*1

12 1 0
                                    

II

Jęknęłam, czując się jak po wybudzeniu z długiego snu. Głowa mnie bolała, jakby ktoś zacieśniał wokół niej stalową obręcz. Moje kończyny były odrętwiałe, nie czułam palców u stóp. W ustach miałam nieświeży posmak, moje gardło zaschło jak po długim biegu. Pokręciłam głową, w szyi coś mi chrupnęło. Moja głowa była ociężała jak po ciosie. Wokół talii czułam uciskanie, jakby coś mnie mocno trzymało. Twarz mroziło mi lodowate powietrze, włosy zawiewał wiatr. Otworzyłam z wahaniem oczy i ledwo powstrzymałam się od krzyku pełnego przerażenia.

Około trzydziestu stóp pode mną znajdował się morsko-zielony ocean. Jego ciemna powierzchnia falowała, morska piana odcinała się na tle głębokiej zieleni. Do moich uszu dotarł ryk fal i świst pędzącego wiatru. Powietrze było zimne i wilgotne. Ocean zasnuwały pasma mlecznej mgły, rozmywając jego widok. Niebo było szare jak skrzydło gołębicy, grube chmury zasnuwały je po horyzont. Leciałam wysoko nad poziomem wody, ze swojego miejsca widziałam, jak ocean rozciąga się we wszystkie strony. Nigdzie nie widziałam lądu i to sprawiło, że przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Jeśli spadnę, utopię się ze zmęczenia, nie mogąc dopłynąć do jakiejkolwiek wyspy.

Jednak na obecną chwilę upadek chyba mi nie groził – to co mnie trzymało, wpijało się w moje ciało, ściskając je jak puszkę. Nacisk sprawiał, że żebra niemiłosiernie kłuły mnie w płuca, toteż każdy oddech był dla mnie wyzwaniem. Oddychałam płytko i szybko, a oczy łzawiły mi od pędu powietrza.

Warknęłam z irytacji. Zaszamotałam się, starając się obrócić głowę, by zobaczyć co mnie trzyma. Zapowietrzyłam się, gdy wreszcie udało mi się zerknąć do tyłu. Wokół mojego ciała były zaciśnięte wielkie szpony. Opinała je czarno-brązowa skóra; całość była podobna do ptasich łap. Spojrzałam w górę. Nade mną znajdowała się masa jasnobrązowych, cętkowanych piór. Widocznie zostałam schwytana przez jakiegoś przerośniętego ptaka. Ignorując ból w klatce piersiowej i strach, mrożący krew w żyłach, szarpnęłam się mocno, usiłując się uwolnić ze szponów. Uścisk odrobinę zelżał, przynajmniej tak mi się wydawało.


Opowiadanie IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz