Po całym dniu zajęć sale były już puste. Ostatnia klasa opuściła klasę by następnie wrócić do domu. Siedziałem sam patrząc w sufit. Kubek gorącej kawy dawno już wystygnął. Nie miałem ochoty nic pić. Przez całe godziny lekcyjne nie potrafiłem się skupić. Parę razy poprawiałem błędy w zadaniach co i tak kończyło się złym wynikiem. Na szczęście nie miałem lekcji z ,,nią".
Wpatrując się w biały sufit, miałem tysiąc myśli na minutę. Czy to dobrze?
Zdecydowanie pokręcone.
Nie odbierałem telefonów od Jennie. Stresowałem się tym co mogę usłyszeć. Nie chciałem tego słuchać. Nie potrafiłem. Wystarczy, że wchodząc na stan konta, widziałem parę zer mniej.
***
- Boże niech to się skończy - wzdychnęłam łapiąc za klamkę do sali matematycznej.
Cały dzień miałam dosyć ciężki. Chmura myśli nad głową. Marudzący Hoseok i Jimin cały w skowronkach. Dosłownie dwa przeciwieństwa. Przez ten stres co przerwę poprawiałam makijaż w łazience. Czemu to akurat ja mam takie problemy? Mei ogarnij dupe.
Wchodząc do sali widziałam jak Taehyung pakuje swoje papiery do torby. Czy to był dobry moment? Czekałam parę minut i czaiłam się wypatrując ostatniego ucznia, który wychodził z sali. Brunet wydawał się dosyć spokojny. Dla niego to jest takie łatwe? Dlaczego nie mogę być jak on. W końcu rozmowa z gówniarzem nie może być taka stresująca. Prawda?
- Już jesteś - zwrócił się do mnie spokojnym głosem na co kiwnęłam głową na tak, dosyć powoli zbliżając się do jego biurka. - Jesteś zdecydowanie spokojniejsza niż rano. Wolałbym byś ty miała pole do popisu niż ja - powiedział na jednym wdechu układając dłoń na karku.
Zaśmiałam się na to, kładąc swój plecak na ławkę przed jego biurkiem. Był dosyć uroczy. Specyficzny ale uroczy.
- Przypuszczam, że to nie jest odpowiednia pora na żarty - uniosłam brew zaczesując pasmo włosów za ucho, które zawsze spadało mi na oczy. - Wolałbym mieć to wyjaśnione. Nawet nie wiesz jak głupio się poczułam po tym jak razem- przerwałam momentalnie odwracając wzrok od jego tęczówek. GŁUPIE WSPOMNIENIA!
- Niczego nie żałuję. Już o tym wspominałem - odpowiedział brunet patrząc na mnie coraz nagtarczywiej. Oparł się tyłem o biurko, zakładając na siebie ręce. Odetchnął głośniej by spuścić głowę w dół i dalej unieść ją prosto na mnie - Nie mam żony.
- Ale twoja-
- Ani żadnej dziewczyny - dokończył za mnie a ja zacisnęłam usta.
- To nic nie zmienia. - parsknęłam siadając na ławce po chwili zaplatając nogi by usiąść po turecku i oprzeć głowę o dłoń. - Czuje się dziwnie siedząc tu z tobą.