3. Chwila odetchnienia

4.6K 123 52
                                    




W Detroit było naprawdę dużo ludzi, którzy byli zawodnikami w nielegalnych wyścigach. Gdyby zapytać każdą osobę, której wiek nie przekraczał czterdziestu pięciu lat, czy wie co się dzieje co tydzień na obrzeżach Detroit pewnie co trzecia osoba osoba odpowiedziałaby, że tak, a co piąta, że chociaż raz brała w nich udział, albo oglądała na żywo. Więc prawdopodobieństwo, że moim przeciwnikiem będzie akurat on było małe.

Jednak przed nim właśnie stałam stałam.

Mój mózg zawiesił się na kilka sekund kiedy spojrzałam w te oczy. Na trzeźwo były jeszcze piękniejsze. Staliśmy tak w progu wpatrując się w siebie, nikt się nawet nie odezwał. Albo mi się się tylko tak wydawało, ale atmosfera w pomieszczeniu stała się napięta, kiedy my się gapiliśmy na siebie jak debile, a reszta nam się przyglądała.

- Liam - w końcu się odezwał i  wyciągnął w moją stronę dłoń dalej patrząc mi w oczy. Ujęłam lekko jego dłoń, jego skóra była ciepła i twarda w porównaniu do mojej zimnej i delikatnej.

-Charlotte - zdziwiłam się kiedy zamiast uścisnąć moją dłoń obrócił ją lekko, przybliżył sobie do ust i pocałował jej wierzch. Kiedy jego usta musnęły moją skórę w jego oczach coś błysnęło. Nie przypominało mi się by wczoraj był taki szarmancki.

Chrząknęłam cicho i odsunęłam się na bok, aby umożliwić mu przejście do gabinetu. Na jego ustach pojawił się lekki uśmieszek. Skinął w stronę Domenico oraz przedstawił się reszcie. Teraz dopiero zwróciłam uwagę na to, że miał na sobie czarne spodnie od garnituru oraz białą koszulę, której pierwsze dwa guziki były odpięte. Trudno było powiedzieć, że nie jest przystojny, bo jest i to w cholerę. Kiedy stał do mnie tyłem widziałam jak koszula opina jego szerokie barki i umięśnione plecy. Zignorowałam uczucie gorąca, bo to właśnie te części ciała u mężczyzny były tym czymś co uwielbiałam.

Spojrzałam na Arię, która przyglądała mi się z uśmieszkiem, posłałam jej pytające spojrzenie, a ta poruszyła znacząco brwiami i kiwnęła głową w stronę Liama. Pokręciłam lekko głową uśmiechając się pod nosem. Nie mówiłam jej, że zdążyłam go poznać w dosyć ciekawy sposób, kiedy to jego znajomy się do mnie przystawiał, lecz jej to powiem. Była moją przyjaciółką od piaskownicy i powinnam być z nią szczera.

- Więc to z tobą mam się ścigać, hm?

Po chwili zorientowałam się, że mówił do mnie, zwróciłam wzrok w jego stronę. Nie patrzył na mnie, pochylał się nad biurkiem i składał podpisy na różnych kartkach.

-Jakiś problem? -unosiłam jedną brew i założyłam ręce pod piersi.

-Ależ skądże - wyprostował się i odwrócił w moją stronę. Na jego ustach pojawił się cyniczny uśmieszek - nigdy nie ścigałem się z kobietą, więc jestem ciekaw jak to będzie - wzruszył lekko ramionami.

-No cóż, możesz już się przygotować na przegraną - powiedziałam pewnie zadzierając wyżej głowę. Brunet podszedł bliżej mnie i również założył ręce pod piersi.

-Taka pewna tego jesteś? - spytał. Znowu poczułam jego zapach mimo, że wcześniej się na nim nie skupiłam. Czułam mocne męskie perfumy połączone z zapachem papierosów.

-Tak - parsknął lekko śmiechem co mnie zirytowało. Kretyn mnie wyśmiał, bo jestem pewna swojej wygranej. Fakt, nie ścigałam się trzy lata oraz nie wiedziałam jak on jeździ, ale to dalej nie jest powód, żeby mieć jakiekolwiek wątpliwości. Trzy lata temu byłam najlepsza mimo, że byłam tylko gówniarą. Wygrywałam każdy wyścig, więc teraz nie mogło być inaczej. - Może jakiś zakład?

-Zakład? - spojrzał na mnie jak na kretynkę - Będziemy robić zakłady jak w podstawówce? - upewnił się, skinęłam pewnie głową i spojrzałam na niego hardo, żeby się zgodził - w porządku.

My Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz