#19 "Kondolencje"

1K 70 30
                                    

Rano jak zwykle wstała wcześnie, gdy jej współlokatorki jeszcze spały. Zsunęła się z łóżka i po powrocie z łazienki bezszelestnie założyła swój mundur. Nagle osunęła się i prawie wylądowałaby twarzą na podłodze, gdyby w ostatniej chwili nie złapała się ramy swojego łóżka. Lekko zdezorientowana głośno wypuściła wstrzymywane w płucach powietrze.

~ Przecież wczoraj wieczorem było już dobrze... Dlaczego teraz znów mnie to dopada?

Gdy zawroty głowy ustały, postanowiła udać się na śniadanie. Związała włosy i zeszła po schodach. Stołówka była prawie pusta. Jedyną osobą, która również wcześnie wstała był sam kapral Levi ubrany w zwykłe spodnie i szarawy sweter. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku, nie spodziewając się widoku dowódcy. Pospiesznie zasalutowała, na co kapral nawet na nią nie patrząc, odpowiedział jej skinieniem głowy i powrócił do picia swojej herbaty. Oczywiście trzymając filiżankę swoim dziwnym sposobem.

Hanako podeszła do kuchni i dość szybko zrobiła śniadanie. Położyła jeden talerz parującej jajecznicy pod nosem kaprala i usiadła na drugim końcu stołu. Czarnowłosy spojrzał na nią lekko zdezorientowanym wzrokiem. Mruknął coś pod nosem na wzór podziękowania i trochę nieufnie zabrał się do jedzenia, co chwilę mierząc Hanako zimnym spojrzeniem.

Brunetka również zjadła swoją porcję, a następnie posprzątała po sobie i kapralu. Levi w międzyczasie wyszedł ze stołówki, a na śniadanie zbierała się coraz większa ilość Zwiadowców. Hanako rozglądnęła się dyskretnie, szukając swojego brata. Kiedy go nie znalazła, postanowiła na chwilę udać się do swojego pokoju.

Gdy przekroczyła próg jadalni, omal nie wpadła na Hanji trzymającą w rękach górę papierów.

- O, Hanako - powiedziała okularnica zaskoczona. - Jest tutaj Levi? Szukam go dobre parę minut.

- Wyszedł jakiś czas temu - odparła Hanako.

Hanji westchnęła.

- Słyszałam, że zostałaś jego... Hmm... Prawą ręką.

- Nie do końca tak bym to nazwała... - mruknęła brunetka. - Po prostu będę go trochę odciążać. Lub jak kto woli-usługiwać.

- Rozumiem. - Hanji uśmiechnęła się szeroko. - Skoro teraz jest kontuzjowany, to Mike musi zająć się treningami - westchnęła. - Oczywiście ty jesteś z nich zwolniona.

- Co? Jak to?

- Nieźle przywaliłaś, więc tak jakby też jesteś kontuzjowana - odpowiedziała Hanji poważnie.

Hanako prychnęła pod nosem z niezadowoleniem.

- A jak tam głowa?

- Czuję się doskonale - rzekła brunetka. - I mogę trenować.

- Skoro tak cenisz sobie trening... Mogłabyś poszukać Levi'a i przekazać mu te dokumenty? - spytała okularnica i nim Hanako zdążyła otworzyć usta, trzymała w rękach stos kartek, a Hanji w podskokach pobiegła na stołówkę.

Lekko oniemiała brunetka westchnęła i ruszyła na poszukiwanie kaprala.

***

Przeszła po niemalże całej kwaterze, ale czarnowłosego nigdzie nie było widać. Zmęczona odstawiła dokumenty pod jego gabinetem, oczywiście upewniając się wcześniej, że kaprala nie było w środku. Postanowiła się przewietrzyć, więc weszła po schodach na wieżyczkę, o której mówił jej niegdyś Hayato. Usiadła na murku i prawie zsunęła się z niego z zaskoczenia, kiedy nieopodal niej zauważyła przeszywającego ją zimnym wzrokiem kaprala. Chciała zasalutować, ale Levi powstrzymał ją znudzonym ruchem ręki.

Wolność | Levi x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz