#16 "57. Wyprawa"

1.1K 67 57
                                    

Ubrała się w mundur oraz paski sprzętu do trójwymiarowego manewru i zeszła do stołówki. Po drodze związała swoje włosy w koka z tyłu głowy. Usiadła jak zwykle przy Erenie oraz jego przyjaciołach i zabrała się za śniadanie.

- O której macie treningi? - spytała Armina siedzącego naprzeciw niej.

- O ósmej walkę-wręcz, a po południu idziemy na lekcję z dowódcą Nessem. A czemu pytasz?

- Podobno od dziś trenuję z wami.

- To super! - rzekł szczerze Eren.

- Taa... - mruknęła Mikasa.

***

Po wspólnym treningu, na którym nie działo się nic specjalnego, przyszedł czas na naukę jazdy konno. Już sama myśl o tym przyprawiała Hanako o dreszcze. Bała się zwierząt większych od siebie, więc drżała na myśl o tym, że miałaby je ujeżdżać.

Czekała na podwórzu, co jakiś czas pocierając nerwowo ręce. Pogoda była przecudna. Grzejące słońce w towarzystwie lekkiego, ciepłego wiatru, który z pewnością rozwiałby jej włosy, gdyby nie to, że były ciasno upięte.

- Nigdy słońca nie widziałaś, że tak się w nie gapisz? - prychnął kapral, podchodząc do Hanako.

Dziewczyna natychmiast otrząsnęła się z zamyślenia i podążyła za czarnowłosym, gdy ten udał się znów do stajni. Im bliżej była, tym bardziej niepewnie szła.

- Weź dwa siodła - rozkazał Levi, wskazując na koniec stajni.

Powoli tam podeszła, wymijając boksy z końmi. Cicho odetchnęła, gdy w pobliżu niej nie znajdowało się już żadne zwierzę. Wzięła z półki dwa siodła i odwróciła się do kaprala, który trzymał już konie za wodze. Jeden z nich był ciemny jak noc, a drugi raczej pospolity wśród Zwiadowców, czyli zwyczajnie brązowy. Hanako zadrżała, gdy czarny koń zawiercił się niespokojnie.

- Chodź, gówniaro - rzekł kapral, ciągle obserwując poczynania dziewczyny.

Brunetka powolnym krokiem wymijała wystające głowy koni, aż w końcu doszła do dowódcy.

- Ten jest twój - powiedział, wskazując głową na jasnego konia. - Patrz uważnie. Musisz umieć go osiodłać. - Wziął od niej jedno siodło i sprawnie założył je na swojego konia, co jakiś czas przyglądając się przestraszonej Hanako.

- Teraz ty - mruknął, widząc jak drżą jej ręce.

Hanako powoli podeszła do swojego konia i odskoczyła przerażona, gdy ten zaczął ją wąchać.

- Tch... Nigdy nie słyszałem o Zwiadowcy, który bardziej boi się koni niż tytanów - prychnął kpiąco i złapał ją za rękę, siłą ciągnąc do zwierzęcia.

Trzymając jej dłoń, nakierował nią na pysk konia, a ten z radością ją oblizał. Hanako próbowała wyrwać się z uścisku, nie będąc pewna zamiarów kaprala, ale nie zdało się to na nic.

- Przecież nic ci nie zrobi. - Levi przewrócił oczami. - Czego się tak boisz?

Hanako spuściła głowę z zawstydzeniem.

- Pogłaszcz go. On już cię polubił...

Brunetka powoli zbliżyła dłoń do pysku konia i nadal z głową w dół, lekko po nim przejechała. Koń zarżał, a ona natychmiast cofnęła się o krok.

- Ech... Teraz go osiodłaj - rozkazał kapral i również pogłaskał swojego zniecierpliwionego towarzysza.

Hanako powoli i ostrożnie pozapinała kolejne paski, starając się być jak najdalej od zwierzęcia. Kiedy koń zarżał głośno, brunetka odskakując z piskiem, schowała się za kapralem.

Wolność | Levi x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz