1. Witaj Charlotte

7.5K 166 75
                                    




-Kurwa, Charlotte ile można czekać?- zirytowany głos mojej przyjaciółki dalej był wyraźnie słyszalny mimo, że była na dole. Piekliła się już od dziesięciu minut, że się spóźnimy, ale co z tego, że to zawsze na nią musimy czekać a dzisiaj było o dziwo inaczej. Przewróciłam oczami na jej głos i ostatni raz spojrzałam w lustro.

Czarny kombinezon z szerokimi nogawkami spodni oraz górna część, która była tylko na biust nie wyglądała nawet tak źle. Był cały gładki, klasyczny ale jednak miał w sobie to coś. Na nogach miałam czarne szpilki od YSL ze złotą szpilką, która idealnie współgrała z moimi złotymi długimi kolczykami i łańcuszkiem. W makijażu postanowiłam bardziej podkreślić moje brązowo-szare  oczy sztucznymi rzęsami i usta bordową pomadką. Moje długie włosy zostawiłam proste i zarzuciłam je na plecy. Ostatni raz wygładziłam przód kombinezonu
i ruszyłam do drzwi mojej sypialni zgarniając szybko torebkę z fotela. Schodząc z szerokich schodów zauważyłam moją przyjaciółkę stojącą z moim bratem, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali.

-Złość piękności szkodzi- rzuciłam kiedy byłam już na dole jakieś dwa metry od tej dwójki. Aria przewróciła oczami i westchnęła głośno. Oboje zmierzyli mnie wzrokiem i unieśli wysoko brwi. Co zrobiłam również ja patrząc na nich. Aria wyglądała niczym Boginia grecka w białej satynowej sukience do połowy łydki z rozcięciem po prawej stronie aż do biodra, białych szpilkach, mocnym makijażu i niechlujnym koku u dołu głowy. Mój brat również wyglądał niczego sobie w czarnym garniturze, białej koszuli oraz czarnej muszce, niczym pieprzony Bond. Na jego głowie jak zwykle panował bałagan z tych ciemno brązowych kłaków.

-Jednak nie będę krzyczeć, że tak długo musieliśmy czekać, bo wyglądasz zajebiście - rzuciła jakby z uznaniem. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam.

-Mam chęć coś powiedzieć, ale nie wypada. Wyglądasz pięknie Charlotte - przewróciłam oczami, bo dokładnie wiem co miał na myśli. Nie mam pojęcia jakim cudem w tym człowieku mieści się tyle kultury i zboczenia. Aria sięgnęła po torebkę i kiwnęła głową dając znak abyśmy wychodzili. Ruszyłam w kierunki drzwi razem z pozostałą dwójką, Olivier otworzył nam drzwi po czym przeszliśmy do podziemnego parkingu do mojego czarnego Range Rovera. Usiadłam za kierownicą i ruszyłam spod willi. Uwielbiałam ten samochód na tyle, że sama chciałam nim jechać na ten bankiet. Oprócz mnie mógł nim jedynie prowadzić Lorenzo, czyli nasz główny ochroniarz i kierowca.

Jechaliśmy właśnie na bankiet z okazji otwarcia naszej kolejnej firmy. Mieliśmy już jedną firmę, która mamy w spadku po rodzicach, ale razem z Olivierem stwierdziliśmy iż chcemy założyć coś od początku, coś naszego. Mimo, że zajmowaliśmy się niezbyt legalnymi rzeczami a działalność z narkotykami nam nie wystarczyła postanowiliśmy zacząć produkować własną broń. Aby nie wszystko było takie nielegalne, część broni idzie do państwowej armii wojskowej a reszta idzie na lewo. Jesteśmy  najpotężniejszymi osobami dowodzącymi mafią w La Cosa Nostrze* co wiąże się z tym, że służby mundurowe podlegają nam, ale głośno się o tym nie mówi. Oczywiście są inne lewe interesy przez, które mamy dosyć sporo wrogów. Naszą przykrywką są też różne akcje charytatywne czy wpłacanie pokaźnych sum dla sierot czy takich innych.

Zaparkowałam pod jedną z naszych restauracji, która obecnie była przyszykowana pod bankiet. Zerknęłam na te dwójkę z tyłu i przewróciłam oczami widząc jak sobie dokuczają wbijając sobie palce w żebra. Zignorowałam to i otworzyłam drzwi. Wraz z momentem kiedy moja stopa pojawiła się na ziemi oślepiło mnie tysiąc fleszy. Wyprostowałam się, uniosłam wysoko głowę i przykleiłam sztuczny uśmiech. Kątem oka zobaczyłam, że ci debile również wyszli, więc podałam kluczyki naszemu ochroniarzowi, który miał zabrać samochód.

Nie chciałam stać tu dłużej jak jakaś pieprzona gwiazda a tylko wejść do środka, pouśmiechać się do tych kretynów i wyjść. Ruszyłam przodem z dwoma gorylami, którzy odpychali fotografów a za mną szła Aria z uwieszoną ręką na ramieniu mojego brata. Otworzono nam drzwi i ukazałam nam się sala zachowana w ciemnym stylu. Po prawej stronie stały stoliki, na środku jako taki parkiet a po lewej scena na której umieścił się zespól jazzowy. Same pomieszczenie było bardzo wysokie a były jeszcze trzy piętra. Wysokie okna zostały zasłonięte czarnymi zasłonami, które współgrały z czarnymi obrusami na okrągłych stołach i czarnymi kaflami, które sprawiały wrażenie jakby były obsypane brokatem. Z ciemnymi materiałami kontrastowały białe róże rozmieszczone na stołach jak i na scenie. Całość dopełniał ogromy kryształowy żyrandol na środku sali. Musiałam z niechęcią przyznać, że ten kto był odpowiedzialny za wystrój dobrze sobie poradził.

My Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz