8. ZASKOCZENIE

91 9 4
                                    

     Diane czytała spokojnie Vogue'a, kiedy fryzjerka krzątała się wokół niej i kręciła włosy. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Ja nie mogłam się skupić, kiedy właścicielka salonu walczyła z odrostami na mojej głowie i zaniedbanymi końcówkami. Diane jednak wydawała się przyzwyczajona do takich sytuacji. Nie zwracała uwagi na otaczających ją ludzi. Nawet na stojącego pod ścianą Finna, który wyglądał, jakby zaraz miał wyzionąć ducha z nudów.

     — Co przed chwilą powiedziałaś? — zapytałam ją ponownie, gdy nie otrzymałam odpowiedzi na pytanie. W moim głosie dało się już wyczuć zdenerwowanie. — Co zrobiłaś?

     W takich chwilach kompletnie mnie nie obchodziło, że Diane była strzygą (czyli w hierarchii znajdowała się wyżej niż ja), na dodatek należała do Starszyzny (czyli była jakby moją władczynią), bo złość przejmowała nade mną kontrolę. Byłam zbyt impulsywna, by myśleć o takich rzeczach.

     Diane w końcu odpowiedziała spokojnym tonem:

     — Powiedziałam kierownictwu w twojej pracy, że już tam nie przyjdziesz. I zerwałam umowę najmu z panią Grimes. Nie ma potrzeby, byś tam wracała.

     Nie mieściło mi się to w głowie.

     Przez ostatnie dni byłam zbyt skołowana, by o tym myśleć — o mieszkaniu, pracy i ludziach, których znałam, a którzy na pewno się o mnie martwili. Byłam zbyt zaabsorbowana codziennymi sprawami. Pragnieniem, które sprawiało, że teraz jedynym zapachem, który byłam w stanie wyczuć, była woń krwi otaczających mnie fryzjerek. Erickiem i rodzicami, od których wciąż nie miałam wieści, mimo że spotkałam się z bratem kilka dni temu. Tym, że nie było żadnych wieści o Noelu. Jamesem. Nieobecnością Mitchella w moim życiu i tym, jak powinnam ją ukryć przed Diane i Finnem. Czy też ślubem niani Lily, na który właśnie się przygotowywałam z Diane. To wszystko tak namieszało mi w głowie, że kompletnie zapomniałam o sprawach, które kiedyś spędzały mi sen z powiek. I Diane oczywiście to wykorzystała.

     Chciałam się podnieść w fotela i zacząć na nią krzyczeć, ale jedno jej stalowe spojrzenie mnie zatrzymało. Pamiętałam, jaka wydawała się niebezpieczna w In-N-Out. Nie chciałam powtórki z rozrywki.

     — Należysz teraz do mnie — powiedziała po prostu, ignorując piorunujące spojrzenie, które jej rzucałam. — Ja się tobą teraz zajmuję i ja będę decydować, co się z tobą stanie. Dziś mam zamiar to samo powiedzieć Luciusowi i Bartholomewowi.

     Chodziło jej o dwóch innych przedstawicieli Starszyzny. Cała organizacja krwiopijców składała się ze Starszyzny, czyli najbardziej decyzyjnych organów, i Loży Strzyg, do której należało dziesięciu przedstawicieli Dworów z całego świata. Lucius i Bartholomew byli innymi członkami Starszyzny, którzy przyjęli na siebie obowiązki na początku dwudziestego wieku. Diane jakimś sposobem zastąpiła poprzedniego członka tej organizacji tuż po wojnie i stanęła na szczycie. Z tego, co udało mi się przeczytać w internecie, jej pojawienie się w Starszyznie było zagadką, bo nie była wcale taką starą strzygą jak reszta.

     Patrząc na nią w takich momentach jak ten — gdy siedziała wyniośle na fotelu u fryzjera i patrzyła na mnie najbardziej zimnymi oczami, jakie widziałam w życiu — nie dziwiłam się, czemu została tak szybko przyjęta. Czego by o niej nie powiedzieć, Diane wydawała się szalenie kompetentna.

     Odwróciłam od niej wzrok.

     — Nie jestem twoją zabawką.

     — Owszem, nie jesteś. Za to jesteś moim obiektem badawczym.

     Nienawidziłam, gdy tak o mnie mówiła. Ale pasowało to do osoby, która wprost mówiła, że nie żywiła żadnych uczuć do własnego dziecka.

Więzy KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz