10. NIECHĘĆ

113 10 2
                                    

     Między Diane a Klausem aż iskrzyło — wręcz widziałam srebrne błyski przeskakujące od jednego do drugiego. Wiedziałam zresztą, że nie tylko ja byłam tego świadkiem — Maxine i Vincent również przyglądali im się z zaintrygowaniem graniczącym z niepokojem.

     Strzyga uważnie zbadała wzrokiem twarz Klausa, który chwycił mnie za ramię i pociągnął w swoją stronę, wyrywając mnie przy tym Vincentowi. Czułam się w tamtym momencie jak lalka.

     — Nie powiesz mi, że martwisz się o dziewczynę — zakpiła Diane. Pierwszy raz okazywała przede mną takie emocje. — Ty? Przez tyle lat eksperymentowałeś na ludziach i ci to nie przeszkadzało... A teraz, nagle, jedna wampirzyca ci przeszkadza. Czy to przez poczucie winy? Że to, co ją spotkało, stało się przez księgę, którą spisałeś? To śmieszne. To się nazywa hipokryzja.

     — Jaką księgę? — wyrwało się Vincentowi. Spojrzał na Klausa. — Chcesz powiedzieć, że...

     — Tak. James posługiwał się zaklęciami, które opracował twój pradziadek.

     Nie spojrzałam na Vincenta, wbijałam wzrok w podłogę, wciąż starając się opanować na nowo wyostrzone zmysły. Domyślałam się jednak, że na jego twarzy widniał szok, zniesmaczenie i poczucie zdrady. Vincent był prawą osobą, a taka wiadomość prawdopodobnie była dla niego równie bolesna niczym cios. Świadomość, że jego przodek opracował zaklęcia, które zniszczyły życie tylu ludziom.

     Klaus zacisnął delikatnie uścisk na moim ramieniu i westchnął ciężko.

     — Skąd wiesz, że to moja księga?

     — Potrafię dodać dwa do dwóch — odpowiedziała z triumfem w głosie Diane. — Maisie wspominała o tym, że widziała człowieka z TĄ księgą nieopodal hotelu, w którym pracowała. Później spotkała go na mojej konferencji, na której też byłeś. I którą, oczywiście, opuściłeś... Nie za dobrze sobie radzisz z zazdrością. A teraz? Widzę, że moja podopieczna ucieka z tobą nagle do odosobnionego pomieszczenia. Raczej się domyśliłam, że czegoś od ciebie chciała, a nie pragnęła tylko wywołać kolejny skandal. Chociaż to też byłoby do niej podobne.

     Odważyłam się zerknąć na Klausa, ale niewiele mi to dało — jego twarz była jak skamieniała maska. Wydawało mi się wręcz, że zamienili się z Diane osobowościami — teraz to ona zdawała się towarzyska i gadatliwa, a on zachowywał się niczym maszyna pozbawiona uczuć.

     W końcu strzygoń wydusił z siebie:

     — Cóż, wyszedłem z wykładu, bo był raczej nudny. Marna z ciebie wykładowczyni.

     Pokręciłam głową z bezsilności. Nie mogłam uwierzyć, że to było jedyne, co miał w tej chwili do powiedzenia.

     Maxine zrobiła krok w kierunku Diane.

     — Matko, czy możesz nam wyjaśnić, co tu się dzieje? Co... — Spojrzała na mnie niepewnie, jakby się mnie obawiała. — Co się dzieje z tą dziewczyną?

     — Nie wasza sprawa — odezwał się Klaus, zanim Maxine zdołała cokolwiek odpowiedzieć. — Jedynie Maisie powinna decydować, co z tym zrobić.

     Tak, to ja powinnam decydować o tym, co zrobię z Więzami Krwi i komu będę o nich mówić. Wszyscy tutaj zgromadzeni woleli jednak wypowiadać się za mnie. I początkowo mi to nie przeszkadzało, bo byłam jeszcze w szoku po wypiciu trzech kieliszków krwi i ataku ze strony Mitchella, ale teraz zaczęło mnie to drażnić.

     Zacisnęłam pięści i spojrzałam na Diane.

     — Chcę stąd wyjść. Chcę wrócić do Vegas.

Więzy KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz