Rozdział 4

168 10 0
                                    

     Obudziwszy się rano Keira wspominała wydarzenia minionego dnia. Była w szkole, razem z Willem. Ashley znowu się nad nią znęcała (chociaż to był pikuś przy tym co potrafi), ale tak czy inaczej Keira się na niej odegrała. W dodatku latała na motorze! To było najcudowniejsze uczucie na świecie. Mogła podziwiać cały Nowy York z lotu ptaka. Czuła jak wiatr rozwiewa jej włosy. Jak kosmyki są plątane przez gwałtowny podmuch ciepłego, letniego powietrza. Wtedy czuła się naprawdę wolna. Nie była nigdzie zamknięta, nie ograniczały jej ściany żadnego budynku, ani szkoły, ani sierocińca, ani nawet instytutu, którego jeszcze nie zdążyła dobrze poznać i ją przerażał. Tylko bezkresne rozgwieżdżone niebo.
     Will odstawił ją do domu dziecka najszybciej jak to było możliwe, rzucił cierpkie „cześć" i zniknął. Nawet jego zachowanie nie było jednak w stanie zepsuć Keirze humoru. Od razu po wejściu do pokoju spakowała wszystkie swoje rzeczy (zbyt dużo ich nie było) i wzięła się za czytanie książki, którą dał jej chłopak, a później poszła spać. Śnił jej się nocny Nowy York z lotu ptaka.

•••

     Wszyscy w domu dziecka byli bardzo zafascynowani jej wyjazdem. Kilka osób nawet się pożegnało, co bardzo ją zdziwiło. Większość z tych ludzi nawet nigdy nie zamieniła z nią słowa. Magnus przyszedł punktualnie. Miał na sobie błękitne spodnie, koszulkę z kotem i niesamowicie brokatową marynarkę (od patrzenia na nią bolały oczy). Podpisał wszystkie papiery i nareszcie Keira była wolna!
- To co - zaśmiała się wychodząc z tego okropnego budynku, by już nigdy w życiu do niego nie trafić - mam mówić Ci teraz „tato"?
- Błagam tylko nie to, to byłby mój najgorszy koszmar - zaśmiał się. - Dwoje synów mi wystarczy. To była tylko formalność. Zapomnijmy o całej sprawie i cieszmy się życiem.

•••

     Przed instytutem na Keirę czekała Lizzy. Od razu podbiegła, aby ją uściskać:
- Tak się cieszę, że z nami zamieszkasz! - wykrzyknęła - Cześć Magnus! - pomachała mu, kiedy już odchodził.
- Nareszcie w instytucie będzie jakaś inna dziewczyna w moim wieku! Will jest kochany, ale cieszę się, że będę miała też ciebie - mówiła o nim w bardzo czuły sposób.
- Jesteście rodziną?
- Właściwie to z biologicznego punktu widzenia to nie - szły już korytarzem - bo Jace i Izzy tylko się razem wychowywali, nie są tak na prawdę rodzeństwem. Natomiast ja i Will bardzo się kochamy, jesteśmy zżyci jak prawdziwe rodzeństwo i jesteśmy parabatai.
- Paraba- co?
- Parabatai to tacy partnerzy przez całe życie. Jesteśmy ze sobą w walce, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nasze dusze są niemal złączone. To trochę jak małżeństwo.
- Aha - Keira mruknęła na potwierdzenie, że coś zrozumiała.
- Nie zrażaj się więc od razu do Willa - zaczęła się teraz zastanawiać czy Elizabeth wie o tym, że Will był wczoraj u niej w szkole - może na początku nie być do ciebie zbyt przyjaźnie nastawiony, jeszcze Ci nie ufa - No tak. Był wczoraj w szkole, bo nie chciał żeby nikomu nie powiedziała o łowcach - Na pewno z czasem się przekona, on jest dość... specyficzny.
- Tada! - doszły do prawdopodobnie pokoju Keiry - Pomagałam w urządzaniu, a w szafie masz jakieś ubrania. Podoba Ci się?
- Jest.. - Keira po prostu zaniemówiła - jest cudowny, dziękuję - przytuliła się do Lizzy.
- A gdzie jest reszta? - nagle sobie przypomniała, że w instytucie mieszka więcej osób.
- Pojechali do Idrisu - powiedziała i widząc pytającą minę Keiry zaczęła tłumaczyć - to... jest taka jakby ojczyzna nocnych łowców w Europie Środkowej. Nie szukaj go jednak na mapie bo nie znajdziesz na zwykłej, przyziemnej. Znajduje się pomiędzy Francją, Niemcami a Szwajcarią.
- A przyziemni to...
- To zwykli ludzie, ci co nie wiedzą o świecie cieni.
- Co składa się na świat cieni? - Keira się zaciekawiła, wiedziała na razie tylko tyle, że istnieje i wszystko co widziała w dzieciństwie jest prawdą, wszystkie te dzienne istoty chodzące wśród zwykłych ludzi, wzdrygnęła się.
- Świat cieni to to czego nie może zobaczyć zwykły przyziemny bez wzroku - Keira była pełna podziwu jak Lizzy spokojnie tłumaczyła wszystko co chciała wiedzieć, nawet najbardziej oczywiste dla niej rzeczy - na przykład my, czarownicy, tacy jak Magnus czy Max, którego chyba nie zdążyłaś poznać, bo byłaś nieprzytomna. Oprócz tego wilkołaki, wampiry i fearie - Keira pokiwała głową - Co jeszcze chcesz wiedzieć?
- Tak naprawdę to nie wiem czego nie wiem - powiedziała nieco zmieszana. - A runy, możesz mi coś o nich opowiedzieć?
- Oczywiście! - wykrzyknęła z entuzjazmem - Runy rysuje się stelą - wyjęła ją z kieszeni - ty poznałaś już trzy, Brat Henoch narysował Ci jedną na łopatkach - poklepała ją po plecach - narysował Ci runę Anielskiej Mocy. Wcześniej jej nie miałaś, dlatego poparzyło Cię serafickie ostrze, o których też ci opowiem za chwilę. My narysowaliśmy ci runę uzdrawiającą jak zaatakował cię demon, ale jak byłaś ranna to zobaczyliśmy, że masz już na sobie runę, która ukrywa nas przed przyziemnymi bez wzroku. Runy pomagają nam walczyć z demonami i dają moc. Teraz to ja mam pytanie. Skąd miałaś stelę i skąd wiedziałaś jak wyglądają runy?
- Cóż... podsłuchałam was wtedy w metrze i podejrzałam ze dwie runy.
- Fascynujące, o runach jeszcze się więcej dowiesz, jeśli chcesz mogę narysować ci runę, która pozwala dostrzegać świat cieni.
- Ale ja już widzę świat cieni.
- Tak, ale ta runa - wskazała na runę wyglądającą jak oko na swojej dłoni - czasami pozwala widzieć jeszcze więcej.
- Cóż... No dobrze.
- Jesteś praworęczna?
- Tak...
- To daj mi rękę, może trochę zaboleć, to jedna z tych bardziej bolesnych run.
     Keira podała jej dłoń z lekkim wahaniem. Nadal pamietała syk ostrza w zetknięciu z jej skórą i bolesne poparzenie. Nie chciała przeżywać tego ponownie, miała nadzieję, że runa nie sprawi takiego bólu.
     Lizzy miała rację, że rysowanie tej runy boli, ale było do zniesienia. Keira zacisnęła zęby i już było po wszystkim. Dotknęła swojej dłoni.
- Niezłe - potarła runę, jakby spodziewała się ją zmazać.
- Ta runa zostanie ci już na zawsze, niektóre z czasem blakną i znikają, bo działają tylko przez jakiś czas, ale ta jest na stałe.
- Miałaś mi powiedzieć coś o ostrzach - przypomniała Keira.
- Zgadza się! - Lizzy uradowana klasnęła w dłonie - Chodźmy do zbrojowni!

•••

- Chyba nigdy nie zapamiętam tego labiryntu - Keira pożaliła się idąc krętymi korytarzami.
- Dasz radę, już jesteśmy - weszły do pomieszczenia z bronią. Były tam miecze, noże, sztylety, maczugi, topory, młoty, włócznie, łuki ze strzałami, serafickie ostrza i mnóstwo innych broni, których nazw Keira nie znała - ja osobiście uwielbiam łucznictwo, nie lubię się rzucać w wir walki, w przeciwieństwie do Willa, wolę walkę z odległości. Serafickie ostrze natomiast - podała Keirze jedno, a ona się zawahała, pamiętając ból kiedy dotknęła go ostatnio - nie bój się, już nic ci się nie stanie, wcześniej nie miałaś runy - wzięła je do ręki i faktycznie nic się nie stało, broń była wyjątkowo lekka. - Klingę robi się z adamasu, tak samo jak stele. Adamas wyrabiają żelazne siostry w Adamantowej Cytadeli. Ostrze aktywuje się wypowiadając imię anioła, później ostrze trzeba „zresetować" u Sióstr. Jak chcesz to możemy zobaczyć prawdziwego wojownika w akcji, bo Will jest chyba na sali treningowej.
- Jasne.

•••

     Poszły na salę treningową. Lizzy się nie pomyliła, Will faktycznie trenował, gdy weszły w ogóle się tym nie przejął, tak jakby nikogo nie zauważył. Był jak dzikie zwierze, jak drapieżnik, ale poruszał się z niezwykłą gracją. Trenował ze sztyletami, rzucił jednym z nich, a ten zawirował w powietrzu i trafił w ścianę centymetry od głowy Keiry.
- Och, myślałem, że przyjeżdża jutro - powiedział oschle.
- Will! - skarciła go dziewczyna.
     Chłopak nie przejął się tym za bardzo i kontynuował trening. Do Keiry dotarło, że nigdy nie osiągnie takiego poziomu wyszkolenia.
- Umiesz strzelać z łuku? - zapytała Lizzy.
- Nie bardzo - odpowiedziała Keira zgodnie z prawdą, jeśli bywała na strzelnicy to raczej sięgała po broń palną.
- W takim razie Cię nauczę, to chyba będzie aktualnie najbezpieczniejsza czynność jakiej możesz się nauczyć i nie zrobić sobie krzywdy przy okazji.

[Nocni łowcy] Prochem i cieniem jesteśmy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz