#15 "Drewniane kukły"

926 70 26
                                    

- Idziemy, gówniaro - rozkazał kapral zaraz po porze obiadowej.

Hanako bez słowa wstała z krzesła i udała się za mężczyzną. Jak się okazało, nie kierował się wcale na plac treningowy, jak śmiała przypuszczać dziewczyna, a szedł w kierunku zbrojowni. Oboje weszli do środka.

- To twój sprzęt - wyjaśnił, pokazując jej broń. - Kiedy jest potrzebny, przychodzisz tutaj i go ubierasz - mruknął i podał jej skrzynki z ostrzami.

Hanako już rano uporała się z pasami, więc nie musiała się teraz nimi zajmować. Przymocowała sprzęt i spojrzała na kaprala, który jak się okazało, również zdążył założyć swój.

- Chodź - rozkazał i znów poszedł przodem, a brunetka oczywiście udała się za nim.

Po jakimś czasie dotarli do lasku, w którym Zwiadowcy ćwiczyli poruszanie się na sprzęcie do trójwymiarowego manewru.

- Będę tuż za tobą. Ty rozcinasz kukły - wyjaśnił i gestem dłoni kazał jej ruszać.

Dziewczyna niepewnie wystrzeliła linki i już po chwili przemieszczała się między drzewami. Nagle z ziemi wyskoczyła drewniana imitacja tytana z kawałkiem gąbki na karku, więc zgodnie z instrukcjami, Hanako przecięła tamto miejsce. Czuła na sobie wzrok kobaltowookiego, ale nie odwracała się. Prawie uderzyła w kolejną kukłę, gdy ta znów wyskoczyła niespodziewanie. Zrobiła szybki unik, odbiła się od drzewa i wbiła ostrza w kark.

- Przecinaj trochę głębiej i nie przenoś ciężaru tylko na biodra - rzekł Levi po skończonym treningu, a Hanako przewróciła oczami. - O szóstej na placu - zarządził i oddalił się do bazy.

Hanako z cichym westchnieniem skierowała się do zbrojowni, gdzie odłożyła sprzęt i ruszyła w stronę swojego pokoju.

***

Po raz kolejny boleśnie uderzyła o betonowy plac. Starała się jak mogła, ale nie potrafiła chociażby drasnąć kaprala. W ciszy wzajemnie wymieniali ciosy, ale oczywistym było, że to czarnowłosy wygrywał i zwinnie blokował uderzenia Hanako. W końcu dziewczyna oberwała tak mocno, że nie potrafiła złapać tchu. Kapral od razu podał jej rękę i pomógł wstać.

- Na tę chwilę koniec. Wieczorem sprzęt - mruknął na odchodne.

Brunetka otrzepała spodnie z ziemi i ruszyła w stronę jadalni. Bez słowa usiadła przy stoliku Erena i zabrała się za obiad, który był jej pierwszym posiłkiem tego dnia.

- Kapral Levi daje ci wycisk - stwierdził Armin, uważnie przyglądając się Hanako.

- Przyzwyczaiłam się. - Wzruszyła ramionami.

- No tak... - zaśmiał się blondyn.

- Coś się stało, Eren? - spytała bruneta dziewczyna, widząc, że ten niemrawo grzebie w swoim talerzu. Eren podniósł wzrok i zaskoczony pokręcił głową.

- Po prostu stresuję się wyprawą... Jest wyjątkowo szybko - westchnął. - A poza tym nie potrafię do końca opanować mocy tytana.

- Nie martw się. - Hanako lekko uderzyła bruneta w tył głowy. - Wierzę, że sobie poradzisz.

- Dziękuję. - Eren uśmiechnął się delikatnie. - Naprawdę wiele to dla mnie znaczy.

***

Kapral i oddział wyjechał na "eksperymenty" z Erenem, więc Hanako nie miała zbytnio co robić. Pożyczyła jakąś książkę od Petry i po prostu zaczęła ją czytać. Nie była może za ciekawa, ale lepsze to niż całkowita nuda.

Gdy zauważyła, że Zwiadowcy wrócili z polany, słońce chyliło się ku zachodowi. Szybko odłożyła książkę na stolik, poprawiła mundur i skierowała się do zbrojowni, by założyć sprzęt.

Wychodząc, nie zauważyła nigdzie kaprala, więc pomyślała, że czekał już na nią pod lasem. Gotowa ze sprzętem, westchnęła i pobiegła szybko na miejsce. Kobaltowooki zniecierpliwiony opierał się o najbliższe drzewo.

- Na co czekasz? Zaczynaj - prychnął i wzbił się w powietrze, co zrobiła także Hanako.

***

- Może być, ale nie mam pewności, czy nie zginiesz za murami jako pierwsza, gówniaro - rzekł chłodno kapral po skończonym treningu. - Od jutra trenujesz z nowymi.

Hanako przewróciła oczami i wyminęła czarnowłosego.

- Chyba trzeba cię nauczyć dyscypliny - burknął.

Brunetka odwróciła się i z irytacją zasalutowała do kaprala, który skrzyżował ręce na swoim torsie.

- Tch... Umiesz jeździć na koniu? - spytał znudzony.

- Nie próbowałam. - Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- To zaczniesz, a na razie posprzątasz stajnię.

Hanako westchnęła niezadowolona. Nie uśmiechało jej się czyszczenie boksów z końskiego łajna oraz podchodzenie do tych wielkich zwierząt. Bez słowa odeszła do stajni. Zdziwiła się, widząc w środku pracującego Erena. Kiwnęła mu głową na powitanie.

- Coś się stało? - spytał brunet zaskoczony obecnością dziewczyny.

- Kapral kazał mi posprzątać stajnię. Chyba ma ten jeden ze swoich gorszych dni. - Wzruszyła znów ramionami.

- Być może...

Brunetka wzięła do rąk stojącą w rogu łopatę i zabrała się do pracy. Podskoczyła, słysząc głośne rżenie konia po swojej prawej stronie. Widok tych wielkich zwierząt zaczął ją przerażać.

- Nie bój się. Są sympatyczne - zaśmiał się Eren.

- Wielkie...

- Zależy dla kogo.

- Czy ty właśnie...?

- N-nie... Ja tylko... Um... Nieważne - wydukał przestraszony chłopak.

- Ty czyścisz boksy z końmi. Nie ma mowy, że do nich wejdę. - Kobieta mimowolnie zadrżała.

- No dobra...

_______

Co wy na to, żeby od teraz rozdziały były dłuższe (ok. 2000 słów)? I dodatkowo dwa razy w tygodniu tak jak teraz oczywiście. No bo wiecie... Całe Shingeki no Kyojin jest długie, szczególnie, że we wrześniu pojawi się jeszcze czwarty sezon, a nie chciałabym, żeby to opowiadanie miało ponad sto części 😂

Do następnego! <3

Wolność | Levi x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz