Rozdział 6

122 8 0
                                    

- Nie możemy jej przecież wziąć - Will kłócił się ze swoją parabatai.
- Będziemy jej przecież pilnować, nic się nie stanie.
- Będzie lepiej dla niej i dla nas jak zostanie w instytucie.
- Kiedyś będzie musiała z niego wyjść, nie może wiecznie tutaj siedzieć.
- Wampiry to nie przelewki, możemy ją kiedyś wziąć na patrol albo unieszkodliwianie jakiś mniejszych demonów.
- Jeszcze przed chwilą nie chciałeś nawet żeby tutaj mieszkała, a teraz chcesz żeby została w instytucie, co ty się tak o nią martwisz?
- Dobra. Niech idzie - w końcu uległ - ale nie będę jej znowu targać do domu jak ktoś ją pogryzie.

•••

     Nocni łowcy ubrali się cali na czarno. Keira też dostała swój strój bojowy. Był zrobiony z bardzo wytrzymałego materiału i przyjemnie się go nosiło. Nie krępował ruchów, więc był idealny do walki, jakby Keira umiała walczyć. W każdym razie był całkiem wygodny i elastyczny. Był to stary strój Izzy, matki Elizabeth:
- Pasuje na Ciebie idealnie! - pochwaliła Lizzy - Niestety ja mam całkiem inną figurę niż moja matka i jej ciuchy na mnie nie leżą, bardzo tego żałuję, bo są piękne - zamyśliła się - ale na ciebie są idealne i idealnie podkreślają twoje kobiece kształty. Zgodzisz się Will?
- Masz - Will podał Keirze serafickie ostrze, całkowicie ignorując pytanie i poinstruował ją jak go używać - wymawiasz imię anioła i dźgasz wampira, ale tylko jak będzie chciał Cię zaatakować. Według porozumień wampiry nie mogą krzywdzić nocnych łowców.

•••

     Pojechali taksówką, szczerze mówiąc Keira nie myślała, że nocni łowcy poruszają się po mieście taksówkami (ani metrem), ale mniejsza o to. Gdy byli na miejscu ich oczom ukazał się klub z neonowym napisem „Pandemonium".
- Ja pójdę pierwsza - odezwała się Lizzy.
- Chcesz mnie z nią zostawić? - obruszył się Will.
- Przecież Cię nie pogryzie - zaśmiała się.
- Dobra, to ile wiesz o wampirach? - odezwał się kiedy już Lizzy już weszła do środka.
- Czy wiadomości zawarte w „Zmierzchu" są prawdziwe?
- Eee, nie. Wampiry nie świecą w słońcu, a wilkołaki nie porozumiewają się telepatycznie. Jedyne co się zgadza to fakt, że te dwa gatunki się nie nawidzą.
- Czytałeś książkę? - zdziwiła się Keira.
- Nie, Lizzy zmusiła mnie do obejrzenia filmów.
- Książka lepsza.
- Niewątpliwie, ale już chodźmy. Trzymaj się blisko, nie chcę mieć Cię na sumieniu.
     Weszli do środka. Uszy Keiry od razu uderzyła głośna muzyka. W pomieszczeniu było mnóstwo ludzi, wszyscy najwyraźniej świetnie się bawili. Niektórzy tańczyli, cześć dopiero zaczynała popijać, a cześć już najwyraźniej kończyła, bo słaniali się na nogach. Gdzieś w kącie jakaś para się obściskiwała.
- Przecież to zwyczajny klub - powiedziała do Willa.
- Dobrze się przyjrzyj.
     Wytężyła wzrok i tym razem dostrzegła, że większość z gości lokalu to nie są ludzie. Niektórzy mieli kolorowe, hipnotyzujące oczy, szpiczaste uszy, kolorową skórę i... kły. Patrzyła na to wszystko bardziej z fascynacją niż ze strachem, chociaż nie była pewna jaka reakcja byłaby bardziej na miejscu w takiej sytuacji.
Poszli dalej przeciskając się przez tłum ludzi i rozglądając dookoła. Nikt jednak nie wydawał się poruszony, gdy dostawał z łokcia lub gdy był popychany.
- Gdzie jest Keira? - zapytała Lizzy.
- No przecież idzie zaraz za mną - Will się odwrócił. - Cholera!
- Jak mogłeś ją zgubić?! - krzyknęła na niego.
- Nie zgubiłem jej! Przed chwilą była tuż za mną!
- Musimy ją znaleźć i to szybko - oboje zaczęli się rozglądać dookoła.

•••

     Keira nagle poczuła na ustach czyjąś zimną dłoń. Została pociągnięta do tyłu. Chciała krzyczeć, ale nie mogła. Została wciągnięta do jakiegoś ciemnego pomieszczenia, chyba było to coś na kształt zaplecza klubu. Zamrugała kilka razy żeby przyzwyczaić się do mroku. Jej oczom ukazały się trzy przerażajace blade twarze. Wampiry.
- Niezły połów - odezwał się jeden.
- To nocny łowca! - powiedział z przerażeniem drugi wskazując na runy - Nie możemy jej nic zrobić, bo będą nas ścigać.
- Nie panikuj, przecież już nic nikomu nie powie.
- Zostawicie mnie - próbowała się wyrwać z ich uścisku, ale nie była nawet w połowie tak silna jak chociażby jeden z nich.
- Nie martw się, nie będzie bolało.
- Słyszałem - wtrącił inny wampir - że krew nocnych łowców pozwala chodzić po słońcu.
- Zobaczymy.
     Jeden z nich uniósł sobie do ust jej nadgarstek i go polizał, łaskocząc skórę. Obnażył swoje kły i zatopił je w skórze jak w maśle. Miał rację, bolało tylko na początku, a po chwili ciało Keiry zalała fala rozkoszy. Później inny wampir ugryzł ją w drugą rękę. Straciła świadomość i zatraciła się w tym osobliwym odczuciu.
- Odsuńcie się od niej! - krzyknął Will.
     Wampiry odskoczyły jak poparzone, jednak bały się konsekwencji. Najwyraźniej przewidzieli taką ewentualność, bo uciekli tylnym wyjściem. Will stanął jak wryty, walczył ze sobą. Zastanawiał się czy rzucić się za wampirami czy pomóc Keirze, ale nie mógł przecież jej zostawić. Zrezygnowany wrócił do dziewczyny.
- Ja chce więcej - powiedziała.
- Nie chcesz, wampirzy jad działa na Ciebie jak narkotyk. Prawdopodobnie nawet nie wiesz co do Ciebie mówię - westchnął.
- Ugryź mnie - błagała.
- Nie jestem wampirem - wyciągnął z kieszeni stelę.
- Nie!! - dziewczyna wyrwała ją z jego ręki i przełamała na pół.
- Cholera jasna! Czy ty musisz utrudniać nam życie?!
- Choć do mnie - dziewczyna przywarła do Willa, chłopak napiął wszystkie mięśnie. Jad kompletnie odebrał jej świadomość i zdrowe zmysły - daj mi więcej.
- Na anioła! - do pomieszczenia wpadła Lizzy - Jakie to słodkie!
- Ani to słodkie ani fajne - Will usiłował odkleić od siebie Keirę. - Ona jest na haju. Masz stelę?
- Nie, a ty nie masz?
- Miałem, ale ją unicestwiła - powiedział patrząc smutno na pozostałości steli.
- Tak się spieszyłam, że nie zdążyłam wziąć swojej.
- No to musimy zabrać ją do domu - oderwał sobie kawałek T-shirt'u żeby obwiązać rany po ugryzieniach (jak przyzwoity koleś z kiczowatych romansów).
- A co z twoim „nie będę jej znowu targać do domu jak ktoś ją pogryzie"? - dziewczyna starała się naśladować ton jego głosu.
- A poniesiesz ją do domu?
- Oczywiście, że nie, wezwiemy taksówkę. Kierowca pomyśli, że się co najwyżej wstawiła.
- Dobra - Will wziął dziewczynę na ręce.

[Nocni łowcy] Prochem i cieniem jesteśmy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz