•16•

712 56 26
                                    


- Co, twoim zdaniem, miałem jej powiedzieć?

Słowa wybrzmiały złowrogo, a gniew w głosie wypowiadającego je mężczyzny podkreślił tylko trzask gwałtownie zatrzaskujących się przez przeciąg drzwi. Wiatr wył przeraźliwie, rwąc chmury, łamiąc drzewa i wzburzając morze, a cienkie drewniane ściany zakrystii nie były w stanie stłumić odgłosów wściekłej przyrody. Gdy na zewnątrz wszystko spowijała mgła i szaruga, wewnątrz wydawało się całkiem przyjemnie i przytulnie. Świece rzucały ciepły, pomarańczowy blask, a cienie tańczyły tak, jak zagrał im kołyszący się na wszystkie strony płomień. Erwin westchnął cierpiętniczo, przekładając pięćdziesiąty siódmy tom w skórzanej oprawie na stos ksiąg przejrzanych. Część piąta "Studium nad psalmami" Sigmunda Mowinckela nie zawierała odpowiedzi na zadawane przez Gregorego pytania, podobnie jak cztery poprzednie. Sięgnął po szóstą, nie oczekując wcale wiele.

- Mogłeś powiedzieć - zaczął, nie kryjąc irytacji - że przespała swoją szansę i jesteś już zajęty.

- Łatwo ci tak o tym myśleć, bo nie ty musiałeś patrzeć jej w oczy.

Prawda, nie musiał, bo nawet tam nie wszedł i nie rozumiał, czemu Montanha jest w tym aż tak zawzięty. Co oczekiwał ujrzeć? Blondynkę rozciągającą się koło szpitalnego łóżka w obcisłym stroju, może uprawiającą pilates? Jogę? Akrobatykę? Może liczył na to, że w pełnym makijażu i eleganckiej sukience skoczy mu w ramiona, uśmiechnie się zawadiacko i zapyta, czy pojadą razem na patrol? Carbonara nadal wyglądał jak trup, którym był przez mniej niż jedną noc, a w jego sprawie interweniował sam Marian.

Stan Mii dopiero poprawił się na tyle, by była w stanie utrzymać przytomność i względnie komunikować się z otoczeniem. Podłączona do kroplówek i w stanie śpiączki nie chodziła do fryzjera, kosmetyczki, nie uprawiała porannej gimnastyki i nie odżywiała się z zachowaniem wszystkich zasad ustanowionych przez dietetyka. Była blada, wręcz sina, z zaczerwienionymi oczami, popękanymi ustami, siniakami na drobnych rękach, a jej głos ledwo wydostawał się z piersi. Przerażone i rozbiegane spojrzenie uciekało po wszystkich kątach sali, bo zbyt wiele się zmieniło, by mogła to łatwo zrozumieć. Przespała wszystko.

I w żadnym wypadku nie był to dostatecznie dobry powód, by całować jej ręce i zapewniać ją, że wszystko się ułoży, zupełnie tak, jakby nadal zajmowała pierwsze miejsce, a między nimi nic się nie wydarzyło. Szósty tom trafił do pozostałych części serii, rzucony nieco zbyt niedbale i agresywnie. Woń starego papieru i wytartej wołowej skóry wydawała mu się odrażająca i w niczym nie przypominała przyjemnego zapachu nowo zakupionej książki, oprawionej w ładną, kolorową, papierową okładkę.

- Uważasz, że karmienie jej słodkimi kłamstewkami, mającymi, w twojej opinii, poprawić jej samopoczucie, to odpowiednie i uczciwe wyjście, tak? Wobec niej i wobec mnie. A potem jej się poprawi i będziesz mógł swobodnie wybrać, nie przejmując się wcale tym, że ją zdradziłeś, a teraz oszukujesz mnie. Albo jej się nie poprawi i nie będziesz musiał wybierać. Jesteś kutasem, Gregory.

Gregory przestępował z nogi na nogę, co jakiś czas rozpoczynając krótki obchód po całej zakrystii, by zaraz zatrzymać się w kolejnym kącie i stać tam następny kwadrans, rozmyślając i zadając irytujące pytania. Stukot jego butów każdego innego dnia wydawałby się Erwinowi rytmiczny, stonowany i uspokajający, zupełnie tak jak przybijanie pieczątek na poczcie. Lubił ten dźwięk. Uspokajał go i pomagał wytrwać w kolejce bez zwariowania, machania rękoma i biegania w kółko. Ale nie dziś. Dziś niemiłosiernie go irytował, bo wydawany był przez Montanhę, a ten powodował u niego wściekłość samym swoim istnieniem.

- Erwin, nie jesteś chyba zazdrosny o Mię, co?

- Nie, nie jestem zazdrosny. Jestem zły na ciebie i na to, że jesteś takim kłamliwym i manipulanckim fiutem, który zachowuje się tak, jakby należało mu się wszystko. Gdyby to był krótki, pouczający internetowy komiks, obaj kopnęlibyśmy cię w dupę i zostalibyśmy parą. Tylko wiesz, to nie komiks, a w życiu wszystko kończy się szybko i mało atrakcyjnie.

Pierwszy Jeździec || MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz