Rozdział 7

107 9 0
                                    

- Dawaj ją tu - próbowali wpakować się do taksówki.
- Oj, chyba impreza się udała - zażartował kierowca, w odpowiedzi dostał jednak tylko wściekłe spojrzenie Willa.
- Zimno mi - pożaliła się Keira.
- To trzeba było się cieplej ubrać i się pilnować - zakpił chłopak.
- Oh, przestań. Sam ją zgubiłeś - wypomniała mu Lizzy.
- Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy?
- Tak, jeszcze chwila, a mogło być już za późno.
- Sama chciałaś ją brać ze sobą.
- Ale to ty miałeś jej pilnować.
- A więc teraz to moja wina, tak?
- Oczywiście, że twoja!
- Lepiej się módl żebyśmy wrócili przed rodzicami.
- O nie! Zapomniałam!
- Weź ją ze mnie - Keira oparła się o niego głową.
- Chodź Keiro, oprzyj się o mnie.
- On mnie nie lubi - pożaliła się - przecież nic mu nie zrobiłam.
- Oczywiście, że nie - dziewczyna rzuciła wymowne spojrzenie swojemu porabatai, a ten wywrócił oczami.
     Gdy tylko wrócili nałożyli Keirze odpowiednie runy. Po jakimś czasie dziewczyna doszła do sobie.
- Masz - Will podał jej ogromny kubek z jakąś cieczą, gdy tylko się obudziła.
- Co to? - rozejrzała się po pokoju, byli w salonie, leżała na kanapie.
- Woda święcona.
- Po co?
- Wampir Cię ugryzł, a żeby zapobiec przemianie musisz ją wypić - zniecierpliwiony nie miał ochoty wyjaśniać. Keira posłusznie wzięła naczynie do ręki i wypiła jego zawartość.
- Pamiętasz coś z tej nocy? - zapytała Lizzy.
- Pamiętam jak szłam za Willem, a później już za nim nie szłam, bo ktoś mnie pociągnął do tyłu - pomasowała sobie skronie, żeby wszystko sobie przypomnieć i zadrżała. - To było okropne.
- Widzisz to nie moja wina, że akurat ją sobie upatrzyli - Will zwrócił się do parabatai.
- Ja nie twierdzę, że to twoja wina - wtrąciła się Keira.
- Co było dalej? - dopytywała Lizzy.
- Później jak zorientowali się, że jestem nocnym łowcą to jeden z nich powiedział, że krew nocnych łowców daje możliwość chodzenia w słońcu - parabatai spojrzeli na się siebie znacząco. - To prawda?
- Nie, znamy tylko jeden taki przypadek, ale to niedobrze, że takie plotki szerzą się wśród podziemnych.
- Później już nic nie pamiętam. Cz-czy - Keira zawahała się czy aby na pewno chce zadać to pytanie - było dużo krwi?
- Nie chcesz nam chyba powiedzieć, że boisz się widoku krwi? - zaśmiał się Will.
- Trochę...
- Co z ciebie za nocny łowca? A jak zostaniesz ranna w jakiejś walce?
- Will... - upomniała Lizzy ze znudzeniem - Nie Keiro, nie było dużo krwi.
- Za to śmiesznie się zachowywałaś - zakpił chłopak.
- Czyli byłam przytomna? - zdziwiła się Keira.
- Przytomna, ale nieświadoma. Jad wampira powoduje odurzenie i silnie uzależnia. Byłaś jak naćpana.
- O nie - złapała się za głowę. - Co takiego robiłam?
- Chciałaś żebym Cię ugryzł, co jest całkowicie zrozumiałe. Jak wampiry uciekły to chciałaś więcej, tak działa jad. A poza tym połamałaś moją stelę.
- Przepraszam.
- Wróciliśmy! - usłyszeli na korytarzu.
- Tu jesteśmy! - krzyknęła z pokoju Lizzy.
- Co tam porabialiście?
- A to i owo - nikt specjalnie się nie palił  do opowiadania historii z tego dnia - Lepiej mówcie co ustaliliście.
- Nie jest dobrze - Clary zmarszczyła brwi. - Stosunki pomiędzy nami a podziemnymi są coraz bardziej napięte, a Clave jest nieugięte. Kohorta sprawiła, że niektórzy podziemni całkiem stracili do nas zaufanie a Clave nic się z tego nie nauczyło - wyrzuciła sfrustrowana ręce do góry. - W dodatku powstają grupy nocnych łowców utożsamiających się z Valentinem. Nocni łowcy natomiast zaczynają znikać, a później są znajdywane ciała z upuszczoną krwią, wśród wampirów szerzy się plotka, że nasza krew daje im możliwość chodzenia po słońcu.
- Ta, coś o tym wiemy - wtrącił Will, a Lizzy i Keira spojrzały na niego morderczym wzrokiem.
- Polecili nam też - zaczął trochę niepewnie Jace - zabrać Keirę do miasta kości.
- Co?! - krzyknęli w tym samym momencie oboje parabatai.
- Może ją zabrać jedna osoba, Cisi Bracia nie chcą wycieczek.
- Dlaczego do miasta kości? - zapytała Lizzy.
- Chcą ją przesłuchać mieczem anioła... jakby miała po co kłamać - westchnął. - Nie możemy się sprzeciwiać.
- Ja ją zabiorę - powiedział Will patrząc na swoją parabatai, może wyczuł, że dziewczyna nie jest na to zbyt chętna - wiem, że nie przepadasz za tym miejscem.

[Nocni łowcy] Prochem i cieniem jesteśmy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz