Rozdział 9. Wykończona lekcjami.

83 8 1
                                    

Od mojego zachowania w stosunku do Snape'a było nieco zagadkowe. Nikomu o tym nie powiedziałam i nikomu na powiedziałam o zachowaniu nowego Profesora. W dodatku sytuacja Puchonki nie dawała mi możliwości do spania. Niestety wszystko było mocno poplątane. Mieliśmy więcej pracy nad nauką i wypracowaniami. W dodatku dziś wieczorem mam przyjść do Profesora Snape'a by powiedzieć co przeczytałam z jego książki. Wścieknie się. Przez natłok obowiązków nie miałam nawet czasu na chwilę odpoczynku. Jeszcze wczoraj do 23:30 świętowaliśmy moje urodziny. Ukończyłam 16 rok życia. Na dodatek w Proroku Codziennym był artykuł o aresztowaniu ojca Dracona. A koszmary... Znów wróciły. Jednak... Ginny mówiła, że nie krzyczałam. To wyjaśniał fakt gdy w koszmarach chciałam krzyczeć, a nie mogłam. Śniła mi się śmierć rodziców, Harry'ego, Rona i oczywiście Snape'a. Jeszcze śniło mi się, że jacyś faceci z szeregów Voldemorta mnie obmacywali. Na samą myśl głowa mi pęka. W dodatku nie mam nawet czasu pójść do Hagrida i zamienić z nim kilka słów. Właśnie jedliśmy śniadanie w Wielkiej Sali. Głowa mnie bolała i chciało mi się spać.

-Ale się zabawiliśmy. Kto ma następny urodziny?- Powiedział Fred pijąc sok. Już wiedziałam, że kolejna osoba mająca urodziny w Gryffindorze będzie mieć taką imprezę jak w poprzednim roku Harry zdobył jajo smoka w pierwszym zadaniu Turnieju Trójmagicznego.

-Bardzo śmieszne. Ja jestem zmęczona przez was. Macie szczęście, że te kosmetyki zakrywają wory pod oczami.- Powiedziałam patrząc na przyjaciół. Chyba ich mocno bawiła wczorajsza impreza. Starałam się być przytomna na lekcjach chodź było trudno. Oczywiście musieliśmy iść na eliksiry. Wiedziałam, że Snape jak to on. Będzie surowy. Po wejściu do sali od razu zajęliśmy swoje miejsca. Oczywiście Snape za nie odpowiednie zachowanie osób z Gryffindoru odejmował punkty. Przepisywałam wszystko co mówił Profesor Snape prowadząc lekcje. Zmęczenie dawało się we znaki. Głowa niemiłosiernie mnie bolała. Jeszcze miałam dziwne widoki. Widziała postać śmierci która... Przykładającą ostrze kosy do szyi Profesora. Kiedy nauczyciel rozkazał nam wziąć potrzebnych składników do uwarzenia eliksiru wszyscy zaczęli iść. Sama powoli szłam albo raczej chciałam iść gdy nagle... Nogi mi się ugięły, a w głowie mi się zakręciło. Mało co nie spotkałabym się z podłogą gdyby nie szybka reakcja Harry'ego.

-Do cholery jasnej Granger spałaś ty dziś czy co?!- Wrzasnął starszy czarodziej podchodząc do mnie i Harry'ego. Spojrzałam na niego słabo.

-To nasza wina Profesorze. Siedzieliśmy do późna świętując urodziny Hermiony więc no...- Harry chciał się dalej tłumaczyć ale przerwał widząc minę naszego nauczyciela od eliksirów.

-Gówno mnie to obchodzi Potter. Zabierz Granger do pani Pomfey.- Warknął Snape idąc do swojego biurka. Wstałam z pomocą przyjaciela i zaczęliśmy iść.- A i Gryfoni tracą 100 punktów.- Dodał gdy Harry dotknął klamki. Złoty Chłopiec zacisnął dłoń na klamce po czym oboje wyszliśmy.

-Szlak, a mówiłem Ronowi by zajął się obowiązkami niż tą całą Lavender.- Warknął Harry. Cóż w tym miał rację. Ron ostatnio dużo gada z Lavender. Mój przyjaciel podprowadził mnie do skrzydła szpitalnego.

-Pan Potter? Jeszcze rok szkolny porządnie się nie zaczął, a pan już tu przychodzi?- Zapytała się pani Pomfrey.

-Właściwie proszę pani to... Hermiona jest pacjentką. Ron no nie pomaga jej z obowiązkami prefekta Gryfonów, a w dodatku wczoraj do późna świętowaliśmy jej urodziny.- Wyjaśnił Harry gdy usiadłam na jednym z wolnych łóżek w pomieszczeniu. Kobieta kazała mi dziś wypocząć oraz miałam zakaz na pójście na dzisiejsze lekcje. Wiedziałam, że Profesor Snape się wścieknie, że nie przyjdę ale... Nie poradzę na to, że Ronald woli się spotykać z Lavender.

W objęciach WężaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz