Prolog

428 19 2
                                    

     Keira szła właśnie ulicą, a tak właściwie to biegła, aby zdążyć na metro. Ledwo udało jej się dobiec, ale jak wpadła do wagonu od razu znalazła wolne miejsce.
     Kilka przystanków później weszło dwoje dziwnie wyglądających ludzi. Oparli się o barierki metra. Dziewczyna z chłopakiem byli ubrani całkiem na czarno, mieli na sobie skórzane kurtki i przypasaną broń. Normalnie ludzie na pewno zaczęliby panikować widząc ich, ale wszyscy wydawali się jakby ich nie zauważali.
- Ona się na nas patrzy - powiedział chłopak do swojej towarzyszki wskazując głową Keirę. Dziewczyna udała, że patrzy w dal, przez okno metra, jakby było co oglądać.
- Wydaje ci się, przecież nas nie widzi - odpowiedziała dziewczyna, a Keira nadstawiła uszu.
- Wiem, ale...
- Daj rękę - podwinęła mu rękaw lewej ręki - przecież narysowałeś runę. Wpadasz w paranoję, przyziemny nie zobaczy nocnego łowcy, gdy ma na sobie Mendelina*.
     Nocni łowcy. Keirze serce zabiło szybciej. A więc to są najprawdziwsi nocni łowcy. Wróciła na chwilę myślami do całkiem niedawnych wydarzeń:
- To twój nowy wisiorek? - zapytała ta jędza Ashley podchodząc do niej - myślałam, że nie dostajecie tak drogich prezentów w domu dziecka.
- Dostałam go od matki, kazała mi go przekazać w moje szesnaste urodziny, zanim zmarła - odpowiedziała niechętnie.
     Dziewczyna złapała zawieszkę na srebrnym łańcuszku. Przedstawiała małego żołędzia.
- Jaka szkoda by była, gdyby ktoś go zniszczył - zerwała go z szyi Keiry.
- Ashley, proszę...
- Ups - rzuciła go na ziemie i rozdeptała, po czym odeszła.
     Keira rzuciła się na ziemie, aby zebrać resztki swojej jedynej pamiątki po matce. Po jej twarzy pociekły łzy. Już chciała go wyrzucić do kosza, ale jej uwagę przykuła mała karteczka, która znajdowała się w środku żołędzia. Resztę wyrzuciła i wzięła papierek do ręki. To co na niej odczytała nie miało dla niej sensu...

„Jesteś nocnym łowcą"

...aż do dzisiaj.

     Wyciągnęła szybko zeszyt, żeby móc przerysować runę jak najdokładniej potrafiła i przysłuchiwała się dalej:
- Ał - jęknął chłopak, gdy dostał kuksańca w brzuch.
- Co jest? - dziewczyna podciągnęła mu koszulkę do góry, odsłaniając jego brzuch. Był ranny.
- Cholera, musiał mnie dziabnąć!
- Daj narysuję ci iratze*.Masz szczęście, że to był niegroźny demon - dziewczyna wyciągnęła z kieszeni coś co na pierwszy rzut oka wyglądało jak ołówek. Przytknęła go do rany chłopaka i narysowała inny znak, który Keira również skrzętnie przerysowala. Po chwili jego rana całkowicie się zasklepiła.
- Wysiadamy - poinformował swoją partnerkę. Wychodząc zahaczył o barierkę swoim „ołówkiem", który trzymał w kieszeni, a ten mu wypadł. Chłopak jednak tego nie zauważył i wyszedł. Gdy drzwi się za nim zamknęły Keira wstała i dyskretnie podniosła zgubę oraz schowała ją do plecaka.

•••

     Po powrocie wbiegła do swojego pokoju i jak najszybciej wyciągnęła z plecaka zeszyt i „ołówek". Rozejrzała się po pokoju, żeby sprawdzić czy na pewno jest sama. W domu dziecka trudno było o prywatność, zwłaszcza, że nie miało się swojego własnego pokoju. Jej współlokatorki jednak nie było w pobliżu. Wzięła najpierw długopis i narysowałam runę kilka razy na kartce, aby mieć pewność w rysowaniu jej. Następnie wzięła do ręki „ołówek". Gdzie mogła zrobić sobie runę, żeby nie było jej widać? Czy one zostają na zawsze? Pomyślała, że najbezpieczniejszym miejscem na zrobienie runy będzie brzuch. Odsłoniła koszulkę i zaczęła rysować. Natychmiast jednak poczuła niesamowite pieczenie. Zupełnie jakby przypalała sobie skórę. Kontynuowała rysowanie i wkrótce runa była gotowa. Nic się jednak nie stało...chyba. Może do góry nogami nie działa? No tak, narysowała ją odwrotnie, bo inaczej trudno by to było zrobić na własnym brzuchu.
- Keira! Jesteś tutaj? - zamarła, gdy Pani Snarky weszła do pokoju - Gdzie ta dziewucha się podziewa?
Po chwili wyszła i zamknęła za sobą drzwi. „Nie zauważyła mnie! - pomyślała uradowana - Runa działa! Jestem nocnym łowcą! Nagle coś do niej dotarło - a co jeśli już nigdy nikt mnie nie zobaczy? Z wyjątkiem innych nocnych łowców, kimkolwiek są."
     Po jakimś czasie wszyscy zostali zawołanie na obiad. Keira zeszła na dół w obawie, że nikt nie zauważy jej obecności.
- Tu jesteś Keira - uff, runa przestała działać - szukałam cię. Dzisiaj ty sprzątasz po obejdzie.
- Dobrze, Pani Snarky.
     Jak powszechnie wiadomo (lub nie) mycie naczyń jest zajęciem, które niezwykle sprzyja wszelkim refleksjom. Keira rozmyślała o dzisiejszym dniu i o tym co odkryła.
     „Jestem nocnym łowcą - dotarło do niej - teraz mam szansę się stąd wyrwać. Dołączyłabym do nich, czymkolwiek się zajmują. Byłabym jedną z nich i nie musiałabym mieszkać w domu dziecka!"

     „Muszę ich znaleźć."

______________________________

* nazwy run
Witajcie!
Mam nadzieję, że książka komuś przypadnie do gustu. Nie jesteśmy sami nocni łowcy!
Miłego czytania!

PS To już druga moja książka, która zaczyna się w nowojorskim metrze! 😂

[Nocni łowcy] Prochem i cieniem jesteśmy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz