Rozdział 22

87 6 1
                                    


     Rano Keira poszła do kuchni i otwierała po kolei wszystkie szafki w poszukiwaniu czegoś co nadawałoby się do jedzenia. W końcu zrobiła jajecznicę. Niestety nie znaleźli żadnego telefonu komórkowego, najwyraźniej w miejscu bez zasięgu nie opłaca się posiadać czegoś takiego. Wygrzebali natomiast sporo pieniędzy z szafek. Spakowali kilka rzeczy, które mogłyby się przydać do plecaków, które znaleźli i wyszli w dalszą podróż.

•••

- To chyba nie do końca są czasy, w których ludzie biorą obcych autostopowiczów do swoich samochodów - powiedziała Keira, gdy minął ich kolejny samochód. Szli już cały dzień i zaczęło się ściemniać, ale nie uśmiechało im się spędzać kolejnej nocy w środku lasu, więc szli dalej.
- Nie sądzisz, że wyglądamy podejrzanie?
- Para dwóch nieletnich idąca niemalże opuszczoną drogą przez las? Nie, dlaczego?
- Para nastolatków z podejrzanymi tatuażami i bronią.
- Nie wiedzą, że mamy broń.
      Po jakimś czasie i kilkunastu samochodach później nareszcie jakiś się zatrzymał.
- Dove stai andando? - zapytał mężczyzna prowadzący samochód.
- Roma? - odpowiedziała Keira.
- Terni - odpowiedział mężczyzna, widząc, że nie ma do czynienia z Włochami, tylko obcokrajowcami.
- Okay - zgodziła się Keira.
- Entra.
- Grazie.
     Wsiedli do samochodu.
- Dokąd jedziemy? - spytał Will.
- Do Terni, jest ponad godzinę drogi samochodem od Rzymu, ale bliżej cywilizacji niż w tym lesie.
- Skąd znasz włoski?
- Uczyłam się trochę od Thomasa, ale znam tylko podstawowe zwroty.
- Oczywiście, znowu on - mruknął Will.

•••

     W mieście odszukali jakieś biuro tyrystyczne, w którym dowiedzieli się(a raczej z ulotki na drzwiach), że jedyny transport do Rzymu odjeżdża po godzinie dwudziestej drugiej i że jest to pociąg. Niestety było już po północy.
- Możemy znaleźć jakiś hostel - zaproponowała Keira - z tego co znaleźliśmy w tamtym domu powinno wystarczyć na jedną noc.
- W porządku.
     Odszukali na mapie turystycznej wziętej ze stojaka przy biurze jakiś tani hostel i tam poszli. Na szczęście mieli wolny pokój. W środku było bardzo ciasno, stało tam jedno łóżko i była maleńka łazienka, ale Keira nie zwracała uwagi na niedogodne warunki i od razu rzuciła się na łóżko, i zasnęła.

•••

     Rano wyszli zjeść śniadanie na mieście i  poszli do biura podróży, gdzie dowiedzieli się o tym, że najwcześniejszy pociąg odjeżdża dopiero w południe.
- Możemy poczekać, ale jest może jakiś inny środek transportu? - zapytała Keira.
     Na szczęście w biurze mówili po angielsku.      Nie chcieli już jeździć autostopem, bo znalezienie kogoś kto ich podwiezie zajęłoby cały dzień.
- Możecie wypożyczyć rowery, można je oddać w Rzymie, w wypożyczalni. Rowerem stąd do Rzymu jedzie się około pięciu godzin.
- Co robimy? - spytała Willa.
- Nie czekałbym na pociąg, bo zajmie to zbyt dużo czasu, nie mamy wystarczająco pieniędzy żeby wypożyczyć samochód, a nie uśmiecha mi się czekać aż ktoś łaskawie postanowi nas podrzucić, wiec to chyba nasza jedyna opcja.
- Kolejny ciężki dzień - westchnęła - zgoda. Gdzie ta wypożyczalnia?

•••

      Podróż była dosyć męcząca i często robili sobie przerwy żeby zregenerować siły i coś zjeść. Ogromny plus jaki Keira znalazła to piękne widoki. Rozglądała się i widziała pola, miasteczka, a to wszystko było takie urocze, że nie mogła przestać się zachwycać.

•••

     Do Rzymu przyjechali pod wieczór. Weszli do pierwszej lepszej restauracji, zjedli coś i oddali rowery. Teraz musieli tylko znaleźć instytut. Co prawda Will nawet znał jego adres, ale mieszkańcy miasta nie byli zbyt pomocni. A nawet jeśli byli to ciężko było zrozumieć co mówią. W końcu udało im się dotrzeć w odpowiednie miejsce.
     Przywitała ich kobieta o oliwkowej karnacji i szarych włosach do ramion.
- Witajcie nocni łowcy, z kim mam przyjemność?
- Jestem Will Herondale-
- Ah tak! - przerwała mu - Już od kilku dni was szukają! Żaden czarownik nie był w stanie wpaść na wasz ślad. Wchodźcie, proszę. Co robicie w Rzymie?
- To dosyć długa historia, a my jesteśmy zmęczeni.
- Oczywiście, zaraz zaprowadzę was do pokoi i dam wam jakieś ubrania.
     Instytut Rzymski był jednym z większych i piękniejszych Instytutów na świecie. Był wąski i umieszczony pomiędzy dwoma przysadzistymi budynkami, Instytut wygląda jak opuszczony kościół, który popadł w ruinę. Ze względu na to, że znajdował się w gęsto zaludnionym mieście, dodane zostały dodatkowe osłony, aby odstraszyć Przyziemnych.
     Miał kopulaste szczyty, wysokie łuki i wieże oraz marmurowe kolumny, które wzorowane były na Bazylice Świętego Piotra. Wejście był to zestaw podwójnych złotych drzwi, które otwierały się na atrium, wypełnione posągami na lewej ścianie i realistycznymi rzeźbami po prawej, z sufitem wyłożonym złocisto-srebrnymi kafelkami z włoskim napisem, którego tłumaczenie znaczyło „Dam ci klucze do królestwa niebieskiego, cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".

•••

     Rano do instytutu przyszedł Wysoki Czarownik Rzymu.
- Dobrze, więc gdzie was wysłać? - spytał otwierając bramę.
- Do nowego Jorku.
- Już się robi.
     Weszli do bramy, trzymając sie za ręce, żeby przypadkiem sie nie zgubić. Po chwili zaczęli spadać w dół, do wody... Keira wynurzyła się pierwsza, a zaraz za nią Will.
- Jak ktoś jeszcze raz zrzuci mnie z nieba to chyba go uduszę.
- Przynajmniej jesteśmy w Nowym Jorku.
- Dlaczego jak mówisz jakiemuś gościowi z granicą „nowy jork" to on myśli automatycznie „Central park"?
- I wrzuca cię do jeziora.
- No właśnie.
     Podpłynęli do brzegu na tyle blisko, że dało się stanąć na dnie. Keira wycisnęła swoje włosy i już chciała wyjść, ale Will nagle się zatrzymał.
- Co jest? - spytała.
- Kaczki - wskazał na stadko ptaków.
- Co z tego?
- To krwiożercze bestie!
- Chcesz mi powiedzieć, że nie boisz się demonów tylko kaczek? - Keira zaczęła się śmiać.
- To bardzo złe stworzenia.
- Chodz i nie marudź. No już idźcie sobie - Keira przegoniła zwierzęta - nie mamy nic dla was.
     Po chwili oboje wyszli i ruszyli w kierunku domu.
- Nie mogę uwierzyć, że boisz się kaczek - zaśmiała się.
     Teraz Keira nie będzie miała dla Willa żadnej litości

[Nocni łowcy] Prochem i cieniem jesteśmy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz