Diane czytała spokojnie Vogue'a, kiedy fryzjerka krzątała się wokół niej i kręciła włosy. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Ja nie mogłam się skupić, kiedy właścicielka salonu walczyła z odrostami na mojej głowie i zaniedbanymi końcówkami. Diane jednak wydawała się przyzwyczajona do takich sytuacji. Nie zwracała uwagi na otaczających ją ludzi. Nawet na stojącego pod ścianą Finna, który wyglądał, jakby zaraz miał wyzionąć ducha z nudów.
— Co przed chwilą powiedziałaś? — zapytałam ją ponownie, gdy nie otrzymałam odpowiedzi na pytanie. W moim głosie dało się już wyczuć zdenerwowanie. — Co zrobiłaś?
W takich chwilach kompletnie mnie nie obchodziło, że Diane była strzygą (czyli w hierarchii znajdowała się wyżej niż ja), na dodatek należała do Starszyzny (czyli była jakby moją władczynią), bo złość przejmowała nade mną kontrolę. Byłam zbyt impulsywna, by myśleć o takich rzeczach.
Diane w końcu odpowiedziała spokojnym tonem:
— Powiedziałam kierownictwu w twojej pracy, że już tam nie przyjdziesz. I zerwałam umowę najmu z panią Grimes. Nie ma potrzeby, byś tam wracała.
Nie mieściło mi się to w głowie.
Przez ostatnie dni byłam zbyt skołowana, by o tym myśleć — o mieszkaniu, pracy i ludziach, których znałam, a którzy na pewno się o mnie martwili. Byłam zbyt zaabsorbowana codziennymi sprawami. Pragnieniem, które sprawiało, że teraz jedynym zapachem, który byłam w stanie wyczuć, była woń krwi otaczających mnie fryzjerek. Erickiem i rodzicami, od których wciąż nie miałam wieści, mimo że spotkałam się z bratem kilka dni temu. Tym, że nie było żadnych wieści o Noelu. Jamesem. Nieobecnością Mitchella w moim życiu i tym, jak powinnam ją ukryć przed Diane i Finnem. Czy też ślubem niani Lily, na który właśnie się przygotowywałam z Diane. To wszystko tak namieszało mi w głowie, że kompletnie zapomniałam o sprawach, które kiedyś spędzały mi sen z powiek. I Diane oczywiście to wykorzystała.
Chciałam się podnieść w fotela i zacząć na nią krzyczeć, ale jedno jej stalowe spojrzenie mnie zatrzymało. Pamiętałam, jaka wydawała się niebezpieczna w In-N-Out. Nie chciałam powtórki z rozrywki.
— Należysz teraz do mnie — powiedziała po prostu, ignorując piorunujące spojrzenie, które jej rzucałam. — Ja się tobą teraz zajmuję i ja będę decydować, co się z tobą stanie. Dziś mam zamiar to samo powiedzieć Luciusowi i Bartholomewowi.
Chodziło jej o dwóch innych przedstawicieli Starszyzny. Cała organizacja krwiopijców składała się ze Starszyzny, czyli najbardziej decyzyjnych organów, i Loży Strzyg, do której należało dziesięciu przedstawicieli Dworów z całego świata. Lucius i Bartholomew byli innymi członkami Starszyzny, którzy przyjęli na siebie obowiązki na początku dwudziestego wieku. Diane jakimś sposobem zastąpiła poprzedniego członka tej organizacji tuż po wojnie i stanęła na szczycie. Z tego, co udało mi się przeczytać w internecie, jej pojawienie się w Starszyznie było zagadką, bo nie była wcale taką starą strzygą jak reszta.
Patrząc na nią w takich momentach jak ten — gdy siedziała wyniośle na fotelu u fryzjera i patrzyła na mnie najbardziej zimnymi oczami, jakie widziałam w życiu — nie dziwiłam się, czemu została tak szybko przyjęta. Czego by o niej nie powiedzieć, Diane wydawała się szalenie kompetentna.
Odwróciłam od niej wzrok.
— Nie jestem twoją zabawką.
— Owszem, nie jesteś. Za to jesteś moim obiektem badawczym.
Nienawidziłam, gdy tak o mnie mówiła. Ale pasowało to do osoby, która wprost mówiła, że nie żywiła żadnych uczuć do własnego dziecka.
CZYTASZ
Więzy Krwi
VampireMaisie Sawyer całkowicie odcięła się od Liden, od ludzi zamieszkujących to miasteczko i przede wszystkim od wspomnień, które się z nim wiążą. Po latach niepewności dziewczyna w końcu odnajduje spokój u boku uczciwego mężczyzny i zamieszkuje w Las Ve...