Rozdział 2. Powrót do Hogwartu. Cz. 2.

136 5 1
                                    

Wstałam wczesnym rankiem. Wyjęłam z walizki ubrania i przebrałam się. Zaczęłam iść do łazienki czesząc włosy. Kiedy weszłam do pomieszczenia zauważyłam Ginny. Moja przyjaciółka właśnie sama czesała swoje proste o lisim kolorze włosy. Stanęłam koło niej przy lustrze i zaczęłam czesać włosy. Nawet zaczęłyśmy rozmowę o tym, że niebawem ponownie spotkamy swoich nauczycieli. Po chwili jednak z dołu zawołała nas na śniadanie pani Weasley. Zeszłam z przyjaciółką po schodach na dół i po chwili pojawili się bliźniacy za swoją rodzicielką. Oczywiście dostali ochrzan. Wszyscy zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść śniadanie.

-Ten świat wariuje.- Odparł Fred czytając gazetę. Ron który siedział koło mnie wyrwał braciom gazetę i pokazał mi. Tym razem napisali, że kolejny Śmierciożerca nie żyje. Tym razem znaleziono jego ciało w celi w Azkabanie. Jednak moją uwagę zwrócił znajomy krzyk. Wstałam od stołu i podeszłam do okna. Spojrzałam przez nie i zauważyłam... Hardodzioba, a na jego grzbiecie był chyba Harry z Syriuszem.

-Ron, Harry chyba przyleciał.- Powiedziałam, a na moje słowa wszyscy wyszliśmy z Nory. Po chwili koło budynku wylądował hipogryf, a z jego grzbietu zszedł Black i Harry. Wszyscy przywitaliśmy Harry'ego jak i Syriusza. Pogładziłam Hardodzioba po dziobie gdy ten dał głowę na moje ramię. Wróciliśmy wszyscy razem z Harrym i Syriuszem do domu Weasleyów i kontynuowaliśmy śniadanie.

-Czytaliście dzisiejszą gazetę?- Zapytał się Harry powoli jedząc kanapkę z serem i wędliną. No oczywiście. Mogłam się spodziewać, że będzie ten temat podczas wspólnego śniadania. Po jego ukończeniu chłopaki poszli z Harrym na dwór kiedy ja postanowiłam pozmywać naczynia za matkę moich rudowłosych przyjaciół. Pani Molly była z tego powodu zadowolona iż mogła odpocząć i porozmawiać z Syriuszem. W czyszczeniu naczyń pomagała mi Ginny. Za oknem widziałam jak chłopaki ganiają się z Hardodziobem.

-Hermiona. Co ci się stało w rękę?- Zapytała się Ginny. No tak. Musiałam podwinąć rękaw bluzy by jej nie zamoczyć podczas zmywania. Westchnęłam ciężko. Spojrzałam na przyjaciółkę.

-To nic takiego. Może... Podczas roku szkolnego ci powiem ale... Nie teraz. Poza tym jak twoja mama to zauważy będzie drążyć temat, a ja tego nie chce.- Powiedziałam zakłopotana tym wszystkim. Zakryłam rękę rękawem kiedy skończyłyśmy zmywać. Wytarłam ręce w ścierkę. Wiedziałam, że prędzej czy później... Ginny, Harry, Ron i inni uczniowie z mojego domu dowiedzą się o tym, że... Mam napis "Szlama" na lewym przed ramieniu. Po chwili udałam się do pokoju po książkę po czym wyszłam na dwór. Miałam książkę od eliksirów. Chciałam się poduczyć chcąc już mieć na samym początku dobre oceny. Ale dobrze wiem, że u Snape'a to nie przejdzie. Każdy wie jaki on jest. Czytając tak zerkałam na przyjaciół. Czas w domu Weasleyów szybko mijał. Tak mijał, że już 1 września musieliśmy się wszyscy spakować i zabrać swoje rzeczy by pojechać na stację. Syriusz też pojechał z nami. Lecz pod postacią psa. Po dotarciu na stację i przejście między peronami poszliśmy szybko do pociągu. Pożegnałam się z rodzicielką mojego przyjaciela tak jak reszta. Spojrzałam na Syriusza który nadal był jako pies.- A ty Rocky bądź grzeczny bo Harry się wścieknie.- Powiedziałam po czym pogłaskałam psa po głowie po czym z przyjaciółmi wsiadłam do pociągu. Zaczęliśmy szukać wolnego przedziału. Po znalezieniu go weszliśmy do środka zamykając drzwi.

-Rocky? Serio?- Zapytał się Harry. Wiedział tak jak ja czy Ron, że ucieczka Syriusza kiedy byliśmy na trzecim roku w Hogwarcie przyrządziła mu nie małych kłopotów. Pociąg zaczął po chwili jechać. Siedziałam przy oknie i podziwiałam widoki za oknem. W między czasie Ron i Harry o czymś rozmawiali. Rana na moim lewym przedramieniu zaczęła piec i swędzieć co skutkowało, że zaczęłam się drapać.

-Wszystko ok Hermiona?- Zapytał się Ron co spowodowało, że przestałam się drapać. Spojrzałam na przyjaciela i pokiwałam przecząco głową. To ukrywanie... Nie chce i nie mogę tego dalej ukrywać. To za bardzo mnie boli i dręczy.

-Nie. Nie jest ok Ron.- Powiedziałam po czym rozpięłam i zdjęłam z siebie bluzę. Moi przyjaciele byli w szoku na widok opatrunku na moim lewym przedramieniu. Zdjęłam go ostrożnie. Zawahałam się jednak ze zdjęciem gazy.- Musicie obiecać, że nikomu nie powiecie o tym co zobaczycie.- Powiedziałam na co moi dwaj przyjaciele od razu zgodzili się obiecać. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Następnie zaczęłam zdejmować gazę. Kiedy Harry zauważył już napis chwycił mól lewy nadgarstek by przyjrzeć się bliżej.

-Hermiona to wygląda groźnie. Ktoś ciebie zaatakował czy jak? Z resztą po zajęciach powinnaś iść z tym do Dumbledore'a albo do McGonagall. Oni na pewno coś z tym zrobią.- Powiedział Ron pokazując na ranę. Spojrzałam zabierając rękę.

-Moi rodzice prawie tydzień przed końcem wakacji wysłali Dumbledore'owi list. Sierpień nie był zwyczajny u mnie. Ciągłe koszmary. Koszmary o tym jak ktoś umierał. Na samą myśl aż mam dreszcze.- Powiedziałam patrząc to na Rona to na Harry'ego.- Poza tym wiem, że o tym będzie chciał porozmawiać. Ta rana... Pojawiła się kiedy obudziłam się z koszmaru o... O śmierci Profesora Snape'a.- Na moje słowa Potter i Weasley spojrzeli na siebie w szoku po czym przenieśli na mnie spojrzenia z rozszerzonymi oczami.

-Nie możliwe on i śmierć? To nie w jego stylu. Co on zrobił niby? Wyskoczył przez okno prawie jak ten pająk na lekcji fałszywego Moody'ego w tamtym roku?- Zapytał się Ron ze skrzyżowanymi rękoma. Spojrzałam na niego zaczynając bandażować ten przeklęty napis.

-Ron to nie jest zabawne. Pomyśl sobie. Kiedy ja miałem koszmary z udziałem wiesz kogo to budziłem się z bolącą mocno blizną, a Hermiona obudziła się z tym cholernym słowem który wypowiedział Malfoy na naszym drugim roku nauczania.- Powiedział Harry patrząc na przyjaciela. Ja zasłoniłam rękę po zabandażowaniu jej. Gdy Harry wspomniał o swojej bliźnie pokazał na nią. Jednak gdy byliśmy już prawie na miejscu musieliśmy się przebrać w szkolne szaty.

W objęciach WężaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz