyną drogą ucieczki, a dopiero potem wdać się w walkę z osłabionymi żołnierzami. Była to straszna dla kobiety wizja, lecz zachowała kamienny wyraz twarzy. Będąc w obliczu takiego zagrożenia, musiała przede wszystkim nie panikować i działać rozsądnie.

- W końcu jesteś gotowy, by coś powiedzieć? – prychnął kapral, gdy Erwin nabrał powietrza do płuc. – Zdążyłbym w międzyczasie zjeść śniadanie.

Wolność | Levi x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz