Rozdział 26. Cela.

44 5 0
                                    

Następnego dnia dowiedziałam się z resztą uczniów, że dzisiejsze lekcje zostały odwołane. Całą noc nie mogłam zasnąć przez nerwy które kotłowały się w mojej głowie. Nie wiem jak długo już krążyłam po pokoju wspólnym jakbym nie mogłam stanąć w miejscu.

-Jezu Hermiona usiądź bo w głowie się ci zakręci.- Powiedział Harry ale ja nie odpowiedziałam ani nie usiadłam. Usiadłam dopiero w chwili gdy Ginny mnie posadziła w fotelu. Połączyłam swoje dłonie dając usta na kciuki. Pochylona stukałam nerwowo nogą.

-Dumbledore musi go wyciągnąć. Snape nie jest mordercą.- Powiedziałam patrząc w ogień w kominku. Chciałam poruszyć ważny temat ale nie bardzo chciałam by inni słyszeli. Na szczęście plusem było to, że nie było ich w pokoju wspólnym. Byłam w nim tylko ja, Harry, bracia i siostra Rona i Neville.- Harry... Zastanawiałeś się może czemu Snape jest tak na ciebie cięty od pierwszego roku?- Zapytałam się spoglądając na Pottera. Ten spojrzał jedynie na mnie.- Może... Twój ojciec, Syriusz, Lupin i... Glizdogon znęcali się nad nim? Pamiętasz trzeci rok? Ochronił nas przed atakiem wilkołaka.- Powiedziałam patrząc na Harry'ego który po chwili spuścił głowę. Wiedziałam, że pamięta to. Snape przybiegł by nas opieprzyć ale słysząc warczenie osłonił nas. Gdyby nie on mielibyśmy rany od pazurów Profesora Lupina. Albo sytuacja z poprzedniego roku. To jak Harry przeteleportował się z Cedrikiem. Severus słysząc o śmierci chłopaka wręcz w jednej chwili przy nich się znalazł.

(Perspektywa Severusa)

Siedziałem w celi pod ministerstwem. Byłe ubrany w znany każdemu ubranie więźnia. Na rękach miałem kajdany, a głowa wciąż zadawała mi pulsujący ból od chwili gdy walnąłem głową o podłogę tej przenośnej klatki. Liczyłem, że Hermiona nie będzie reagować na to, że mnie zatrzymali. Spojrzałem słysząc jak ktoś idzie do mojej celi. Podniosłem się z podłogi gdy zobaczyłem po chwili przed kratami Albusa.

-Dobrze wiesz, że stałem się "podwładnym" tego drania przez ojca Pottera i jego bandę.- Warknąłem przyglądając się Albusowi.

-Wiem Severusie. Postaram się ciebie wyciągnąć chodź... Oni chcą cie wysłać do... Azkabanu. Już raz tam byłeś i wiesz co może ci się stać jeśli długo tam będziesz.- Powiedział Albus. Podszedłem parę kroków. Zaskoczyło mnie to, że znów chcieli mnie tam wpakować.

-Żartujesz sobie tak?- Zapytałem się lecz widząc minę Dumbledore'a westchnąłem.- Skurwysyny. Nie mogli mnie aresztować w nocy? Uczniowie przynajmniej tego kurwa by nie widzieli.- Powiedziałem wściekle. Patrzyłem wściekły kiedy zjawił się Knot. Nie chciał mi wierzyć. Nie dziwiłem się. Kiedy zaczął wspominać o rodzicach Pottera i obwiniać mnie o ich śmierć złapałem go za fraki i przywarłem do krat.- Skurwielu dobrze wiesz, że to nie Black ich zdradził, a pieprzony Peter Pettigrew! Próbowałem nakłonić Voldemorta by darował życie matce Pottera! A z resztą... Wy kurwa nic nie rozumiecie!- Krzyczałem wścielę po czym mocno pchnąłem ministra tak, że pieprzną głową o ścianę rozbijając ją. Czułem jak w środku napełnia mnie wściekłość. Gdybym miał różdżkę bym potraktował go zaklęciami.

W objęciach WężaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz