6. CIERPIENIE

91 8 8
                                    

     — Nie wypiję tego — powiedziałam stanowczo, patrząc na filiżankę, którą trzymałam w obu dłoniach. Była w niej krew. — Nigdy.

     Siedziałam na łóżku. Wciąż znajdowałam się w hotelu, którego nie poznawałam. Diane i Finn próbowali ugasić moje pragnienie, pojąc mnie krwią. Wpatrywałam się w ciecz, ale krótko — nie mogłam, patrząc na nią, nie przypominać sobie o rytuale, którego byłam częścią. O Jenny. Wszystkich niewinnych ofiarach Jamesa. O Mitchellu. Paskudnym smaku rozlewającym się po moim podniebieniu. Czułam, że nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam i nie chciałam.

     Najgorsze było to, że pragnienie rosło z każdą godziną i było nie do zniesienia. Miałam wrażenie, jakbym znalazła się na pustyni bez wody. Moje gardło robiło się z każdą chwilą coraz bardziej suche. Nie spodziewałam się, że to będzie tak ludzkie uczucie. Myślałam, że chęć wypicia krwi zrobi ze mnie bezmózgą bestię, ale tak nie było — chciałam ugasić pragnienie, ale to kontrolowałam. To było... zaskakujące.

     Diane siedząca na fotelu, podparła brodę ręką i wbiła we mnie beznamiętne spojrzenie. Finn za to stał nade mną i próbował jakoś wpłynąć na moją decyzję.

     — Jeżeli nie wypijesz, umrzesz. Nie możesz odwlekać tego w nieskończoność.

     Posłałam mu znaczące spojrzenie.

     Chciałam umrzeć.

     Diane gwałtownie podniosła się ze swojego miejsca i powiedziała:

     — No dobrze. Może to i lepiej.

     Finn spojrzał na nią z przestrachem.

     — Wasza Wysokość!

     — Pogłodzimy ją kilka dni, wtedy prawdopodobniej szybciej nauczy się kontrolować. To będzie dobra lekcja. — Diane odrzuciła do tyłu niemal czerwone włosy i posłała mi twarde spojrzenie. — Już mówiłam: nie ma sensu się nad sobą użalać. Siedzenie tu i płakanie nad sobą nic nie zmieni. Łzy nie przemienią cię nagle z powrotem w człowieka. Tak więc dobrze, oddaj krew Finnowi. Nie będziemy tracić na to więcej czasu.

     Patrzyłam na nią w osłupieniu, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą powiedziała. Finn za to spojrzał na nią z niedowierzaniem — był równie wstrząśnięty jak ja. Widocznie nie zgadzał się z metodami „wychowawczymi" Diane. Byłam ciekawa, czy córkę też tak tresowała.

     Diane rzuciła w moją stronę jakimiś ubraniami, które kupiła dzień wcześniej, gdy się obudziłam. Spojrzałam na nie z przestrachem, podejrzewając, o co zaraz mnie poprosi. A w zasadzie — czego zażąda.

     — Ubierz się w to i postaraj się doprowadzić do porządku w godzinę.

     — Wasza Wysokość, nie sądzę, by był to dobry pomysł...

     — Finn, jeżeli tak samo traktowałeś związanego z nią wampira w jego początkach, to nie dziwię się, że ostatecznie wywołał Więzy Krwi. — Diane posłała mu zimne spojrzenie i ruszyła w kierunku drzwi. — Za godzinę tu po was wrócę, a w międzyczasie pójdę zapisać ją do rejestru. — Znów rzuciła Finnowi spojrzenie, gdy ten chciał ruszyć za nią. — Sama. Poradzę sobie. Pilnuj dziewczyny, jest teraz naszym priorytetem. Nie pozwól, by do głowy wpadł jej jakiś idiotyczny pomysł na zakończenie swojego życia.

     Na odchodne jeszcze spojrzała na mnie w podobny sposób, w jaki zawsze przyglądała mi się jej córka, aż w końcu wyszła.

     Nie patrząc na wampira, chwyciłam za ubrania, którymi rzuciła we mnie Diane. Czarna, koronkowa bielizna. Przylegająca do ciała czarna sukienka z odkrytymi ramionami. Idealne ubranie do klubu lub na jakąś imprezę. Kompletnie nie w moim guście.

Więzy KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz