Jak zobaczycie [*] to włączcie sobie te piosenkę
Miłego czytaniaLiam's pov
Próbowałem zachować spokój, kiedy brunetkę obok mnie pożerał stres. Siedziała z telefonem przyłożonym do ucha i co chwila starała się uspokoić blondynkę po drugiej stronie.
Nie do końca wiedziałem co się dzieje, ale wiedziałem, że nie była to zbyt przyjemna sytuacja. Charlotte nagle poruszyła się niespokojnie, przez co na nią spojrzałem. Widziałem w jej oczach strach i niemą prośbę abym dojechał tam jak najszybciej. Przyspieszyłem zmieniając bieg i wyprzedziłem jakąś ciężarówkę. Próbowała się jeszcze dodzwonić do tych, którzy mieli być tam z Arią, ale nikt nie odbierał.
-Powiedz, że masz tutaj broń - powiedziała błagalnym tonem. Zastanowiłem się chwilę gdzie mogła być.
-Jedna jest w schowku - wskazałem brodą na schowek przed nią. Wyjęła broń i sprawdziła czy jest naładowana - druga jest z tyłu pod siedzeniami - odpięła automatycznie pas i przekręciła się - nie ubrudź siedzeń - powiedziałem kiedy przeciskała się na tylne siedzenia. Zacisnąłem szczękę, kiedy jej pośladki były zbyt blisko mojej twarzy. Oczywiście, nie przeszkadzało mi to, ale to nie był odpowiedni moment, żeby się zatrzymywać na poboczu drogi.
Docisnąłem jeszcze bardziej pedał gazu, a przez gwałtowne szarpnięcie Charlotte poleciała na plecy przez brak pasów, kiedy schylała się. Warknęła coś pod nosem, ale nie zajmowałem sobie tym głowy. W mojej głowie krążył zapach lawendy i wanilii. Z zawieszenie wyrwał mnie jej aksamitny głos.
-Serio, Liam? - nawiązaliśmy kontakt wzrokowy w lusterku. Wzruszyłem tylko ramionami, kiedy pokazała mi co znalazła pod siedzeniem. W dłoni trzymała paczkę prezerwatyw. Nie może mnie oceniać, przynajmniej się zabezpieczam.
W końcu wyciągnęła broń spod siedzenia, którą w zasadzie sama zaprojektowała. Wróciła na przednie siedzenie uważając żeby nie pobrudzić siedzeń. Minutę później podjechaliśmy pod budynek, w którym był domniemany klub. Cóż, tak bym tego nie nazwał. Tynk sypiący się ze ścian i jeden wiszący czerwony led nad wejściem.
Wysiedliśmy z auta, a Charlotte podała mi jednego glocka. Otworzyłem jej drzwi, a do naszych nozdrzy dotarł zapach dużej ilości trawki i potu. Rozejrzeliśmy się po klubie. Po lewej stronie był parkiet, a po prawej bar z okrągłymi stolikami. Spojrzałem z góry na Charlotte i niemal w tym samym momencie skinęliśmy głowami. Nie potrzebowaliśmy słów, żeby siebie zrozumieć. Rozdzieliliśmy się. Brunetka poszła w stronę parkietu, a ja skierowałem się do łazienek.
Aria nie była dla mnie kimś bardzo znaczącym. Lubiłem ją i szanowałem za to, że pokochała takiego debila jakim jest Leo. Mojemu bratu na niej bardzo zależało, przez to też nie mogłem dopuścić, aby ktoś ją skrzywdził. Bez względu na to, i tak bym na to nie pozwolił. Nienawidziłem kiedy kobietom działa się krzywda, szczególnie tym, które znam i szanuję.
Trzasnąłem za sobą drzwiami, kiedy wszedłem do męskiej toalety. Zignorowałem pary, które nie wiedziały co to prywatność lub nastolatków, którzy wciągali te białe gówno. Idąc szybkim krokiem otwierałem każdą kabinę, ale nie znalazłem nigdzie blondynki.
Zdecydowałem się wejść do damskiej łazienki. Wolałem tego uniknąć, ale Charlotte była na drugim końcu baru. Wszedłem do łazienki i od razu przeszedłem to sprawdzania kabin. Niektóre były zamknięte, ale oprócz tego nikogo nie było poza nimi. Wszędzie świeciło słabe światło z niebieskich żarówek. Kiedy już miałem otwierać drzwi, aby szukać gdzieś indziej, usłyszałem cichy płacz. Odwróciłem się ze zmarszczonymi brwiami. Przede mną było wielkie lustro pod którym znajdował się sam marmurowy blat. Mój wzrok zleciał w stronę dochodzącego płaczu. Pod blatem siedziała dziewczyna, a konkretniej, Aria. Odetchnąłem z ulgą, kiedy ją zobaczyłem. Wszedłem wcześniej tak szybko, że jej nie zauważyłem, a ona pewnie sama się mnie wystraszyła widząc, że jakiś mężczyzna wchodzi do pomieszczenia.
CZYTASZ
My Fallen Angel
RomanceDwudziestoczteroletnia Charlotte pod wpływem szantażu musi wziąć udział w wyścigu, z którymi nie miała styczności przez trzy lata. Co więcej, cały czas na jej drodze pojawia się tajemniczy brunet. Nie wiedzą jednak, że łączy ich więcej niż się spod...