- Dlaczego to zrobiłaś? Przed chwilą uratowałem ci życie, ty niewdzięczna suko! – Ridden pochylał głowę, hamując wypływ krwi z nosa poprzez przyciskanie do niego wykrochmalonej chusteczki. Znowu poczułam się winna; rzeczywiście przed chwilą uratował mnie od pewnej śmierci, a ja się tym odwdzięczyłam łamiąc mu nos.
Wymamrotałam ciche „przepraszam", ale nie wiedziałam czy mnie usłyszał przez knebel. Chłopak rzucił mi pełne niedowierzania spojrzenie.
- Aha... To dlatego, że się do Ciebie przycisnąłem? – zapytał wrednie. Pokiwałam głową, rzucając mu spojrzenie spode łba. Zaśmiał się ironicznie, a potem poprawił w siodle i popchnął mnie na miejsce przed sobą.
- W takim razie będziesz musiała się przyzwyczaić – rzucił, nie mogąc ukryć triumfu w głosie. Złapał porzucone wodze, otaczając mnie ramionami z obydwu stron. Nogi założył w strzemiona na bokach popręgu ptaka, a ja odsunęłam się jak najdalej do przodu. W odpowiedzi również przesunął się do przodu, chwytając wodze tak, że byłam uwięziona między nimi, jego plecami i ramionami. Wydając z siebie pełne irytacji warknięcie pogodziłam się ze swoim losem i uniosłam dumnie głowę, nie pokazując, że Ridden idealnie trafił, chcąc się na mnie odegrać.
Ku mojej wściekłości, oparł brodę na czubku mojej głowy bez choćby krzty grzeczności i znieruchomiał. Na początku miałam ochotę znowu coś mu złamać, lub go uderzyć skrępowanymi dłońmi, jednak po chwili poczułam jak jest mi przyjemnie ciepło. Miałam na sobie tylko koszulę i coś w rodzaju skórzanej kurtki, więc na tak dużych wysokościach i przy mocnym wietrze zamarzałam z zimna. Ciało Riddena osłaniało mnie od lodowatych podmuchów i zapewniało ciepło. Czułam jak powieki zaczynają mi się kleić od powolnych ruchów ptaka i zmęczenia. Moje ciało było obolałe po uwalnianiu się ze szponów i walce z chłopakiem. Poddałam się fali znużenia i zasnęłam twardym snem.
Obudziło mnie ostre powietrze, które wiało mi niemiłosiernie w twarz. Gardło miałam suche jakbym najadła się piasku, byłam spragniona i głodna. Otworzyłam leniwie oczy i zachłysnęłam się. Ptak pikował, ręce Riddena była napięte, by utrzymać nad nim kontrolę. Pęd powietrza zawiewał mi włosy, które chłostały go w twarz. Ocean w dole coraz bardziej rósł, po chwili mogłam już rozróżnić białe sylwetki mew, dryfujących na jego powierzchni.
CZYTASZ
Opowiadanie II
FantasyWitam wszystkich serdecznie! Tak ja obiecywałam, to już drugie z cyklu opowiadań, jakie tworzę dla własnej przyjemności i by umilić Wam dzień. Miłego czytania! W tym opowiadaniu pojawił się romans! :)